eGNOSIS

Mistyk w kręgu oświeconych.
Próba przypomnienia „Króla Nowego Izraela” — Tadeusza Grabianki cz.III

Maria Danilewicz-Zielińska

Maria Danilewicz-Zielińska (ur. 1907 r.) - absolwentka polonistyki U.W. Do wybuchu wojny w 1939 roku pracowała w Bibliotece Narodowej. Po wyjeździe z Polski mieszkała we Francji, a później w Anglii, gdzie do roku 1972 prowadziła Bibliotekę Polską. W pismach polskich i brytyjskich publikowała szereg prac bibliograficznych oraz tekstów literackich. W 1953 r. wydała tom opowiadań Blisko i daleko, a w 1956 powieść Dom. W 1960 ukazał się tom szkiców literackich Pierścień z Herkulanum i płaszcz pokutnicy. W 1978 opublikowała Szkice o literaturze emigracyjnej, a w roku 1992 już w Warszawie - zbiór szkiców literackich i historycznych: Próby przywołań. Na emeryturze osiadła w Portugalii.

 

   

 

Następstwa wizyty Grabianki

 

Pobyt Grabianki w Londynie miał niejako ciąg dalszy. Dwu jego entuzjastów, William Bryan z Londynu i John Wright z Leeds, postanowiło powędrować na piechotę do Awinionu, pozostawiając — jak pisze, niechętny Grabiance, Hindmarsh — własne rodziny niemal w nędzy.

0 zebranym chlebie dotarli do Paryża, gdzie dołączył się do nich wspomniany już poprzednio Mr. Boosie (Bousie), którego prawdopodobnie utożsamić można z uczestnikiem konwentu filaletów w Paryżu w 1785 r.

Anglicy przyjęci byli w Awinionie bardzo serdecznie, dopuszczeni do nabożeństw i „sekretów”. Otrzymali m.in. flakoniki z czerwoną cieczą zwaną „rosą niebieską”, która chronić ich miała od niebezpieczeństw i nadawać władzę czynienia cudów. Relacje ich na ten temat spotkały się z krytycznym przyjęciem swedenborgian angielskich po powrocie ich do Londynu.

 

 

Wnioski

 

W świetle relacji Hindmarsha i przytoczonego przezeń listu iluminatów awiniońskich występują wyraźnie różnice dzielące ich od „prawowiernych” wyznawców Swedenborga z jednej strony, a bawarskich iluminatów spod znaku Weishaupta — z drugiej. Odżegnują się od nich, a nawet ośmieszają i potępiają surowo wolnomularze, a jak okaże się, w ostatnim dziesięcioleciu XVIII w. potępią ich władze papieskie. Eklektyzm Pernety’ego doprowadził do stworzenia dziwacznej zbitki wierzeń religijnych nawiązujących do religii antycznych i średniowiecznych poczynań alchemików.

Zarówno Pernety, jak i Grabianka byli jednak, przynajmniej w początkowych okresach działalności, członkami lóż wolnomularskich. Potwierdza to, jeśli chodzi o Grabiankę, Stanisław Małachowski-Łempicki, który w Wykazie członków polskich lóż wolnomularskich nazwisko jego drukuje kursywą, co oznacza stopień VII lub wyższy; nie wiąże go jednak z żadną z lóż polskich. W związku z działalnością na terenie Awinionu, wymieniają go także nieodmiennie angielskie i niemieckie encyklopedie i słowniki biograficzne wolnomularskie, zniekształcając nielitościwie jego nazwisko (Gabrianca, Ojralianka, Hrabianka itd.).

Istnieją poszlaki, że Grabianka uczestniczył w paryskim konwencie filaletów w 1787 r. Organizacja ta wyrosła z loży Les Amis Reunis, powstałej w 1771 r., a w cztery lata później przekształconej na filaletów czyli Poszukiwaczy Prawdy. Poglądy ich były na wielu odcinkach zbliżone do iluminatów (zainteresowanie alchemią, pismami Swedenborga itd.). W 1784 r. zjednoczyli się z pokrewną grupą narbońską o nazwie filadelfistów. List awiniończyków wspomina o szukaniu porozumienia z „wieloma innymi stowarzyszeniami”. Filaleci narzucają się jako najbardziej prawdopodobne.

Niepowodzenia londyńskie nie osłabiły zapału Grabianki. Zobaczymy, że najbarwniejszy okres jego działalności rozpoczął się po przyjeździe nad Rodan, po zakończeniu nieudanej misji nad Tamizą.

 

 

Nowi adepci i świadectwo Brühla

 

Misja londyńska Grabianki w 1786/87 r. skończyła się niepowodzeniem. Uczniowie Swedenborga ustosunkowali się co najmniej nieufnie do propozycji współpracy z iluminatami z Awinionu i pokryli milczeniem próby korespondencyjnej wymiany poglądów. Sam starosta zostawił jednak w ich pamięci wrażenie miłego i nieszkodliwego dziwaka. Nie osłabł w zapale i rozwijał nadal ożywioną działalność. Odtworzyć ją można w ogólnych zarysach na podstawie danych ukrytych w różnych i niełatwych do wytropienia źródłach. Tak np. z życiorysu Marie-Daniela Bourrée, późniejszego barona de Corberon, wynika, że poznał on Grabiankę w Paryżu w przededniu wyjazdu starosty do Włoch, 23 lutego 1787 r. Ów Corberon był w 1775 r. francuskim charge d’affaires w Petersburgu, gdzie stykał się z hr. Alojzym Brühlem, generałem artylerii koronnej i starostą warszawskim, kluczową figurą w dziejach wolnomularstwa polskiego za Stanisława Augusta i gen. Melissino, Grekiem z pochodzenia, lansującym własny ryt nawiązujący do tradycji templariuszy (nb. ów Melissino w 1775 r. „dopraszał się” za pośrednictwem Warszawy o przyjęcie go do systemu Ścisłej Obserwy). Podobnie jak mistrz Grabianki, ex-benedyktyn Pernety, tak i Corberon był entuzjastą Swedenborga, a nadto Mesmera poznanego osobiście na terenie „L’Ordre (Loge) de l’Harmonie Universelle”. (Działał tam także przypomniany niedawno przez Fryderyka Goldschlaga markiz de Puységur).

Grabianka porwał Corberona opowieścią o iluminatach w czasie trzygodzinnej rozmowy w Paryżu, a następnie przesłał mu w liście z 17 lipca 1787 r. dodatkowe informacje. Podejrzliwy z natury Corberon chciał wiedzieć więcej o samym Grabiance. Zwrócił się przeto o referencje do Brühla, noszącego przecież tytuł „Sanctissimi Ordinis Templariorum eques processus et superior novae Dioecesis Poloniae”. Z osobą Brühla wiąże się długi okres silnych wpływów „Ścisłej Obserwy” na wolnomularstwo polskie — a właśnie Grabianka znajdował się w zasięgu działalności osobistości spod znaku barona Karl von Hund i Ferdynanda ks. Brunświckiego.

Na pytanie Corberona odpowiedział lakonicznie: Znam jego (Grabianki) powiązaniu, są bardzo dobre. Pogratuluję szczerze, jeśli zdoła Pan pojąć jego doktrynę. Zachęciło to Corberona do podtrzymania korespondencji z Grabianką i Pernetym. Ulegał ich wpływowi coraz silniej. Od niego właśnie dowiadujemy się, że Grabianka przebywał w 1787 r. we Włoszech.

Warto na marginesie odnotować, że na liście pierwszych 70 członków loży „Cnotliwego Sarmaty” założonej w Warszawie przez Brühla w 1767 r., występuje „Jakub Pernet, podpułkownik wojsk polskich”. Uderza zbieżność imienia z krewniakiem „naszego” Pernety’ego (występującego również jako Pernetti, Pernet itp.).

 

 

Wypad na Podole

 

Jeśli wierzyć polskim biografom Grabianki, odwiedził on w 1788 r. Podole, po kilkuletniej nieobecności. Towarzyszyć mu miała córka, Anusia, którą zostawił u matki, a nadto orszak ponad 300 zwolenników, głównie Francuzów, których gościł w Sutkowcach i którzy „dziwnym się praktykom oddawali”. Mieli oni być awangardą zachęcającą rodaków do wstępowania w szeregi „narodu Bożego”.

Gdy Grabiankę wezwano do Awinionu w związku — jak przypuszcza prof. Józef Ujejski — ze śledztwem papieskim zarządzonym w marcu 1788 r. — goście francuscy niemili starościnie rozpierzchli się po kraju, dając przedsmak emigracji francuskiej, która zalała Podole w kilka lat później.

Sprawy finansowe Grabianki, mimo ogromnej jego fortuny osobistej, nie wyglądały najlepiej. Już w Londynie odczuwał brak gotówki, a w Paryżu ratował się pożyczkami zaciąganymi u siostry i ks. Aleksandra Lubomirskiego. Żona, z którą stosunki układały się coraz gorzej, zamiast pieniędzy zwróciła mu część podarunków ślubnych, prawdopodobnie klejnotów, które zastawił jeszcze w 1787 r. na sfinansowanie szumnego wjazdu do Awinionu i dalszego tam pobytu. Wydaje się, że powrócił nad Rodan w lipcu, przywożąc ze sobą produkty prac alchemicznych (gen. Michała?) Ronikiera i Brumore’a.

 

 

Kłopoty z Watykanem

 

Władze papieskie obserwowały pilnie poczynania iluminatów. Pierwsze śledztwo (8 marca 1788 r.) ograniczyło się do rewizji i cenzury znalezionych w jej toku papierów. Herezji nie stwierdzono, a zainteresowani otrzymali pełną satysfakcję jako niewinni.

Sprawy uległy zdecydowanemu pogorszeniu w związku z działalnością nowego adepta Ottavia Capelli. Był to awanturnik w wielkim stylu, usiłujący wejść w ślady Cagliostra, „wizjoner” utrzymujący, iż komunikuje się bezpośrednio z archaniołem Rafaelem, a z zawodu — po prostu ogrodnik. Wprowadzony przez Brumore’a awansował szybko, choć nie wydaje się prawdą, aby specjalnie dla niego stworzono stopień l’homme-roi przypisywany mu przez Marca de Vissac, historyka z Awinionu. Wiele wskazuje natomiast na to, że rosnące wpływy ex-ogrodnika budziły zazdrość Grabianki, który w tych właśnie latach pracował usilnie nad niedochowanym traktatem o aniołach i sam chętnie komunikowałby się z nimi osobiście. Trwał przy staroście Pernety i dr. Bougé, alchemik i „prorok”, buntowała się przeciw niemu natomiast grupa Francuzów z La Richardierem włącznie.

W 1790 r. działalność Capelliego doprowadziła do drugiego śledztwa papieskiego, którego rezultatem był raport dominikanina O. Pani (Notificazione du Pere Pani contra Ottavio Capelli, Rzym, 21 listopada 1791). Kościół potępił niedwuznacznie działalność iluminatów, a sam Capelli skazany został na 7 lat twierdzy. Zwolniono go jednak już w listopadzie 1791 r. Nie znamy dalszych jego losów poza pogłoskami o żywiołowej nienawiści do Grabianki. Wiadomo także, że skończył na szubienicy w 1800 r za przestępstwa pospolitszej natury.

Iluminaci potępieni zostali za fałszywe przypisywanie sobie możności komunikowania się z aniołami. Orzeczenie papieskie zbiegło się jednak z wcieleniem Awinionu do państwa francuskiego (14 września 1791 r.), co w praktyce osłabiło znaczenie potępienia. Osłabiło jednak na pewno działalność towarzystwa i wpłynęło hamująco na tempo dopływu nowych adeptów. Dały się też we znaki intrygi zwolenników Capelliego oraz zawiedzionej w nadziejach bogatej Mme Flumel, niewiasty o barwnej przeszłości, która finansowała przez pewien czas działalność alchemiczną, a następnie gorliwie rozpuszczała pogłoski o osobliwych praktykach iluminatów.

 

 

„Obrzędy” iluminatów

 

W latach 1787-1798, tj. w okresie największej czynności sekty, skrystalizowały się stopniowo jej formy organizacyjne i obrzędowe. U kresu działalności starosty w 1798 r. ukończono budowę „świątyni”, wzorowanej, jak wiele siedzib lóż masońskich, na świątyni Salomona. Osobliwością jej byty cztery krzyże: dla Boga Ojca, Chrystusa, Ducha św. i Matki Boskiej uważanej przez iluminatów za czwartą osobę Trójcy św. (Quaternité).

Członkostwo było czterostopniowe i wyrażało się przynależnością do jednego z czterech „zakonów” pod wezwaniem: Ducha św., Trójcy św. (lub „Adoption Sainte”), Słowa Wcielonego i Domu Bożego (zakon najwyższy). Na czele Domu Bożego stała tzw. Wielka Matka reprezentująca Matkę Boską. Oznakami stopni były wstęgi w różnych kolorach z zawieszonymi na nich emblematami w postaci gołębi.

Na czele stała Rada Siedmiu:

1. „arcykapłan” (przez czas dłuższy był nim niejaki Alier, syn oberżysty), który w końcu trzynastomiesięcznego roku księżycowego ustępował,

2. „Wielka Matka” (była nią Mme Dottini),

3. „prorok”,

4. „kanclerz”,

5. „tłumacz snów” oraz

6. i 7. dwu „braci” (jednym z nich był przez czas pewien słynny Antoine Parmentier, chemik i rolnik, hodowca kartofli i patron „potage Parmentier”).

Ponad Radą stał nieomylny „Król Nowego Izraela”, obdarzony nieograniczoną władzą, „bezgrzeszny wybraniec Boga i Marii”. Był nim Grabianka. Bito przed nim pokłony. W czasie „nabożeństw” służyli mu na kolanach nawet księstwo Wirtemberscy.

Kandydaci na iluminatów poddawani byli szczegółowym badaniom połączonym z wypełnianiem kwestionariuszy ujawniających wszystkie ich stosunki, znajomości i związki. Rozbierano ich do naga i trzymano tak przez 12 godzin aplikując tajemniczy eliksir zagęszczający krew i wywołujący stan egzaltacji. Składali następnie uroczystą przysięgę.

Obok Mszy św. połączonej ze śpiewaniem swobodnie adaptowanych psalmów, „wierni” składali ofiarę z chleba i wina. W wieczory świąteczne urządzano ponadto wspólne biesiady wzorowane na Wieczerzy Pańskiej. Uczestnicy ich zjawiali się w komżach i kapturach, a „arcykapłan” w opończy „podobnej do Aaronowej”. Rosyjski historyk iluminizmu Longinow podaje, że w trakcie obrzędów okrążano stół, paląc kadzidło i spożywano jagnię, którego kości palono. Wielką wagę przywiązywano do obrzędu święcenia wody — po zanurzeniu w niej krucyfiksu skrapiano ją winem, symbolizującym krew Chrystusa. Salę oświetlano siedmioramiennymi świecznikami.

Marc de Vissac odszukał ponadto opis misteriów ku czci Matki Boskiej, łączącej w sobie przymioty Diany, Hekaty i Sybilli syryjskiej. Po uczcie i okadzeniu (przy dźwiękach starannie dobranej muzyki), gaszono światła oczekując „jasności mistycznej”, spływającej na uczestników i uczestniczki przy gromkim wezwaniu Eclairez et iluminez!. Wspomniana wyżej Mme Flumel wiązała z obrzędami tymi łatwe do odtworzenia plotki o „mniej niematerialnych hołdach” składanych w tej atmosferze „osobom mniej niepokalanym”.

W obrzędowości iluminatów wyraźnie dają się wyczuć wpływy symboliki wolnomularskiej. Występują w niej także pojęcia „Nowego Syjonu” i „Nowej Jerozolimy”, i symboliczne jagnięta. To samo da się powiedzieć i o nomenklaturze stopni, mającej najbliższe odpowiedniki w stopniach tzw. rytów chrześcijańskich tj. „Ścisłej Obserwy” i „Rytu Szkockiego — sprostowanego”. Rys historyczno-chronologiczny Towarzystwa Wolnego Mularstwa w Polsce, opracowany przez Walentego Wilkoszewskiego wykazuje, że te właśnie kierunki, a zwłaszcza „Ścisła Obserwa”, były w Polsce niezmiernie popularne. Związany był z nią Bruhl, Ernest Kortum, August Moszyński, Jan de Toux de Sulvert i in.

 

 

Adepci o świetnych nazwiskach

 

Zarówno nastroje rewolucyjne jak i następujące po nich wydarzenia sprzyjały pozornie iluminatom. Atmosfera niepokoju i zagrożenia stwarzała podatny grunt dla głosicieli rzekomych prawd ostatecznych i posiadaczy klucza do „Wielkiej Tajemnicy”. Tym tłumaczy się, że zainteresował się np. poglądami Grabianki i Pernety’ego hr. Thiroux, wysoki dostojnik wolnomularski, poszukujący na próżno zadowalającej go całkowicie próby stwierdzenia nieśmiertelności duszy.

Odwiedził iluminatów i porównał ich do pierwszych chrześcijan marszałek A. H. Dampmartin, któremu zawdzięczamy ciekawą relację z Awinionu. Wspomniany wyżej baron de Corberon zjechał w 1790 r. z żoną i poddał się bez reszty wpływom Pernety’ego. W tym samym kręgu znalazł się bogaty kupiec z Marsylii Blassier, śpieszący z pomocą finansową.

Auguste Viatte, autor Les Sources occultes du Romantisme, dorzuca do listy wybitnych osobistości z kręgu wpływów Awinionu Szweda Reuterholma, który w 1790 r. sprowadził nad Rodan ks. Karola Sudermańskiego (późniejszego króla Karola XIII), znanego mistyka i czynnego poplecznika systemu Ścisłej Obserwy, Wielkiego Mistrza VII Prowincji od 1778 r. i następcy barona Karla von Hunda na tym stanowisku. Towarzyszem księcia był przyszły ambasador Szwecji w Londynie hr. Silverkielm. Po wyczerpaniu możliwości awiniońskich, mieli oni udać się do Rzymu do wtajemniczonego wyższego stopnia, którym był zapewne uznawany jeszcze przez Grabiankę Capelli. Awinion przyciągnął nadto teozofów: Anglika Bousie, Francuzów: Gombaulta i hr. de Divonne. Interesował się iluminatami baron de Staël. Bardzo czynny był dr Bouge, alchemik, po którym zostały recepty na sporządzanie kamienia filozoficznego przedrukowane w załącznikach do książki Bricaud.

Entuzjazm księstwa Ferdynandostwa Wirtemberskich wyraził się wielostronnie. Starają się oni o pozyskanie J.C. Luvatera, który w swoim czasie usiłował założyć w Bazylei mistyczny związek mający na celu moralną i fizyczną regenerację człowieka o nazwie Nowego Jeruzalem. Przypomnieć tu warto nawiasem, że księżną Wirtemberską była Maria z ks. Czartoryskich, córka Adama Kazimierza a siostra księcia Adama, znana jako autorka Malwiny. Matka jej, Izabella odwiedziła w 1789 r. Lavatera w Zurychu i nawiązała ożywioną wymianę listów, składających się na tzw. „Bibliotheque Czartoryskienne”. Wypełnia ona szereg tomów z Zentralbibliothek w Zurychu.

Ks. Ferdynand Wirtemberski wycofał się z grona iluminatów w 1792 r. w związku z potępieniem ich przez Watykan. Co więcej: za pośrednictwem Szweda Reuterholma starał się o przebaczenie papieskie.

Zastanawia fakt zjawienia się w Awinionie licznych Rosjan. Byli to naprzód admirał S.I. Pleszczejew i P.J. Ozjerow-Dzierżawin, a następnie — czemu uwierzyć trudno — dobrze znany Polakom ks. Repnin. Cytują go jako iluminata dwaj wybitni znawcy masonerii rosyjskiej A.N. Pypin i Michaił Longinow. Silne powiązania z Petersburgiem łączyły też barona Leforta (z genewskiej rodziny nobilitowanej w Polsce za Stanisława Augusta) i „Wielką Matkę” — Mme Dotlini.

 kolejna czesc eseju o Grabiance

 

                                                                      [Mimo usilnych starań nie udało się nam uzyskać adresu Autorki, więc prowizorycznie zamieszczamy powyższe studium w nadziei, że nie zostanie nam to poczytane za złe. L.R.]

powrót do drugiej czesci eseju o Grabiance     powrót do strony e Aurea Catena GNOSIS