eGNOSIS

 
Światłość i radość
zapiski z życia duchowego.
Inspiracje i refleksje      cz.IV

Jerzy Prokopiuk

Jerzy Prokopiuk (ur.1931), filozof, religioznawca, gnostyk. Redaktor naczelny Gnosis. W roku 1999 ukazał się pierwszy tom jego esejów Labirynty herezji, w 2000 zaś - drugi: Ścieżki wtajemniczenia. Gnosis aeterna (jako pierwszy tom Biblioteki Gnosis). W 2001 roku tom trzeci: Nieba i piekła., zaś w 2003 - kolejne: Szkice antropozoficzne i pierwszy tom Zapisków życia duchowego - Światłość i radość - Inspiracje i refleksje.

Zamieszczony obok fragment pochodzi z książki wydanej przez wydawnictwo Dom na Wsi, któremu za udostępnienie tekstu dziękujemy.
[Zdjęcia z uroczystej promocji książki.]


 

Transformacja podstawowych popędów w toku procesu „unadczłowieczania człowieka”. Popęd samozachowawczy: rezygnacja z ego i za­stąpienie go przez Wyższe Ja (z zachowaniem poczucia tożsamości); „nie ja, lecz Chrystus we mnie”. Popęd zachowania gatunku: rezygnacja z „zachowania  gatunku” na  płaszczyźnie fizycznej (gdzie owo „zachowanie” najczęściej oznacza pośrednie zachowanie przez wzmo­żenie swego istnienia siebie, w związku z jednym człowiekiem lub we własnym potomstwie) na rzecz „zachowania dusz” („kto gotów jest stracić  swą duszę, ten ją zachowa”), tj. ich zbawienia; innymi słowy: miłość do każdego człowieka, którego spotykamy. Razem, więc: „Kochaj Boga i bliźniego swego, jak (domyślne: dotychczas kochałeś) siebie samego!”

 

Są ludzie, którzy potrafią dyskutować tylko jako apologeci apologeci własnego poglądu; w dyskusji interesuje ich wyłącznie obrona i uzasadnienie ich własnego punktu widzenia. I nigdy nie przychodzi im do głowy, że dyskusja z kimś to często „dyskusja w sobie”, rezultat wewnętrznego rozdwojenia i szukanie syntezy, wewnętrznej zgody i harmonii.

 

Nie dualizm: prawda i fałsz, lecz triada: prawda, prawdopo­dobieństwo i fałsz.

 

Zgodzić się na swój los i rzetelnie go wypełnić. To powoła­nie „sprawiedliwych”. A nam, grzesznikom, pisana jest „śmierć” i (niektórym) „zmartwychwstanie”.

 

Istnieją religie i kulty fałszywe w sensie: niestosowne dla mnie.

 

Faza pośrednia między obiektywizmem średniowiecznym (wiara) a obiektywizmem Steinerowskim (gnoza): indywidualizm intelektualistyczny: konstruowanie światopoglądu własnego (już nie wiara, ale jeszcze nie gnoza).

 

Zasada gnozy: doświadczenie wewnętrzne; nie Bóg wiary w dog­maty, nie Bóg filozofów, nie brak Boga uczonych. Bóg Żywy.

 

Różnica między inicjacją (np. misteryjną) a indoktrynacją (np. brain-washing[1]). W obu przypadkach mamy do czynienia ze zmianą świ­adomości człowieka. W inicjacji wszakże chodzi o zmianę jakościo­wą, w indoktrynacji jedynie o przestawienie świadomości (światopoglądu). W inicjacji podstawowym warunkiem jest wolna decyzja zain­teresowanego, w indoktrynacji  dominuje przymus. W inicjacji chodzi o poszerzenie i pogłębienie  świadomości, w indoktrynacji, przeciwnie, o jej zawężenie. W inicjacji zachowane zostaje poczucie toż­samości między starym ego a nowym, w indoktrynacji tego poczucia tożsamości brak. W inicjacji uczymy się pokonywać lęk, w indoktry­nacji lęk jest środkiem przemiany postawy światopoglądowej (środkiem, któremu ulegamy).

 

Odyseja nie jest ani poezją, ani opisem podróży, lecz tekstem inicjacyjnym.

 

Atlantyda[2] jedynie według relacji Steinera może być  przyk­ładem społeczeństwa czy kultury opartej wyłącznie na instynkcie (etyka naturalna). Dzisiejsze społeczeństwa pierwotne jako zde­generowane formy określonych wysokich stopni kultury (np. Drawidowie jako relikt kultury Dorzecza Indusu czy dzisiejsi Majowie ja­ko relikt kultury starożytnych Majów) są już społeczeństwami zdecydowanie mieszanymi: instynktowo-konwencjonalnymi.

 

Arystotelesowska definicja prawdy i fałszu. „Prawda i fałsz nie znajdują się w rzeczach dobro nie jest prawdą, a fałsz nie jest złem...” W tym ujęciu prawda nie jest faktem ontologicznym, lecz gnoseologicznym. W moim odczuciu jednak prawda i fałsz to fa­kty przede wszystkim ontologiczne; w sensie gnoseologicznym nato­miast możemy mówić raczej o „zgodności” lub „niezgodności”  między przedmiotem poznawanym a podmiotem poznającym. (W tym sensie intu­icyjnie rozróżniam między prawdą a rzeczywistością, tj. prawdą a fałszem). Dane postrzeżeniowe odczuwam jako fałsz (czy łagodnie: półprawdę). „Miejscem” zaś prawdy są pojęcia, które nigdy nie są fałszywe, ale tylko bywają źle zastosowane, a więc są „niezgodne” jako treści z formą danych (zmysłowych)...

 

W argumentacji szermierzy modnej dziś tezy, że człowiek jest „nierozerwalną całością psychofizyczną”, uderza fakt, iż wygło­siwszy tę tezę jako pierwsze zdanie, już w drugim mówią o „dwóch aspektach” tej całości psychicznym i fizycznym, po czym staran­nie „dualizują” człowieka i podkreślają różnice między tymi dwoma aspektami, eliminując wszystko to, co fizyczne, z przeżyć psychicznych, a wszystko to, co psychiczne, ze zjawisk fizycznych. (Nawiasem, w kwestii genezy tego materialistycznego twierdzenia: jest to teza via protestantyzm judaistyczna, wroga tradycji chrześ­cijańskiej ezoterycznej, jak również platońskiej. Rozważając ją zaś w kategoriach triadycznych, trzeba powiedzieć, że reprezentuje ona fazę rozwoju ludzkości antycypowaną być może przez Żydów kiedy to dusza ludzka uległa już pełnej inkarnacji w ciało: stąd poczucie jej z nim tożsamości). Oczywiście, pełne widzenie sprawy musi być zarazem bardziej syntetyczne i precyzyjniejsze. Dusza (Bewusstseinseele, Verstandesseele, Empfindungsseele BS, VS, ES)[3] i ciało (astralne, eteryczne i  fizyczne) pozostają w związku (od niezależności właściwej ludom  pierwotnym poprzez pogłębiającą się za­leżność) z quasi jednością  czy wręcz quasi utożsamieniem (jak w przypadku „materialistów”) włącznie, aż po drugą niezależność (w wypadku inicjowanych), ale nie są żadną „całością”. I, oczywiś­cie, w fazie inwolucji (etapy I-II) duszę trzeba „somatyzować”, ale w fazie ewolucji (etapy II-III), przeciwnie, ciało trzeba „psychi­zować”, a duszę „dematerializować”, od ciała uniezależniać.

 

Funkcja sceptycyzmu: ochrona ego i doprowadzenie do jego au­tonomii wobec „powszechności” Ducha i Natury. Jest to siła, jeśli prowadzi tylko do „oczyszczenia przedpola” dla poglądów konstruk­tywnych, słabość jeśli pozostaje celem dla siebie.

 

Problem treści i formy. Postrzeżenie jest formą dla pojęcia: jedno pojęcie jako treść ma wiele form.

 

Arystoteles: treść (materialna), forma (duchowa), Steiner: treść (duchowa), forma (materialna). Jak to pogodzić? Propozycja: Wiele poziomów treści i formy. Treść materialna, forma du­chowa, będąca zarazem duchową treścią. Albo w wersji poprawionej: Treść materialna forma materialna forma duchowa treść duchowa; materia jako tworzywo (massa confusa[4]) uformowana przez formę duchową idea jako treść. W akcji: idea o określo­nej formie kształtuje materię. W epistemologii: treść i formę materialną poznaję dzięki formie i treści duchowej.

 

Ozyrys Bóg, Izyda dusza ludzka, Horus Boski Duch w czło­wieku. Bóg rozczłonkowany przez naszą niższą naturę, odrodzony przez miłość w nas jako Duch-Człowiek. Proces  makrokosmiczny po­wtórzony w mikrokosmosie: istota wtajemniczenia.

 

Forma „rozrzedzona” (abstrakcyjna) dla Arystotelesa staje się  „zgęszczoną” (ukonkretnioną) treścią dla Steinera, natomiast treść konkretna dla Arystotelesa staje się „cieniem” formy dla Steinera. Oto rozwój „z dołu” „wzwyż”.

 

Arystotelesowska zasada niesprzeczności. „Ten sam atrybut  nie może zarazem przynależeć i nie przynależeć temu samemu podmiotowi pod tym samym względem”. „Zarazem” tzn. w tym  samym czasie. W jakim jednak czasie? Przykład kameleona, który  zmienia swe barw­ne atrybuty i zachowuje podmiot pod tym samym wzglę­dem, dowodzi, że wystarczy wziąć pod uwagę dostatecznie długi od­cinek czasu, by „uelastycznić” tę sztywną i statyczną zasadę.

 

Na marginesie ksi¹¿ki Radina[5] »The World of the Primitive Man« (1953)

Metoda rozważania społeczeństw pierwotnych: podkreślanie, pozytywnych, nie negatywnych elementów. Słusznie, tyle że w ten sposób możemy uchwycić jedynie rozpaczliwy  wysiłek społeczeństw pier­wotnych zmierzający do wyjścia ze ślepej uliczki, w jakiej się znalazły. A jest to wysiłek rozpaczliwy, bo z góry skazany na za­gładę, na niepowodzenie. Te bowiem społeczeństwa, które dziś nazy­wamy pierwotnymi niesłusznie, rzecz jasna nie były „na począt­ku”, lecz powstały jako relikty, „boczne tory” wielkich kultur. Jeśli zaś tak było, to istotą ich jest degeneracja i dalsze dege­nerowanie się (kostnienie); na jej objawy zatem trzeba zwracać uwagę przede wszystkim.

 

„Wyłonienie się osobowości i obiektywnego myślenia”  j e s t  zasługą Greków i Rzymian (antycypująco zaś, choć przez swą przedwczes­ność w formie szybko zdegenerowanej także Żydów) i przesuwanie go w prehistorię (pomijam formy zarodkowe) jest kwintesencyjną bzdurą.

 

„Złoty Wiek” to oczywiście Atlantyda, a nie „raj zwierzęcoś­ci”, z którego rzekomo wyszliśmy (jak bredzi Darwin, a za nim np. Radin). Zwierzęcość jako „raj”?! To potworne poczucie znalezie­nia się w kosmicznej „ślepej uliczce” rozwoju, poczucie bycia śmiertelnym?! To jest „raj”?! Może „raj” Arymana...

 

Dwutorowy rozwój postatlantydzki. Tor wiodący: Indoeuropejczycy i Semici wyprowadzeni z Atlantydy przez Manu[6] (Noego); bu­downiczowie kolejnych wielkich kultur. Tor drugi: relikty post­atlantydzkie (od tzw. ludów pierwotnych po Chińczyków: postępują­ca degeneracja i/lub stagnacja), wegetujące do dziś.


 


[1] Brain-washing (ang.) pranie mózgu.

[2] Atlantyda — mityczna wyspa, o której pisze Platon („Timajos” 23–25, „Krytiasz” 113–126); według tradycji greckiej zatopiona wskutek nieznanego kataklizmu. Nowe światło na tajemnicę Atlantydy rzucają duchowe badania R. Steinera.

[3] Dusza (Bewusstseinseele, Verstandesseele, Empfindungsseele: BS, VS, ES) — w antropologii R. Steinera odpowiednio: samoświadoma, rozsądkowa, doznaniowa.

[4] Massa confusa (łac.) materia chaotyczna, manichejskie określenie materii.

[5] Paul Radin (1883–1959) — etnolog amerykański, urodzony w Łodzi.

[6] Manu — Indyjski Noe, który wyprowadził  ludzkość z Atlantydy.

powrót do poprzedniej czesci     powrót do strony e Anthropos i Sophia