eGNOSIS

 

Ezoteryczny sens pierwszego wersetu Księgi Rodzaju
cz. III

Światosław Florian Nowicki

Światosław Florian Nowicki (ur. 1947), syn prof. filozofii, Andrzeja Nowickiego. Absolwent Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1969-1981 wykładał filozofię na różnych warszawskich uczelniach. Tłumacz, znawca i komentator filozofii Hegla. Członek Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich. Pracuje głównie dla Biblioteki Klasyków Filozofii Wydawnictwa Naukowego PWN. Ma w dorobku m.in. przekład Encyklopedii nauk filozoficznych Hegla i trzytomowych Wykładów z historii filozofii tegoż filozofa. Od 1984 roku zajmuje się również astrologią – głównie w aspekcie teoretycznym. Opublikował wspólnie z Wojciechem Jóźwiakiem książkę astrologiczna, pt. Cykle zodiaku. Od 1990 roku współpracuje wielorako z Jerzym Prokopiukiem. Prowadzi własne badania teoretyczne na temat harmonii sfer niebieskich. Od 1994 roku utrzymuje robocze kontakty z kilkoma osobami praktykującymi na gruncie polskim channeling. Członek zespołu redakcyjnego czasopisma Gnosis. Od 16 października 2000 przewodniczący Klubu GNOSIS.

 

Elohim (Bóg)

           

אלהים

 

Poszczególne litery tego słowa rozmieszczone są na spirali w następujący sposób:

 

 I:   15)ל 14) 13)  א

 

II:          20)     19)     18)     17)     16)

 

III:    23)ם  22)י 21)  ה

                                                                                                    

 

Liczbami arabskimi oznaczona jest pozycja każdej litery w sekwencji miejsc wyznaczonych przez przecięcie spirali z ośmioma promieniami, licząc pierwszą literę wersetu, bet, jako 1. Pozycje wypadające w tym samym pionie (13 i 21, 14 i 22, 15 i 23) znajdują się na tych samych promieniach. Całą sekwencję jedenastu miejsc dzielę na trzy części, oznaczone liczbami rzymskimi, z których pierwszą i trzecią stanowią te, których elementy znajdują się na tych samych promieniach (na sąsiednich okrążeniach sprali). Tylko tutaj znajdują się litery, choć w pierwszej części środkowy element (14) jest pusty. Oddzielone od siebie części słowa „Elohim” oddzielone są w sposób sensowny, mianowicie tak, że część pierwsza „El” oznacza Boga, a reszta wyrazu pełni funkcję gramatyczną, tzn. czyni z Boga liczbę mnogą, Bogów – „Elohim”. Odpowiadałoby to mniej więcej podziałowi polskiego słowa „Bogowie” na „Bog” (= Bóg) i „owie”, czyli na rdzeń i końcówkę.

W rozważaniach wstępnych mówiliśmy już o pierwszym stosunku w obrębie słowa „Elohim”, czyli o stosunku alef (0) i lamed (+11 = -11) na gruncie alfabetu 22-literowego, tworzącym słowo „El”. Funkcja litery lamed w słowie „El” polega na tym, żeby dzięki niej zaistniała różnica między alef jako początkiem, a alef jako końcem. W samym alef tej różnicy nie ma. Różnica jest więc wprowadzona i od razu zniesiona. Skoro początek i koniec jest tym samym, to nie ma żadnego początku ani końca. Taki właśnie jest Bóg przed przejawieniem się. Wszelka różnica natychmiast w nim znika. Nie ma niczego, w czym mogłaby się ona utrwalić. Ten brak symbolizuje puste 14. miejsce między literami alef a lamed na spirali Stana Tenena. Oznacza to, że El jest czymś dynamicznym, że jest dążeniem do rozwiązania swojej sprzeczności. Żeby określić, ku czemu to dążenie zmierza, zauważmy, że zapośredniczeniem stosunku między alef a lamed, między absolutem (alef) jako niezróżnicowanym a jego odróżnianiem siebie od siebie (lamed) jest samowiedza (resz) w drugim wariancie alfabetu 27-mio literowego:

alef (+8 = 0) – resz (0 = -8) – lamed (-8 = -16).

Samowiedza (resz) rozszczepia się na nieokreślony absolut (alef) i czyste odnoszenie się do siebie (lamed) – jest i jednym, i drugim. Absolut jest jej dnem, największą głębią, jak to ujął Mistrz Eckhart, a odnoszenie się do siebie – świadomą powierzchnią, czystym myśleniem siebie. Samowiedzy (resz) nie ma jednak w słowie „Elohim”. Jest ona na przedłużeniu promienia, na którym w „Elohim” jest puste miejsce między alef a lamed – raz jako założona w idei logicznej samowiedza absolutu, a drugi raz jako istniejąca w tym świecie samowiedza rzeczywista, która sama siebie ujmuje jako przeciwstawną transcendentnemu Bogu. A po raz trzeci pojawia się ona w ostatnim słowie wersetu, w „erec”, jako coś, w czym ma się urzeczywistnić to, co zostało założone w idei logicznej. Jasne jest więc, że absolut nie realizuje się w samym słowie „Elohim”, ale dopiero w całym pierwszym wersecie Księgi Rodzaju. „Elohim” ma jednak w sobie odbicie tej realizacji, włącza bowiem w siebie samowiedzę, ale nie jako swoją własną, lecz jako drugą, jako Ty (jod). I to jod w „Elohim” wypada na tym samym promieniu, na którym znajduje się puste miejsce między jej pierwszą a drugą literą – miejsce, które powinna wypełnić litera resz. Odpowiada temu inne rozszczepienie resz, w pierwszym wariancie 27-mio literowego alfabetu:

jod (+12 = +9) – resz (0 = -3) – lamed (-12 = -15).

W tym ujęciu samowiedza sama jest określona jako Ty (jod), to znaczy określona jest tak z perspektywy innej samowiedzy, i dopiero od tego określenia kieruje się ona refleksyjnie ku sobie samej (lamed) jako Ja. Jest to dla Hegla podstawowe twierdzenie na temat logicznej natury samowiedzy.

Natomiast w drugim wariancie alfabetu 27-mio literowego stosunek resz do jod ukazany jest w sposób odwrotny:

resz (+10 = +19) – jod (0 = +9) – cade końcowe (-10 = -1).

Formuła ta oznacza, że to, co występuje w Bogu, w Elohim, jako „Ty” (jod), jest po pierwsze swoją własną samowiedzą (resz), ale po drugie staje się też samowiedzą Boga (cade końcowe). Inaczej mówiąc, kiedy skończona samowiedza staje się samowiedzą nieskończoną, wtedy znika w niej różnica między nią samą a absolutem, co oznacza, że absolut ma w niej świadomość samego siebie, czyli nie jest już ona dla absolutu drugim Ja, czyli owym „Ty”, ale jest jego własnym Ja – i dopiero wtedy absolut ma to Ja i jest samowiedzą. A zatem kiedy określaliśmy samowiedzę jako Ty dla absolutu, to własne Ja absolutu zakładaliśmy jako to, które ma się dopiero wyłonić z tego Ty – kiedy na koniec samowiedza tego Ty rozszerzy się w absolut. Innymi słowy, Bóg Ojciec uzyskuje samowiedzę w Synu Bożym, a Syn Boży jest pełnym urzeczywistnieniem Syna Człowieczego. Kiedy, mówiąc o Bogu Ojcu, określamy go jako Ja, to puste miejsce między pierwszą a drugą literą słowa „Elohim” (czyli między alef a lamed) wypełniamy samowiedzą, czyli literą resz, której tam jednak nie ma. Natomiast tym, co jest w „Elohim”, jest Ty – jod. To istniejące jod odniesione jest intencjonalnie do brakującego resz. Brak zostaje uzupełniony, kiedy jod przemieni się cade końcowe. Ponieważ jednak cade końcowe poprzedza, jak już mówiliśmy, cały werset, więc właściwie już na początku tego braku nie ma, bo początek nie jest tak naprawdę początkiem, jest on tylko początkiem wersetu, bo – mówiąc – od czegoś trzeba zacząć.

Za sprawą „Ty” (jod – czwarta litera w słowie „Elohim”) z El robią się Elohim. Zamiast „Ja Bóg” mamy „My Bóg”, jak już była o tym mowa w rozważaniach wstępnych. W My Ja jest wprawdzie zawarte, ale jako odróżnione od jakiegoś Ty. Samotne Ja jest tylko prowizorycznym założeniem, hipotetycznym początkiem. Rezultatem, prawdą jest Ja zawarte w My. W My nabiera ono określoności, uchwytności, której bez tego nie ma. Symbolem tej określoności jest trzecia litera w słowie „Elohim”, he, występująca skądinąd w funkcji rodzajnika określonego. Końcową literą w słowie Elohim jest mem końcowe. Za sprawą tej litery Bóg, Elohim, zostaje założony w określeniu logosu – myśli myślanej. Tę myśl założyłem na początku jako sposób istnienia absolutu w słowie „Bereszit” – „Na początku był Logos”. A w rozważaniach wstępnych zarysowany został sposób, w jaki pojawia się w absolucie określenie mem końcowego – bycie myślaną myślą – a to, o czym tam mówię, odnosi się w znacznej mierze do Elohim i nie ma potrzeby jeszcze raz tego tu powtarzać. W kontekście przejścia od Elohim do następnego słowa ważne jest przede wszystkim to, że tak samo, jak nie ma w Elohim samowiedzy (resz), własnego Ja, a jest tylko Ty (jod), nie ma w nim również tego, kto tę myśl (mem końcowe) myśli. Jest on po stronie stworzenia jako mem, będące drugą literą w słowie „szamajim” (niebo).

Zanim jednak przejdziemy do następnego słowa, wyjaśnić wypada całą sekwencję pustych miejsc między „El” a trzyliterową końcówką wyrazu. Najprostszym ujęciem stosunku między dwiema pierwszymi literami w słowie „Elohim” a jego trzema ostatnimi literami jest zredukowanie go do stosunku pustego miejsca między pierwszą a drugą literą – pustego miejsca, w którym powinna być samowiedza (resz) – a środkową literą jod w grupie trzech ostatnich liter, której znaczeniem jest „Ty”. Rzeczywista samowiedza, dzięki której w Bogu jest to „Ty”, powstaje w świecie stworzonym, a zatem świat stworzony, będąc czymś odróżnionym od Boga, stanowi jednak coś, poprzez co Bóg zapośrednicza się z sobą samym. W słowie Elohim zapisanym na spirali Stana Tenena to coś przedstawia się w sposób dwuznaczny: należy do Elohim i zarazem nie należy, jest to bowiem pięć pustych miejsc, czyli jak gdyby miejsce w Bogu na stworzenie. Nie jest ono poza Bogiem, lecz w Bogu, ale zarazem jest w nim pustym miejscem, rezultatem jego rozstąpienia się, czy też skurczenia – cimcum, o którym nauczał kabalista Izaak Luria (1536-1572). Substancją stworzenia jest więc Nic. Stąd dogmat o stworzeniu świata z Niczego, który można by też ująć jako stworzenie w Niczym. Ma to bezpośrednią konsekwencję: to, co powstało z Niczego, musi na powrót w Nic się obrócić. Z Niczego powstaje Coś i na powrót rozpływa się w Nic. Ale zanim się rozpłynie, albo raczej w tym ruchu powstawania i ginięcia, zapośrednicza Boga z nim samym, sprawia, że w Bogu pojawia się określenie oparte na odróżnianiu się od tego, czego naturą jest powstawanie i ginięcie. To coś, co powstaje i ginie w tym pustym miejscu w Bogu, ma określenie taw – jest to „ten świat” (nawiasem mówiąc, w przyporządkowaniu 22-uch liter hebrajskiego alfabetu 22-om wielkim arkanom tarota ostatniej literze taw przyporządkowany jest arkan „Świat”). Jako to, co zapośrednicza Boga z nim samym, taw rozszczepia się w alfabecie 22-literowym na lamed i jod:

jod (+10 = +9) – taw (0 = -1) – lamed (-10 = ±11).

Lamed to właśnie opisany przed chwilą ruch powracania Boga do siebie od swojego „innego”, od świata stworzonego. I lamed jest literą poprzedzającą bezpośrednio sekwencję pięciu pustych miejsc w słowie „Elohim”. Ale z drugiej strony tym ruchem jest samo stworzenie. Jeżeli bowiem z Niczego powstaje Coś, a następnie to Coś na powrót staje się Niczym, to w rezultacie samo Nic występuje tu jako Reflexion in sich, powracanie do siebie od swego „innego”, którym jest Coś. I w rezultacie sam ten ruch od Niczego poprzez Coś na powrót do Niczego konstytuuje się jako prawdziwe Coś, jako to, co się w tym ruchu utrzymuje w odróżnieniu od tamtego pierwszego Coś, które ginie. To drugie Coś to duch, który jest tak naprawdę Niczym, ale Niczym w ruchu. Jakob Böhme nazywa jaźń „Ichts”, przez co chce powiedzieć, że „Ich” (Ja) jest poniekąd sposobem istnienia „Nichts” (Niczego). Wytwarzana przez Boga pustka, która ma być zapośredniczeniem dla jego pełni, sama konstytuuje się w byt, istnieje jako jaźń, ale z samego założenia jako jaźń po drugiej stronie boskiej pełni. Ta jaźń jako coś po drugiej stronie ma określenie Ty (jod). Opis faktycznie istniejącej ludzkiej jaźni potwierdza jej podane powyżej określenie. Jaźń istnieje w czasie. Jest świadomością, przez którą płynie strumień wrażeń i myśli. Treść świadomości pojawia się w niej i ginie, a sama jaźń utrzymuje się w swej abstrakcyjnej tożsamości, która może być tylko pomyślana (mem końcowe), a zatem jest po drugiej stronie w stosunku do istnienia zmysłowego (taw). Jako pomyślana jest jednak założona zarazem jako coś, czego ta myśl dotyczy (he), jako tożsamość istniejąca, ale istniejąca w sposób duchowy. Trzy z wymienionych liter: he – jod – mem końcowe stanowią końcówkę słowa „Elohim”. Taw to w zasadzie sekwencja pięciu pustych miejsc między rdzeniem „El” a końcówką. Ale tego taw tam nie ma, gdyż w Bogu nie ma tego, co przemija. Jest jednak to, co pozostaje, to, co się utrzymuje w tym przemijaniu – jaźń. Tyle tylko, że ta jaźń w słowie „Elohim” nie jest jaźnią samego El, lecz inną jaźnią po jego drugiej stronie. Ta druga strona jest drugą stroną w El, która jednak tkwi zarazem w „tym świecie”, tzn. w tym świecie stworzonym, ale również jako druga strona „tego świata”, jego strona nadzmysłowa, która zgodnie z dialektyką rozdwojonej w sobie świadomości nieszczęśliwej jest źródłem pojęcia Boga (bet).

Spirala jest modelem rozwoju poprzez negację stanu wyjściowego a następnie negację tej negacji, będącą powrotem do początku, ale na wyższym poziomie. Taki charakter ma słowo „Elohim” zapisane na spirali Stana Tenena. Pierwsze dwie litery („El”) z pustym miejscem w środku to stan wyjściowy. Sekwencja pięciu pustych miejsc to pierwsza negacja. Ostatnie trzy litery to negacja negacji. Elohim jest tylko fazą pierwszą i trzecią. Druga faza, czyli pierwsza negacja, to coś, czym Elohim nie jest, co powstało w rezultacie jego wycofania się z części samego siebie. Ale trzecia faza to coś, co weszło do Elohim jako wytwór drugiej fazy. Mianowicie coś, co się ukonstytuowało jako ruch od Niczego poprzez Coś na powrót ku Niczemu. Coś jako skończoność nie istnieje w Bogu. Ale istnieje w nim powrót ze skończoności do nieskończoności jako jego własna rzeczywista jaźń wyłaniająca się ze skończoności. Jako oparta na skończoności jest to jednak zrazu druga jaźń, jego „Ty”. To „Ty” jest pustym miejscem między pierwszymi dwiema literami, ale na wyższym poziomie – jako negacja konkretna, jako nie-Ja niosące z sobą tę określoność, której w El brakuje, mianowicie określoność Ja, gdyż Ty samo w sobie i dla siebie określone jest jako Ja. Z perspektywy „Ty” jako jaźni, która wyłoniła się ze skończoności, określona zostaje na wyższym poziomie również treść obu liter w „El”. Bliżej nieokreślone odniesienie do siebie, czyli lamed, otrzymuje określenie myśli (w kontekście odnoszenia się do siebie jako myślenia siebie). Skoro jednak podmiot, w którym absolut jest myślany (mem końcowe), określony jest jako Ty, to nie jest to jeszcze myślenie przez absolut samego siebie. Ty nie występuje tu jako samowiedza, która myśli samą siebie, lecz jako świadomość, dla której absolut jest przedmiotem jako coś od niej różnego. Z tej perspektywy absolut jako bliżej nieokreślony byt (alef) uzyskuje bardziej konkretne określenie czegoś, o czym się myśli i co się odróżnia od myśli jako przedmiot, ku któremu ta myśl się kieruje (he). Ta abstrakcja, jaką jest he, jest początkowo czymś tak samo nieokreślonym, jak absolut (alef), ale jest już w każdym razie początkiem określania jako coś odniesionego do myśli, która będzie się określać i wypełniać treścią. Wiadomo zresztą, co to jest za treść. Na następnych okrążeniach spirali pojawi się bowiem na tym promieniu mem i alef. Cała sekwencja przedstawia się tu więc tak: alef, he, mem i alef. Jest to więc ruch od alef do alef, czyli realizacja odnoszenia się alef do samego siebie. Najpierw alef jest w ogóle czymś nieokreślonym. Potem występuje jako to, co jest przedmiotem myśli, ale myśli istniejącej w innym podmiocie niż sam absolut. Nie ma innego sposobu, żeby dojść do założonego rezultatu, niż przeskoczenie od absolutu jako przedmiotu do myślącego go podmiotu (mem), a następnie rozszerzenie tego podmiotu w absolut (alef). Absolut musi się więc odnaleźć po swojej drugiej stronie – w swoim „Ty”. Ale dokonuje się to już poza obrębem słowa „Elohim”.

 

et hasz-szamajim (niebo)

את השמים

 

Jedną ze sprzeczności, która ujawniła się w naszej analizie słowa „Elohim”, jest brak w nim myśli myślącej (mem), której domaga się jako swego korelatu myśl myślana (mem końcowe). To mem pojawia się w następnym słowie, „szamajim” – zresztą tylko ten jeden raz w całym pierwszym wersecie. Wszystkie pozostałe litery słowa „szamajim” wystąpiły już w poprzednich słowach. Rozważmy więc najważniejsze stosunki, określające literę „mem”.

Otóż mem rozszczepia się w pierwszym wariancie alfabetu 27-mio literowego na parę przeciwstawnych określeń alef i taw:

alef (-13 = 0) – mem (0 = +13) – taw (+13 = +26).

Absolut (alef) ze swej natury nie jest jednym z przeciwstawnych określeń, lecz raczej podstawą, z której się one wyłaniają. Dlatego taw, założone tu jako przeciwieństwo alef, musi być takim przeciwieństwem, które skądinąd jest tym samym, co absolut. Absolut można ująć z jednej strony jako absolut sam w sobie, a z drugiej strony jako coś dla świadomości. Jest to różnica występująca w świadomości poznającej (mem), założona jako różnica, która powinna być zniesiona. Zniesioną postać tej różnicy ujmuje formuła w tym samym wariancie alfabetu:

mem (+13) – alef (0) – mem końcowe (+13).

Jako myślący siebie i będący tyleż tym myślącym podmiotem (mem), co myślaną przez niego myślą (mem końcowe) występuje tu sam absolut. W pierwszej formule sytuacja jest inna. Myślący podmiot myśli o absolucie jako o abstrakcyjnym pojęciu prawdy, z drugiej zaś strony ma naprzeciw siebie konkretne istnienie, które bezpośrednio biorąc nie jest myślą, ale dopiero ma się w myśl przemienić, czyli ma zostać poznane. Znaczeniem litery taw jest zewnętrzne, samoistne istnienie. Z perspektywy, z jakiej teraz to istnienie ujmujemy, jest ono istnieniem dla świadomości, a zatem czymś, co jest jej znane, ale z drugiej strony nie jest jeszcze przez nią poznane, czyli nie przemieniło się jeszcze dla niej w myśl. Istnieje zatem w oglądzie zmysłowym, tzn. ma pozór czegoś zewnętrznego wobec podmiotu, właśnie dlatego, że nie przemieniło się jeszcze w myśl, czyli we własną substancję podmiotu. Ogląd i zewnętrzne istnienie występują więc w absolucie jako coś równoważnego niewiedzy, co w wiedzy absolutnej znika. Stworzenie oznacza krok w kierunku wiedzy poprzez ustanowienie niewiedzy w sensie konkretnym, tzn. jako wiedzy w znacznej mierze nieprawdziwej. Na tej nieprawdziwości opiera się pozór zewnętrznej realności. Nieprawdziwość jest sprzecznością, a więc także dążeniem do rozwiązania tej sprzeczności – i w konsekwencji ruchem poznania zmierzającym ku prawdzie. Czyli przeciwstawność alef i taw jest przeciwstawnością prawdy i nieprawdy. Taw to alef w nieprawdziwej formie, w formie zmysłowego oglądu. Alef i taw to dwie pierwsze litery grupy wyrazów oznaczających niebo. Na tę grupę składa się nota accusativi (znak biernika) „et” (litery alef i taw), rodzajnik określony „ha” (litera he) i właściwe słowo „niebo” – „szamajim” (litery szin, mem, jod, mem końcowe).

Trzecia (he) i czwarta litera (szin) również stanowią parę przeciwstawnych określeń wyłaniających się z mem, ale w drugim wariancie alfabetu 27-mio literowego:

he (-8 = +4) – mem (0 = 12) – szin (+8 = +20).

Poznanie zostaje tu ujęte w bardziej konkretny sposób, nie chodzi już o różnicę bytu samego w sobie i istnienia w oglądzie zmysłowym, ale o stosunek „tego oto” (he) przedmiotu danego w zewnętrznym istnieniu, do tego, że założony jest on przez myślącą świadomość jako przejaw (szin) nadzmysłowej istoty. Inaczej mówiąc, przedmiot jest tu założony jako określoność zjawiska, w której i przez którą przejawia się coś samego w sobie, co jest prawdą tego przedmiotu.

Piątą literą jest mem, tzn. litera, której rozszczepieniem była zarówno pierwsza, jak i druga para liter z tej grupy wyrazów. Występuje ona teraz jako przeciwstawna wobec ostatniej, siódmej litery, którą jest mem końcowe. Te dwie litery są rozszczepieniem alef w pierwszym wariancie alfabetu 27-mio literowego i formułę tę już powyżej omówiliśmy.

1) alef i taw, 2) he i szin, 3) mem i mem końcowe to trzy kolejne fazy poznania – od świadomości zmysłowej, poprzez rozsądek odróżniający istotę i zjawisko do wiedzy w formie myśli. Literą, która pozostała, jest jod pomiędzy mem a mem końcowym. Jod reprezentuje Ty, co oznacza, że w tej wiedzy, poniekąd doprowadzonej do końca, absolut nie osiągnął jeszcze samowiedzy, że jest to wiedza o jego obiektywnym przejawie, ale nie o nim jako duchu, podmiotowości. Świadomość myśląca (mem), która dochodzi do poznania przejawu absolutu, nie jest własnym Ja absolutu, lecz innym Ja – jakimś Ty (jod). Albo jeszcze inaczej, poznanie Boga w stworzeniu nie jest poznaniem go jako stwórcy. Poznanie Boga jako stwórcy może się dokonać jedynie w formie samowiedzy kogoś, kto sam jest stwórcą i stworzył siebie jako Boga.

Jeżeli popatrzymy na to z punktu widzenia rezultatu, czyli z punktu widzenia cade końcowego, to zobaczymy, że w drugim wariancie 27-mio literowego alfabetu litera ta rozszczepia się na szin i waw:

szin (-6 = -7) – cade końcowe (0 = -1) – waw (+6 = +5).

Cade końcowe, czyli samowiedza, która osiągnęła tożsamość z absolutem i stała się samowiedzą absolutu, jest przejawionym absolutem (szin) i (waw) zarazem przejawieniem samej siebie. Dodanie do zastanego już przejawienia absolutu własnego przejawienia, do dzieła Boga jako stwórcy własnego dzieła, samego siebie jako stwórcy, oznaczamy spójnikiem „i” – po hebrajsku „we”, wyrażone literą „waw”. W pierwszym wersecie Księgi Rodzaju po słowie „niebo” następuje spójnik „i” a potem ostatnie słowo: „ziemię”.

 

ciąg dalszy eseju

powrót do poprzedniej części    powrót do strony Ex Oriente Lux