eGNOSIS |
|
|
Piotr Mitzner (ur. 1955). Zamieszczone obok utwory pochodzą z tomu Dom pod świadomością, wydanego przez doM wYdawniczy tCHu w 2008 r. |
Dom pod świadomością |
|
Piotr Mitzner |
||
W księdze wieczystejKręć się kręć się kręćZiemio wrzecionoziarno pieprzu czarne czaro czaszko
tu będzie moja nieruchomość
Czytając pisma ascetyczne Ewagriusza z Pontu pod Zamkiem w Poznaniu
nie złoto ale to co w nim ukryte
bywam mówię ubywam
j(est)em
Seans sen
czepiam się skał że twarde czepiam się ścian że zimne gałęzi drapiących rąk nieczystych czepiam się żeby nie spaść
Mały
Przyjdź Nudo przyjdź Wielka Ulgo siedzę tu czekam pod nalotem gołębi na balkonie w kąciku poezji dałem się zdrobnić spadają mirabelki
zwiększa się grono aniołków
Dlaczego dojrzałe są gorzkie?
Pogoń
Za nim i
na krzyż na latarnię na strych
na pierwszą stronę
Na krzyku rozpięty Bóg
Za nim
zanim
O wyższości nieba
Ścierają się góry gryząc niebo
niebo dłużej trwa bo mija
trochę
Niebo tu niebo tam
a choćbyście stawali na głowie ono i tak będzie miało najwyższą oglądalność
Opowiadamy tylko po chmurne historie bo każda wydaje się trochę inna
o pogodnym niebie nie opowiadamy
jest które jest
Akomodacja
czarno przyszło czarno poszło
nie ma czerni jest głębsza zieleń głębsza szarość rzeki
nad wodami śmigają czarne cudzysłowy
w pudełku pastylka czarnej farby czarny grunt zacznie się malarstwo
wyjdzie z czarnej jamy
z ciemni
Dziewczyna w blogu
Oto pamiętnik niepamiętnik
1. Wróciłam od fryzjera gadam z łyżkami z garnkiem próżniakiem mimochodem
z makaronem (najdłużej) i opowiadają i odpowiadają
Człowiek to brzmi dziwnie
2. tulipan jabłko urywki natury chciałabym zachować a to gnije i schnie
niezniszczalność
unosi się wieczna torebka jednorazówka
na moją nieziszczalność
3. Moje obrzędy moje obłędy
rozpuszczam włosy rozpuszczam musująco niech tam
rozpuszczona musująca
jak bardzo się mocująca
4. a nagromadziło się tych szat i szmat tych strat może jeszcze dało by się upchnąć jeszcze jedną ale nie
nie domyka się szafa zrobiona z błędów i wypaczeń
Sprzedam szafę kupię bilet
5. Et in „Arkadia” ego
z trudem znów pod górę z torbami
żeby na szczycie postawić
na swoim
mru mru mruczą mury a w murach rury
gwoździe czarne pazury
6. Budzę się zmęczona
lustro lustrzanka bez dna szklanka
woda jest męcząca i chleb i zsyp
Za dużo
odkurzaczy zapachów adresów
rzeka rzeczy przekracza stan alarmowy dlaczego nikt nie krzyczy nie kracze?
Za dużo świąt
Za mało
ale za mało czego?
mach proch strach puch mech ech a kysz a pisz do mnie skomentuj mnie
7. Czekałam ponad dwa ponad lata ponad siły ponad to i tamto
Ponad
na latającej wykładzinie unoszę się
w przeciągu
z szafami ścianami petami
Patrzę w noc w ciemne oczy publiczności
8. Na jedno pytanie ze wszystkich okien krzyżowy ogień odpowiedzi
9. Szary świt niebo gołębi
wiem że dziobią że srają
furkoczą jak świetlówki nad otwartym brzuchem
10. Białe pasmo
tędy uciekł mi
11. To jest garść
w którą się wzięłam żeby rozsypać gdzie zechcę
i kiedy
i w oczy jemu jeśli znów przyjdzie
Na jego szyi twardy powrót
12. Dlaczego? Przecież oboje ocaleliśmy z potopu
Dlaczego? Przecież oboje zginiemy w potopie
Dlaczego? Przecież mówiliśmy że nie ma nikogo oprócz nas
Kogo pytam?
Słowa wracajcie to oko to zasadzka!
Prognoza na jutro
Najpierw się zniży jaskółka po niej deszcz
i spadną windy
W podróży
Piątek wieczór hotel w mieście M. siódme piętro Szames puka w okno przypomina o szabacie idzie wyżej
Ukryta
Skończyły się czasowe pobyty i wynajmy
Zostawiam niepościelone niezapłacone
zostawiam zamurowany żywcem pamiętnik
a kiedy rozpadnie się dom
moje wyjdzie na światło
Może jutro może za dziesięć może za jedenaście może wczoraj
Inicjacja
1. Człowiek skończył się stańczył się wpadł
wpadlina leży lży
Ulżyło
Na dnie doła może być sedno może być woda dlatego warto żyć warto ryć w dole
2. nie ma mnie albowiem się udałem
i udawanie było cierpkie skóra zdjęta ze strachu
nie ma a pamiętam
i nic
ja
3. Wstań
idź na świętą górę idź na święty strych zdejmij pomogę ci
ciało można umyć
Nie można! popatrz na ojca plamy na dłoniach kręgi pod oczami jakby tam stawiał kto i stawiał szklanki z herbatą
Na poddaszu nie ma okien jest bezstronność świata
na strychu nie słychać piwnic
4. odkryć pustkę nie zaśmiecać
niech czeka niech świeci
nieskończoność pustek a w każdej leży pestka i boli
ból nie przechodzi przez skórę
w bólu gniazdo się uwija
wiatr pędzi liście w alei a wiatrak pędzi życie młynarza
młynarz nalewkę na pestkach
5. Dojrzałem już umyłem zęby idę spać
Dobranoc mamo dobranoc tato dobranoc wszystko
|
||