* * *
ktoś idzie torami
to nie pociąg
bo ma głowę i nogi
pociąg gwiżdże za późno
pociąg po nim przejeżdża
ale on idzie dalej
bo nie zauważył pociągu
ma w głowie myśli od żelaza lżejsze
* * *
wszystko jest do wszystkiego podobne
nawet bardzo
filozofowie siedzą wkoło
wiedzą o tym
mrużą oczy
brody głaszczą
potem rozchodzą się do domów
i żon przed snem pytają
czy widziały coś co by było
do czegoś innego niepodobne
* * *
te w mojej bibliotece ukochane książki
to są cudze już książki
grzesznie je dotykać
czytać
nie wypada bez pytania
przez
przez dziurkę od klucza
i przez wiersz
przychodzą do nas szczęścia
wiersz i klucz parą są?
nie
wiersz
i od klucza dziurka
pamięć
jeszcze to widzę
i tamto
i za tamtym tamto
umrę
a jeszcze ten obraz tlił się będzie we mnie
robak go zje
i zapali się światło w ziemi
a zbawca owadów
zasępi się i nie zgadnie
skąd ta jasność w tym owadzim rozumie tak nikłym
a przecież choć w ziemi i mozolnie
niesie tę iskrę robak jak pochodnię wprost do Boga
* * *
Ezrze na 15. i 1/12 urodziny
obiecaj
że wejdziesz głęboko w tę grubą książkę
nie przelękniesz się rozdziałów pięter i przypisów
czytaj uważnie lecz szybko
bo stronice znikają z niej wyrywane niepogodą
niesione wiatrem nad wyspy pogrążone w ciszy
czytaj
nie samą myślą czytaj
niech wargi poruszają się naiwnie na gładkościach głosek
niech szept czytania będzie słyszalny dla innych
bez rewersu
przyjdzie i odbierze co napisałeś
i co namalowali
i co powiedzieli oni wszyscy twoi
krokiem prawie tanecznym przyjdzie
weźmie nie dla siebie
zamaże tylko
nawet tęsknoty za wszystkim tym nie pozostawi
ani papierka
ni bibułki ze znakiem jakimś
* * *
skłamałeś
nie pamiętasz tego obrazu
gorzej
nigdy nie byłeś w Budapeszcie
mówisz powoli
pamiętam dobrze to światło
muzeum
złoty wieczór dawnych mistrzów
i to jeszcze
kiedy stałem zapatrzony
zagwizdał pociąg na dalekim dworcu
sięgnąłem po tę swoją lekką walizeczkę
i wysiadłem na mokry kamienny peron
* * *
— Kto to tak puka jak dzięcioł w korę tego drzewa?
— To duch mój co postradał rozum. Teraz w drzewie mieszka.
— A co to za głowa, tam w koronie drzewa?
— To głowa króla.
— A gdzie władztwo jego?
— Legło w trawie. W cieniu tego drzewa.
* * *
ja
garbaty król
swoich bratanków nie zabiłem
i jej nie zabiłem nigdy
nikogo zresztą
byłem zły
lecz zło zamknąłem w sobie
nie dałem mu powietrza
ten co napisał
wiedział to
on ciągle wie
pójdę do piekła
lecz tylko w papierach jego
razem z nim
|