eGNOSIS

 
Manicheizm — religia światłości Cz.I

Jerzy Prokopiuk

 

 

Jerzy Prokopiuk (ur.1931), filozof, religioznawca, gnostyk. Redaktor naczelny Gnosis. W roku 1999 ukazał się pierwszy tom jego esejów Labirynty herezji, w 2000 zaś - drugi: Ścieżki wtajemniczenia. Gnosis aeterna (jako pierwszy tom Biblioteki Gnosis). W 2001 roku tom trzeci: Nieba i piekła., w 2003 - kolejne: Szkice antropozoficzne i pierwszy tom Zapisków życia duchowego - Światłość i radość - Inspiracje i refleksje, zaś w 2004 tom  Jestem heretykiem. Ogdoada gnostycka.

 

Mani — jego życie i dzieło

 

Twórca wielkiej religii światowej, która przyjęła nazwę od jego imienia, Mani urodził się 14 kwietnia 216 roku n.e. w wiosce Mardinu, w dystrykcie Nahr Kuta w północnej części dawnej Babilonii, wówczas należącej do Persji rządzonej przez partyjską dynastię Arsakidów.

Ojciec Maniego, Patik, był partyjskim księciem, również jego matka, Maryam, pochodziła z książęcego domu Kamsarakan. Wywodzący się z Medii książę Patik był w momencie narodzin syna członkiem niezidentyfikowanej gnostycko-baptystycznej sekty „czystych” i „biało odzianych” — zapewne stanowiącej ascetyczny odłam mandajczyków.

W 12 roku życia młodziutki Mani dostępuje pierwszego objawienia (jest to rok 228/229 n.e.). W wizjonerskim przeżyciu jawi mu się anioł Tauma („Bliźniak”) — niejako jego wyższe „ja” — jako niebiański wysłannik Żywego Parakleta, Ducha Świętego obiecanego przez Chrystusa Jezusa w Ewangelii według św. Jana. Zgodnie ze słowami samego Maniego, przynosi mu on pełną wiedzę o misterium światłości i ciemności, o misterium walki między nimi, o przeszłości i przyszłości, nakazuje wystąpienie z sekty mandajskiej i oczekiwanie w ukryciu na kolejne objawienie.

Objawienie drugie przychodzi w 24 roku życia Maniego (rok 240/241 n.e.). Teraz Żywy Duch za pośrednictwem anioła Tauma czyni Maniego „wysłannikiem-apostołem”, który ma zanieść jego naukę do licznych ludów świata.

Pierwszym krajem, do którego Mani udaje się ze swą misją, są — buddyjskie wówczas — Indie, a dokładniej ich północno-zachodnia część Gandhara. (Buddyzm wywarł silny wpływ na Maniego: wpływ ten widać przede wszystkim w organizacji jego Kościoła i w metodach głoszenia nauki ludowi). Po roku Mani wraca do Persji właściwej, by z kolei udać się do perskiej prowincji Maiszan. Tu zdobywa on pierwszego wybitnego wyznawcę dla swej religii: jest nim jeden z braci ówczesnego „króla królów”, władcy Persji Szapura, książę Mihrszach. W dalszej drodze misyjnej — przez prowincje Asoristan, dawną Babilonię — do Medii i Parii Mani zatrzymuje się w stolicy państwa Ktesifonie, gdzie nawraca na „religię Światłości” innego brata „króla królów”, Peroza. Za jego pośrednictwem dostępuje też pierwszej audiencji u władcy Persji. Szapur, pod wielkim wrażeniem, jakie wywarła na nim nowa religia, bierze ją pod swą osobistą opiekę.

W ciągu 30 lat swego panowania „król królów” Szapur waha się w swych sympatiach między starą religią irańską, zaratusztrianizmem (zoroastryzmem), która zaczyna przeżywać swój renesans, a manicheizmem. W tym okresie, w atmosferze tolerancji, nowa religia — przede wszystkim dzięki dalszej intensywnej działalności misjonarskiej Maniego — gwałtownie rozwija się i rozszerza: nie tylko w samej Persji, ale także w Azji Zachodniej i w Egipcie.

Manicheizm znajdował poparcie nie tylko samego Szapura (zm. w 273 r. n.e.), ale także jego syna i następcy, Hormizda I (273-274). Ale już następca Hormizda, Bahram I (274-277), opowiada się jednoznacznie po stronie zaratusztrianizmu. Z poduszczenia mobada (głowy) kościoła zaratusztriańskiego Kartera, Mani, znajdujący się akurat w drodze do państwa Kuszanów (dzisiejszy Afganistan) w ramach kolejnej podróży misyjnej, zostaje wezwany na dwór Bahrama w mieście Bet-Lapat. Król przesłuchuje go osobiście, po czym każe go uwięzić. Mani, skrępowany przez cały czas łańcuchami, przebywa w więzieniu prawie miesiąc. Przekazawszy losy swego Kościoła w ręce uczniów, umiera z wyczerpania czwartego dnia miesiąca Szahrewar (14 lub 26 lutego) 276 lub 277 roku.

 

 

Mit manichejski

 

Co było treścią objawienia Żywego Ducha, przekazaną Maniemu przez jego anioła „Bliźniaka”, jak przedstawiał się mit manichejski będący rdzeniem „religii Światłości”?

Objawienie, które otrzymał Mani, było gnozą — wiedzą. Sam Mani stwierdza to w podstawowym swym dziele zwanym Kephalaia:

 

„Tak więc Paraklet objawił mi wszystko, co było i co będzie, i wszystko, co poznają zmysły, i co myśli myśl. Dzięki niemu poznałem wszystkie rzeczy, dzięki niemu ujrzałem Wszystko, i stałem się jednym ciałem i jednym duchem”.

Kephalaia 1, 14:29-15:24

 

Gnoza, którą otrzymał Mani, była więc wiedzą przynoszącą nie tylko poznanie, ale także zmieniającą ontyczny status człowieka, tj. samą jego istotę i jego byt.

Zgodnie z mitem manichejskim — będącym treścią otrzymanej gnozy — „na początku” istniały dwie zasady (natury, byty, korzenie): dobra i zła. Istniały one w całkowitym rozdzieleniu. Zasada dobra przebywała w miejscu światłości: nosi ona imię Ojca Wielkości. Wraz z nim przebywało tam pięć sz'kin — eonów, czyli mocy: inteligencja, poznanie, myśl, rozwaga i postanowienie. Zasada zła zamieszkiwała miejsce ciemności; nosi ona imię Króla Ciemności. Wraz z nim przebywało tam również pięć sz'kin: dym, ogień, wiatr, woda i ciemność. (Zasadę zła określano w manicheizmie także imieniem Hylé — materia — wszakże w sensie postaci mitologicznej, a nie filozoficznego pojęcia).

Zgodnie ze swą naturą obie zasady powinny były pozostać w separacji „po wieki wieków”. Według Maniego Światłość skrywała swe „owoce” przed Ciemnością, powodowana zarówno roztropnością, co miłosierdziem: aby Ciemności nie przysparzać męki beznadziejnego pożądania; dla Maniego bowiem zło nie może wyzbyć się swej natury i ulec przemianie. Ciemność jednak — w nieustannej wewnętrznej walce, jaka ją toczy — osiągnąwszy swą „granicę zewnętrzną”, ujrzała Światłość; zafascynowana tym wspaniałym widokiem, zapragnęła ją posiąść. Taki był początek agresji Ciemności na Światłość.

Światłość wszakże — z natury swej — nie może odpowiedzieć agresją na agresję. Światłość jako dobro wydaje się więc bezbronna. Ojciec Wielkości nie mogąc walczyć w sensie kontragresji powołuje do istnienia nową istotę kosmiczną — Matkę Życia, ona zaś Pierwszego Człowieka, a ten z kolei otacza się pięcioma bogami, swymi synami. (W ten sposób, podobnie jak gnostycyzm, także manicheizm wynosi Człowieka do rangi Syna Bożego, prawda ta była jedną z jego największych tajemnic). Zadaniem Pierwszego Człowieka jest — w „pacyfistyczny” sposób — przeciwstawiać się inwazji Ciemności na Światłość.

 

„Kiedy Król Ciemności ujrzał światłość Pierwszego Człowieka, pomyślał i rzekł: »Czego szukałem daleko, znajduję blisko«. Po czym długo walczyli ze sobą, aż Arcy-Diabeł pokonał Pierwszego Człowieka. Wtedy Pierwszy Człowiek ofiarował siebie i swych pięciu synów jako pokarm synom Ciemności, jak człowiek, który śmiertelną truciznę miesza z ciastem i daje swemu wrogowi”.

 

W ten sposób Światłość składając Ciemności w ofierze Pierwszego Człowieka i jego duszę (pięciu synów), zapoczątkuje przyszłą jej klęskę. Tylko tak bowiem może „walczyć” pacyfistyczna Światłość. Dobro nie może pokonać zła z zewnątrz — może jedynie zniszczyć je od wewnątrz. (Warto tu przypomnieć, że mądrość tę znamy z wielu bajek — choćby z bajki o Kraku i smoku). W każdym razie ofiara ta osiągnęła cel: uchroniła Światłość przed dalszą inwazją Ciemności. Nie była jednak w stanie zapobiec „zmieszaniu” obu tych zasad.

W tej sytuacji Ojciec Wielkości był zmuszony do stworzenia świata jako kosmicznego instrumentu „rozdzielenia tego, co zostało zmieszane”. Najpierw więc powołał do istnienia Przyjaciela Świateł, ten — Wielkiego Budowniczego, ten zaś — Żywego Ducha. Żywy Duch budzi Pierwszego Człowieka ze snu „w otchłani ciemności” (wymiana „wezwania” i „odpowiedzi”) i uwalnia go z niewoli; mit przedstawia to obrazowo: „wyciągnąwszy doń prawicę” — tu tkwi źródło europejskiego zwyczaju podawania ręki. Wyzwolenie to jest symbolicznym prawzorcem i gwarancją wszelkiego przyszłego zbawienia. Zbawczy (soteryczny) proces bowiem musi toczyć się dalej: w niewoli Ciemności pozostała przecież dusza Pierwszego Człowieka, tj. rozproszone w Ciemności cząstki Światłości.

Proces tworzenia świata (makrokosmosu) rozpoczyna Żywy Duch od oddzielenia „mieszaniny” światłości i ciemności od głównej masy Hylé. W świecie tym — wskutek dalszego procesu separacji — tylko gwiazdy, Słońce i Księżyc mają charakter świetlisty; cała zawarta w nim cielesność jest tworem Hylé — i jej „archontów”. Teraz kolejna kreacja Ojca Wielkości — Wysłannik — powołuje do istnienia Dwanaście Dziewic, tj. Zodiak.

Planety — włącznie z Ziemią — cały kraj mineralny, roślinny i zwierzęcy są produktem sił Ciemności. Jest nim także człowiek — najpierw w mitologicznej postaci Adama i Ewy — którego stworzenie (przez połączenie diabelskiego ciała ze szczególnie dużą cząstką Światłości) jest parodią i antytezą boskich aktów stwórczych — przeciwstawieniem się zbawczym działaniom separacyjnym. (Tu mamy teoretyczną podstawę manichejskiej praktyki etyczno-ascetycznej).

Bogowie zlitowali się nad człowiekiem (Adamem i Ewą) i postanowili uwolnić go i zbawić. Misję tę powierzyli kolejnej emanacji Światłości (Matki Życia, Żywego Ducha i Wysłannika) — Jezusowi Świetlistemu. To on pod postacią węża daje człowiekowi spożyć owoc z Drzewa Poznania w Raju (tu pojętego jako więzienie). Jezus Świetlisty — manichejska wizja Chrystusa — jest nie tylko źródłem wszelkich boskich objawień w dziejach ludzkości, ale także uosobieniem Światłości zmieszanej z Hylé, to znaczy jest cierpiącą formą Pierwszego Człowieka. „Ta oryginalna i głęboka interpretacja postaci Chrystusa — pisze Hanys Jonas — była ważnym artykułem wiary manichejskiej i jest znana jako nauka o Jezusie Patibilis »Jezusie Cierpiącym«, który »zwisa z każdego drzewa« (...) i »każdego dnia rodzi się, cierpi i umiera«”. Różne aspekty tej zbawczej zarazem i zbawiennej zasady pokazuje w piękny sposób jeden z manichejskich psalmów:

 

„Przybądź do mnie. Światłości, mój przewodniku...

Odkąd ogarnęła mnie ciemność, dawano mi do picia wodę...

Upadam pod ciężarem, który nie jest moim.

Jestem wśród moich wrogów, bestie otaczają mnie; ciężar, który niosę, to ciężar »mocy« i »księstw«.

Zapłonęły one swym gniewem, powstały przeciwko mnie...

Materia i jej synowie podzielili mnie między siebie, spalili mnie w swym ogniu, nadali mi gorzkie podobieństwo (do siebie).

Obcy, wśród których przebywam, mnie nie znają; spróbowali mej słodyczy, zapragnęli zatrzymać mnie u siebie.

Byłem dla nich życiem, lecz oni byli dla mnie śmiercią; uginałem się pod ich ciężarem, oni nosili mnie niby szatę.

Jestem we wszystkim, podtrzymuję niebo, jestem podstawą, podpieram ziemię, jestem Światłością, która daje radość duszom.

Jestem życiem świata: jestem sokiem wszystkich drzew: jestem słodką wodą opływającą synów Materii...

Niosłem to wszystko na sobie, dopóki nie wypełniłem woli mego Ojca; Pierwszy Człowiek jest moim ojcem, którego wolę spełniłem.

Oto pokonałem Ciemności, oto wygasiłem ognie źródeł (...)

O duszo, podnieś oczy ku wysokościom i podziwiaj więź (jaka cię z nią łączy) ... oto twoi Ojcowie cię wzywają.

Wejdź teraz na pokład Statku Światła i przyjmuj swój wieniec chwały. I powróć do swego królestwa, ciesząc się wraz ze wszystkimi Eonami”.

 

O zbawczej roli Jezusa Świetlistego Mani pisał w księdze Szahpurakan: „Z eonu na eon apostołowie Boga nie przestają nieść tu Mądrości i Dzieł (dobra)”. Soteryczny wysłannik, Jezus Patibilis, jest właśnie tym, który się przejawiał poprzez tych apostołów: kolejno Zaratusztrę, Buddę i Jezusa (historycznego); jako Żywy Paraklet (Duch Św., Chrystus) objawił się poprzez Maniego. Dlatego Mani mógł nazywać siebie „apostołem Jezusa Chrystusa” — Jezusa Patibilis — choć nie Jezusa z Nazaretu jako człowieka; był on zatem — jeśli można tak powiedzieć — „chrześcijaninem wyższego rzędu”, podobnie jak św. Paweł (por. MK 9, 38).

 

Teozofia i kosmogonia manichejska w sposób logiczny prowadzi do etyki rygorystycznie ascetycznej. Etyka taka obowiązywała przede wszystkim elitarną grupę manichejczyków — tzw. electi (wybranych), zwanych też „ludźmi prawdziwymi”; byli oni odpowiednikiem gnostyckich pneumatyków. „Wybrani” prowadzili życie wręcz monastyczne, wzorowane być może na mnichach buddyjskich i z kolei oddziałujące na formujący się monastycyzm chrześcijański. W ich systemie etycznym panowała najskrajniejsza idea grzechu (również pokrewna buddyjskiej, a także dżinijskiej): według niej grzechem jest każdy kontakt z materią (cielesnością) — chodząc po ziemi wyrządzamy krzywdę uwięzionej w niej Światłości, poruszając ręką wyrządzamy krzywdę powietrzu itd. Jak widać, grzech jest czymś nieuchronnym — diabelską pułapką, jaką Ciemność zastawiła na człowieka. (W walce z konsekwencjami grzechu Kościół Światłości ustanowił instytucję spowiedzi). Do najcięższych grzechów należały wszelkie formy życia seksualnego (manichejskiego „wybranego” obowiązywał absolutny celibat mający Ciemności uniemożliwić więzienie dalszych cząstek Światła) oraz zabijanie świadomych istot żywych, a więc nie tylko ludzi, ale także zwierząt electi byli wegetarianami). Taka koncepcja grzechu prowadziła do skrajnego kwietyzmu — ograniczenia aktywności zewnętrznej „wybranych” do rzeczy absolutnie koniecznych. Ta rygorystyczna etyka nie obowiązywała natomiast mas wierzących, tzw. auditores („słuchaczy”), czyli „żołnierzy”; w gnostycyzmie odpowiadali im psychicy. „Słuchacze” mieli zarazem obowiązek niesienia pełnej pomocy „wybranym”. (Grzesznicy sensu strictissime — spoza Kościoła Maniego — odpowiadali gnostyckim somatykom). Odpowiednio też kształtowały się losy duszy człowieka po śmierci: „wybrani” idą do Raju Światłości, „słuchacze” muszą powrócić do „świata i jego lęków” i oczyszczać się poprzez liczne wcielenia (reinkarnacja), a grzeszników oczekuje już tylko piekło.

Tak więc dzieje świata i człowieka to ciągły proces uwalniania Światłości, a procesowi temu służy zarówno historia, jak i cały kosmos. Na Ziemi procesowi temu służą wezwania apostołów, założycieli religii, budzących ludzi, nauczających ich i uświęcających. W kosmosie przede wszystkim Słońce ekstrahuje Światłość z materii, oczyszcza ją i niby statek transportuje do „koła Zodiaku”, którego obroty przywracają ją jej niebiańskiej ojczyźnie. W ten sposób Światłość stopniowo uwalnia się od Ciemności. Finis coronat opus: u kresu czasów proces ten doprowadzi do całkowitego zniszczenia Ciemności i „księcia tego świata”; „nowy eon — jak powiada jeden z manichejskich psalmów — powstanie na miejsce świata, który rozpłynie się tak, by teraz mogły zapanować moce Światłości...”.

ciag dalszy

powrót do strony e Aurea Catena Gnosis    powrót do strony głównej eGNOSIS