eGNOSIS

O niebie i jego cudach. Również o piekle.
Według tego co słyszano i widziano  cz.VI

Emanuel Swedenborg

Emanuel Swedenborg  (1688-1772). Szwedzki naukowiec, mistyk, na którego pismach  wyrosła duchowość Blake'a, Goethego, Słowackiego,  Mickiewicza, Dostojewskiego i wielu innych. Czerpali z niego Poe, Baudelaire, Balzac, Emerson. Wizjoner, tak niepokojący, że przez niektórych  posądzany o szaleństwo.
Szegółowe omówienie książki w eseju Barbary Smoleń.

Zamieszczone obok fragmenty zostały wybrane z O Niebie i jego cudach. Również o Piekle, książki wydanej przez Wydawnictwo Przedświt [patrz też: Księgarnia tCHu].

Oryginalny tytuł:
De coelo et ejus mirabilibus et de inferno ex auditis et visis
Londini 1758.

 

 

 

O TYM, ŻE NIE TAK TRUDNO JEST, JAK SIĘ ZDAJE, WIEŚĆ ŻYCIE, KTÓRE PROWADZI DO NIEBA

 

 

528. Niektórzy mniemają, że trudno jest wieść życie, które prowadzi do nieba, i które nazywa się życiem duchowym, a to dlatego, że słyszeli, iż człowiek ma wyrzec się świata i pozbawić pożądliwości, nazwanych pożądliwościami ciała, i że żyć ma jako człowiek duchowy; czego nie rozumieją inaczej jak tylko w ten sposób, że mają odrzucić świeckie rzeczy, którymi są głównie bogactwa i zaszczyty, kroczyć ciągle w pobożnym rozmyślaniu o Bogu, o zbawieniu i o życiu wiecznym, i żywot pędzić wśród modłów, na czytaniu Słowa i bogobojnych książek; na tym to, jak myślą, polega wyrzeczenie się świata i życie duchem, nie zaś ciałem. Że jednak rzecz zupełnie inaczej się ma, mogłem się dowiedzieć z wielorakiego doświadczenia i z rozmowy z aniołami; co więcej, mogłem się dowiedzieć, że ci, którzy w ten sposób wyrzekają się świata i żyją duchem, smutne sobie gotują życie, które nie jest zdolne do przyjęcia niebieskiej radości, albowiem każdego człowieka czeka jego własne życie. Przeciwnie, aby człowiek otrzymał życie niebieskie, ma jak się dowiedziałem, żyć zupełnie po ludzku, sprawować urzędy i zajmować się sprawami ważnymi na świecie; wtedy, za pomocą życia moralnego i przyzwoitego, otrzymuje on życie duchowe, i to ostatnie nie inaczej, jak tylko w ten sposób może się utworzyć u człowieka, czyli duch jego w ten tylko sposób może zostać przygotowany do nieba; albowiem żyć wewnętrznym życiem nie żyjąc zarazem zewnętrznym, jest tak, jak mieszkać w domu, który nie posiada fundamentu i który stopniowo albo osiada, albo pęka i świeci otworami, albo chwieje się dotąd, aż się rozwali.

 

529. Jeżeli życie człowieka rozważymy i zbadamy ze stanowiska rozsądnego poglądu, to dowiemy się, że jest ono trojakie, a mianowicie: życie duchowe, życie moralne i życie przyzwoite, i że te rodzaje życia są odrębne; albowiem są ludzie, którzy wiodą życie przyzwoite, lecz nie wiodą życia moralnego, ani duchowego; i są inni, którzy wiodą życie moralne, nie wiodąc życia duchowego; i są jeszcze inni, którzy wiodą tak życie przyzwoite jak moralne, a zarazem duchowe; ci ostatni są tymi, którzy wiodą życie niebieskie, tamci zaś tymi, co wiodą życie światowe, oddzielne od życia niebieskiego. Z tego najpierw widoczne być może, że życie duchowe nie jest odłączone od życia przyrodzonego, czyli światowego, lecz że jedno połączone jest z drugim jak dusza ze swoim ciałem, i że jeżeliby zostało odłączone, byłoby jako przebywanie w domu, który nie posiada fundamentu, jak to wyżej powiedzieliśmy. Życie moralne i przyzwoite jest bowiem czynną stroną życia duchowego; bo rzeczą życia duchowego jest chcieć dobrze, zaś rzeczą życia moralnego i przyzwoitego czynić dobrze, jeżeli jedno oddzielić od drugiego, to życie duchowe polegać będzie tylko na myśli i mowie i ustąpi wola, ponieważ nie będzie miała podstawy; a tymczasem wola jest właściwą duchowością człowieka.

 

539. Że nie tak trudno jest, jak się zdaje, wieść życie, które prowadzi do nieba, widzieć można z tego, co obecnie następuje. Któż nie może wieść życia przyzwoitego i moralnego? wszakże każdy od dzieciństwa jest do niego przygotowywany i znać je może z życia na świecie; każdy też prowadzi je, zarówno dobry jak zły, albowiem któż nie pragnie być nazwany szczerym i sprawiedliwym człowiekiem? Prawie wszyscy hołdują szczerości i sprawiedliwości na zewnątrz i to do tego stopnia, że się wydaje, jakby sercem byli i szczerzy, i sprawiedliwi, albo jakby z samej szczerości i sprawiedliwości postępowali. Podobnie żyć powinien człowiek duchowy, co może uczynić z taką łatwością jak człowiek przyrodzony, lecz z tą jedyną różnicą, że człowiek duchowy wierzy w Bóstwo, i że szczerze i sprawiedliwie postępuje nie dlatego jedynie, że tego wymagają prawa przyzwoitości i moralności, lecz także, że tego chcą prawa boskie; taki człowiek bowiem, ponieważ kiedy działa, myśli o boskich rzeczach ma współuczestnictwo z aniołami niebieskimi, a o ile je ma, łączy się z nimi i tym sposobem otwiera się wewnętrzny jego człowiek, który sam w sobie jest człowiekiem duchowym. Jeżeli człowiek jest taki, wtedy zostaje przyjmowany i prowadzony przez Pana, choć sam o tym nie wie i wtedy jego szczerość i sprawiedliwość, które należą do przyzwoitego i moralnego życia, wynikają z duchowej pobudki; zaś być szczerym i sprawiedliwym z duchownej pobudki, znaczy być szczerym i sprawiedliwym z serca. Sprawiedliwość i szczerość jego wydają się w zewnętrznej postaci zupełnie podobne do sprawiedliwości i szczerości przyrodzonych ludzi, nawet ludzi złych i piekielników; w wewnętrznej jednak postaci, są one zupełnie różne; źli bowiem postępują sprawiedliwie i szczerze jedynie ze względu na siebie i świat, dlatego gdyby się nie lękali praw i kar, a także utraty sławy i czci, zysku i życia, postępowaliby nieszczerze i niesprawiedliwie, ponieważ nie lękają się Boga, ani żadnego boskiego prawa, a więc nie ma dla nich żadnych wewnętrznych więzów, które by ich powstrzymywały, dlatego to oszukiwaliby innych, łupili i grabili ile by mogli i czyniliby to z przyjemności. To, że wewnątrz są tacy, okazuje się głównie na podobnych ludziach na drugim świecie, gdzie każdemu zewnętrze zostaje odjęte, a wnętrze się otwiera, w którym to wnętrzu na koniec żyją na wieki. Ci, ponieważ postępują wówczas bez więzów zewnętrznych, którymi są, jak to wyżej powiedzieliśmy, obawy przed prawem, przed utratą sławy, czci, zysku i życia postępują nierozsądnie i śmieją się ze szczerości i sprawiedliwości, ci natomiast, którzy gwoli praw boskich postępowali szczerze i sprawiedliwie, po odjęciu im zewnętrza i po pozostawieniu ich samemu wnętrzu, postępują mądrze, ponieważ połączeni są z aniołami nieba, od których udzielana im zostaje mądrość. Z tego widoczne być może najpierw to, że człowiek duchowy, pod względem życia przyzwoitego i moralnego, zupełnie tak samo może postępować jak człowiek przyrodzony, byle tylko połączony był z Bóstwem co do wewnętrznego człowieka, czyli co do woli i myśli.

 

531. Prawa życia duchowego, przyzwoitego i moralnego podane są także w dziesięciu przykazaniach dekalogu; w pierwszych trzech podane są prawa życia duchowego, w czterech następnych, prawa życia przyzwoitego, a w trzech ostatnich, prawa życia moralnego. Czysto przyrodzony człowiek żyje w zewnętrznej postaci według tychże przykazań zupełnie tak samo, jak człowiek duchowy, albowiem tak samo czci Bóstwo, chodzi do kościoła, słucha kazań, stara się być pobożnym; nie zabija, nie dopuszcza się cudzołóstw, nie kradnie, nie daje fałszywego świadectwa, nie oszukuje bliźnich; lecz czyni on to jedynie gwoli siebie i gwoli świata, aby się wydawało, że jest dobry; lecz ten sam człowiek w wewnętrznej postaci jest zupełnie inny od tego, jakim się wydaje w zewnętrznej postawie, albowiem sercem przeczy Bóstwu, przy obrzędach postępuje jak obłudnik, kiedy sam sobie pozostawiony wyśmiewa świętości kościelne, mniemając, że służą tylko za wędzidło dla prostego tłumu; za tym idzie, że zupełnie odłączony jest od nieba, z której to przyczyny, ponieważ nie jest człowiekiem duchowym, nie jest ani moralnym, ani przyzwoitym człowiekiem: albowiem chociaż nie zabija, zawsze jednak nienawidzi każdego, kto mu się sprzeciwia i z nienawiści pała zemstą, dlatego gdyby go nie powstrzymywały prawa przyzwoitości i więzy zewnętrzne, którymi są obawy, zabiłby; a że tego pragnie, to tak jakby ciągle zabijał; chociaż nie dopuszcza się cudzołóstw zawsze jednak, ponieważ uważa je jako dozwolone, nieustannie jest cudzołożnikiem, albowiem, ile może i ilekroć się zdarza, dopuszcza się ich; tenże, chociaż i nie kradnie, zawsze jednak, ponieważ cudzych dóbr pożąda, oszustw i podstępów nie uważa przeciwnymi prawodawstwu, postępuje w duchu ciągle tak jak złodziej; podobnie też pod względem przykazań życia moralnego, którymi są: nie dawać fałszywego świadectwa i nie pożądać dóbr cudzych. Taki bywa każdy człowiek, który zaprzecza istnieniu Bóstwa. i z powodu religii nie posiada żadnego sumienia. Że tacy oni są, pokazuje się jasno na im podobnych na drugim świecie, kiedy po odjęciu im zewnętrza, przypuszczani są do swego wnętrza; wtedy, ponieważ oddzieleni są od nieba, stanowią jedność z piekłem, dlatego też stowarzyszają się z tymi, którzy tam są. Inaczej rzecz się ma z tymi, co sercem uznali Bóstwo, w uczynkach swego życia wzgląd mieli na prawa boskie i postępowali według trzech pierwszych przykazań dekalogu, jak i według reszty przykazań; ci, kiedy po odjęciu im zewnętrza przypuszczani zostają do swego wnętrza, są mądrzejsi jak na świecie byli; kiedy do swego wnętrza się dostają, to jakby dostawali się z cienia do światłości, z niewiedzy do mądrości i ze smutnego życia do szczęśliwego; ponieważ w Bóstwie są, więc są w niebie. Powiedzieliśmy to dlatego, aby wiedziano, jaki jest jeden człowiek, a jaki drugi, choć obydwaj wiedli jednakowe życie zewnętrzne.

 

532. Każdy wiedzieć to może, że myśli zmierzają i dążą wedle zamiarów, czyli tam, dokąd człowiek zmierza; myśl bowiem jest wewnętrznym wzrokiem człowieka, który się tak samo zachowuje jak wzrok zewnętrzny, a mianowicie: że dotąd się zwraca i tam się zatrzymuje, dokąd bywa zwracany i kierowany. Jeżeli więc wzrok wewnętrzny, czyli myśl, zwraca się do świata i tam się zatrzymuje, wówczas staje się światowa; jeżeli się zwraca ku sobie i swojej czci, staje się cielesna; jeżeli zaś ku niebu, to staje się niebieska; a przeto, jeżeli się zwraca ku niebu, to jest podwyższana, jeżeli ku sobie, odciągana od nieba i zatapiana w cielesności, jeżeli zaś do świata, to również zostaje odwodzona od nieba i rozszczepia się na te przedmioty, które ma przed oczyma. Miłość człowieka jest tą rzeczą, która sprawia zamiar i nakierowuje wewnętrzny wzrok człowieka, czyli myśl, ku swoim przedmiotom; a więc miłość własna nakierowuje ją ku sobie i swoim rzeczom, miłość świata ku rzeczom świeckim, a miłość nieba ku rzeczom niebieskim. Z tego dowiedzieć się można, w jakim stanie znajduje się wnętrze człowieka, które należy do jego umysłu, kiedy pozna się jego miłość, a mianowicie: że kto niebo miłuje, tego wnętrze wzniesione jest ku niebu i otwarte u góry; dalej, że kto świat i siebie miłuje, tego wnętrze u góry jest zamknięte, a otwarte na zewnątrz. Stąd można wnioskować, że jeżeli wyższe wnętrze, które należy do umysłu zamknięte jest u góry, człowiek już nigdy więcej nie jest w stanie widzieć przedmioty, które należą do nieba i kościoła, i że one znajdują się u niego w ciemności, zaś tej rzeczy, która się znajduje w ciemności, albo się zaprzecza, albo się jej nie rozumie. Za tym idzie, że ci, którzy siebie i świat nade wszystko miłują, ponieważ u nich wyższe własności umysłu są zamknięte, sercem przeczą boskim prawdom i jeżeli coś o nich z pamięci mówią, zawsze ich jednak nie rozumieją; zapatrują się też na nie nie inaczej jak na świeckie i cielesne przedmioty; a ponieważ tacy są, nad niczym innym w duchu myśleć nie mogą, jak tylko nad tym, co wstęp ma przez zmysły ciała i czym się też jedynie cieszą; między tymi rzeczami jest także wiele takich, które ponadto jeszcze są podrobione, sprośne, niskie i występne; a nie można ich nawet usunąć, ponieważ dla tych ludzi nie ma wpływu z nieba na ich umysły, są one bowiem u góry zamknięte, jak to już powiedzieliśmy. Zamiarem człowieka, wedle którego jego wzrok wewnętrzny, czyli myśl jest nakierowywana, jest jego wola; albowiem czego człowiek chce, to i zamierza, a co zamierza, o tym myśli; dlatego jeżeli pragnie nieba, tam też jego myśl kieruje się, a z nią cały jego umysł, który w ten sposób w niebie się znajduje, a zatem patrzy potem na to, co do świata należy, jak na coś, co się pod nim znajduje, zupełnie jak ten, który spogląda z dachu domu. Za tym idzie, że człowiek, u którego otwarte jest wnętrze należące do jego umysłu, widzieć może zło i fałsze, które posiada, ponieważ one znajdują się pod jego duchowym umysłem i odwrotnie, u którego wnętrze nie jest otwarte, widzieć swego zła i swoich fałszów nie może, ponieważ w nich jest, nie zaś nad nimi. Z tego wnioskować można, skąd człowiek bierze mądrość, a skąd głupotę; potem, jaki będzie po śmierci, kiedy zostanie się tylko chęć i myślenie, a również działanie i mówienie wedle swego wnętrza. To powiedzieliśmy także, aby poznano, jaki jest człowiek wewnątrz, jakkolwiek zewnątrz wydaje się podobny do innego.

 

533. To, że nie jest tak trudną rzeczą jak się zdaje, wieść życie niebieskie, widoczne może być z tego, że potrzeba tylko, aby człowiek, kiedy się coś nadarzy, o czym wie, że jest nieszczere i niesprawiedliwe, a ku czemu duch jego się ma, pomyślał, iż nie wypada tego czynić, ponieważ jest przeciw przykazaniom boskim; jeżeli człowiek przywyka tak myśleć i z przyzwyczajenia nabywa pewnego zwyczaju, wtedy powoli łączy się z niebem; a o ile łączy się z niebem, o tyle otwiera się wyższe wnętrze należące do jego umysłu, zaś o ile ono się otwiera, o tyle człowiek widzi, co jest nieszczere i niesprawiedliwe, a o ile ono jest widziane, o tyle roztrącone być może, żadne zło bowiem nie może być roztrącone wcześniej, póki go się nie zobaczy. Stan ten jest tym stanem, do którego człowiek z własnej woli dojść może, albowiem któż nie może tak myśleć z własnej woli? zaś gdy już zrobił początek, wtedy Pan sprawia u niego wszelkie dobro i sprawia, że nie tylko widzi zło, lecz także, że go nie chce, a na koniec, że ma wstręt do niego; to właśnie rozumie się przez słowa Pana Jarzmo moje słodkie jest, a brzemię moje lekkie, Mat. XI: 30. Wiedzieć jednak należy, że trudność myślenia w taki sposób, a również sprzeciwiania się złu rośnie, o ile człowiek z woli czyni zło; o tyle on bowiem przywyka do niego i to do tego stopnia, że go na koniec nie widzi, i że potem miłuje je i dla przyjemności tej miłości uniewinnia, a za pomocą wszelkiego rodzaju błędnych rozumowań utwierdza je, uważa za dozwolone i nazywa dobrem; dzieje się to jednak u tych, którzy w młodym wieku rzucają się w zło jakby bez wędzidła, wtedy też wyrzucają z serca boskie rzeczy.

 

534. Przedstawiona mi została niegdyś droga, która prowadzi do nieba i która prowadzi do piekła; najpierw widziałem szeroką drogę idącą ku lewej stronie, czyli na północ; pojawiło się wiele duchów, które szły po niej; lecz w oddaleniu widziałem kamień dość wielki, przy którym szeroka droga się kończyła; od tego kamienia rozchodziły się potem dwie drogi, jedna na lewo, a druga w przeciwną stronę, na prawo: Droga, która zmierzała na lewo, była ciasna, czyli wąska, wiodąc przez wschód ku południowi i tym sposobem do światłości nieba; droga, która zmierzała na prawo, była szeroka i przestronna, wiodąca ukośnie na dół do piekła. Widziałem najpierw wszystkie duchy idące jedną i tą samą drogą, aż do wielkiego kamienia na rozdrożu, lecz kiedy tam doszły zostały rozdzielone: dobrzy zboczyli ku lewej stronie i weszły na drogę wąską, która wiodła do nieba, złe natomiast nie widziały kamienia na rozdrożu, potykały się oń i raniły, a kiedy powstały, przebiegały szeroką drogę po prawej stronie, która zmierzała do piekła. Potem objaśniono mi, co to wszystko znaczyło; mianowicie: że pierwsza droga, która jest szeroka i po której szło razem wiele tak dobrych jak i złych duchów rozmawiając z sobą jak przyjaciele, ponieważ na pozór żadnej nie było między nimi różnicy, przedstawiała tych, którzy na zewnątrz jednakowo szczerze i sprawiedliwie żyją i których na pozór nie można odróżnić; kamień u rozdroża, o który potykały się złe duchy i od którego potem biegły po drodze prowadzącej do piekła przedstawiał boską prawdę, której przeczą ci, co spoglądają do piekła; w najwyższym znaczeniu kamień ów oznaczał Bóstwo-Człowieczeństwo Pana; ci zaś, którzy uznawali boską prawdę, a zarazem Bóstwo Pana wracali na drogę, która wiodła do nieba. Stąd znowu jasne dla mnie było, że zarówno źli jak i dobrzy wiodą jednakowe życie w zewnętrzu, czyli idą jedną i tą samą drogą, a więc jedni z takąż łatwością, co drudzy; jednak ci, którzy sercem uznają Bóstwo, szczególnie zaś ci ze znajdujących się wewnątrz kościoła, co uznają Bóstwo Pana, zaprowadzani zostają do nieba, ci zaś, którzy nie uznają Go, unoszeni są do piekła. Myśli człowieka, które pochodzą z zamiaru, czyli z woli, wyobrażane są na drugim świecie za pomocą dróg; drogi przedstawiają się im tam zupełnie stosownie do myśli zamiaru, i każdy też przechadza się stosownie do swoich myśli, które pochodzą z zamiaru; stąd to pochodzi, że z dróg poznaje się duchy, jakie są same w sobie, a także jakie są ich myśli. Stąd jasne się dla mnie także stało, co się rozumie przez słowa Pana Wchodźcie przez ciasną bramę, albowiem szeroka brama i przestronna jest droga, która wiedzie na zatracenie, a wiele ich jest, którzy przez nią wchodzą; jakoż ciasna brama i wąska jest droga, która wiedzie do żywota, a mało ich jest, którzy ją najdują, Mat. VII: 13. 14; to, że wąska jest droga, która prowadzi do żywota, nie pochodzi stąd, jakoby była trudna, lecz dlatego iż mało jest takich, którzy ją znajdują, jak to dopiero co powiedziano. Z owego kamienia, widzianego na rozdrożu, gdzie droga szeroka i wspólna kończyła się i od którego rozpoczynały się dwie drogi dążące w przeciwne strony, jasne dla mnie się stało, co się oznacza tymi słowami Pana, Nie czytaliście nigdy, co napisano? kamień, który odrzucili budujący, ten się stał głową węgielną; wszelki który upadnie na ten kamień, będzie skruszon, [Mat. XXI: 42. 44.] Łuk. XX: 17. 18. Kamień oznacza boską prawdę, a kamień Izraela, Pana jako Bóstwo-Człowieczeństwa; budującymi są ci, którzy są od kościoła; głowa węgielna jest tam, gdzie rozdroże; upadać i zostać skruszonym, znaczy przeczyć i ginąć.

 

535. Zdarzyło mi się rozmawiać z niektórymi duchami na drugim świecie, które oddaliły się od spraw świata, aby pobożnie i święcie żyć, a także z innymi, które udręczały siebie rozmaitymi sposobami, ponieważ mniemały, że to właśnie znaczy wyrzec się świata i poskromić pożądliwości ciała; jednak większa ich część, ponieważ nabrała przyzwyczajenia życia smutnego i oddaliła się od życia miłości bliźniego, którego to życia wieść nie można gdzie indziej jak na świecie, nie może się połączyć z aniołami, ponieważ żywot aniołów jest wesoły z powodu szczęśliwości i polega na wyświadczaniu dóbr, którymi to są uczynki miłosierne; a prócz tego ci, którzy wiedli życie oderwane od spraw świeckich, pałają żądzą zasługi i stąd bezustannie pragną nieba i myślą o radości niebieskiej jak o zapłacie, zgoła nie wiedząc, co to takiego radość niebieska; kiedy zaś dostają się między anioły do ich radości, która jest bez zasługi i polega na ćwiczeniach i jawnych obowiązkach, a także na szczęśliwości z powodu dobra, które tym sposobem świadczą, dziwią się, jakby widziały obce wierze rzeczy; a ponieważ nie są zdolne do przyjęcia tej radości, oddalają się i łączą się ze swoimi, które taki sam żywot wiodły na świecie. Ci zaś, którzy na zewnątrz prowadzili święte życie, ciągle w kościołach przebywali i w nich ciągle na modlitwach trwali i ci, którzy dręczyli dusze swoje, a zarazem nieustannie o sobie myśleli, że tym sposobem bardziej niż inni powinni być cenieni i wielbieni, a na koniec po śmierci za świętych uznawani, ci mówię, na drugim świecie nie są w niebie, albowiem czynili to gwoli siebie; a ponieważ pokalali boskie prawdy własną miłością, w której je zatopili, to niektórzy z nich do tego stopnia są głupi, iż mniemają, że są bogami; dlatego też w piekle przebywają między takimi jak oni; niektórzy z nich są przebiegli i podstępni, i znajdują się w piekle podstępnych; są nimi ci, którzy za pomocą podstępów w zewnętrznej postaci takie rzeczy czynili, którymi doprowadzili tłum do wiary, że w nich mieści się świętość boska. Takich jest wiele spomiędzy świętych z papieskiej religii; zdarzyło mi się też rozmawiać z niektórymi z nich i wtedy ich życie jawnie opisane zostało, jakie było na świecie i jakie później. Powiedzieliśmy to dlatego, aby się dowiedziano, iż droga, która wiedzie do nieba, nie jest drogą oderwaną od świata, lecz jest drogą na świecie, i że żywot bogobojności bez żywota miłości bliźniego, który może istnieć tylko na świecie, nie prowadzi do nieba, lecz że czyni to tylko żywot miłości bliźniego, polegający na szczerym i sprawiedliwym postępowaniu na wszelkim urzędzie, we wszelkiej sprawie i we wszelkim uczynku z wewnętrznej, a przeto niebieskiej pobudki, która to pobudka mieści się w tym żywocie wtedy, kiedy człowiek szczerze i sprawiedliwie postępuje, dlatego że tego wymagają prawa boskie. Życie to nie jest trudne, lecz trudne jest życie bogobojności, oderwane od życia miłości bliźniego, które to życie przecież o tyle odwodzi od nieba, o ile doń prowadzić się zdaje.

[…]

 kolejna część O niebie i piekle

 

                                                                                                                     [Do umieszczenia na stronie Gnosis wybrali Mariusz Dobkowski i L.R.]

powrót do poprzedniej czesci     powrót do strony Aurea Catena GNOSIS