eGNOSIS

Paul Sédir (Yvon Leloup) (1871-1926) - francuski ezoteryk, gnostyk i mistyk. Uczeń wybitnego martynisty Papusa (Gerarda Encausse’a), przeszedł wiele inicjacji ezoterycznych, szkół wschodnich i zachodnich. Założyciel stowarzyszenia Amities Spirituelles (Przyjaźnie Duchowe), w którym udzielał wykładów – wydane w książkach: Wykłady Ewangelii (I – Lata dziecięce Chrystusa, II – Kazanie na Górze, III – Życie publiczne Pana Naszego Jezusa Chrystusa), Siedem ogrodów mistycznych, Obowiązek duchowy, O prawdziwej religii, Droga prawdziwa do Boga Prawdziwego, Siły mistyczne i sprawowanie życiowe, Pieśń nad Pieśniami oraz powieść Wtajemniczenia. Wydał też Autobiografię.

Przekład: Barbara Walicka
Redakcja Lech Robakiewicz i Max Bojarski
Posłowie Jerzy Prokopiuk

Zamieszczony obok tekst stanowi integralną całość książki wydanej przez tCHu w 2010 r. w nakładzie 10 egz.

© by tCHu, Warszawa 2010.

Spór Śiwy z Jezusem
Tytuł oryginału: La dispute de Shiva contre Jesus

Poul Sédir

 

Jezus, ze względu na swe życzliwe usposobienie, wyruszył Śiwie na spotkanie; potem obaj, obok siebie, ruszyli przez gęstą, ciemną, parną i duszną dżunglę. Była druga część nocy. Pomiędzy drzewami czuło się obecność zwierząt czyhających na łup. Jedynie gdzieś wysoko, wśród gałęzi, małpy i śpiące ptaki szeleściły liśćmi. Od czasu do czasu, z głębi odległej doliny, dobiegało przeszywające nocną ciszę trąbienie słonia; czasem słychać też było chrapliwy ryk szykującego się do skoku tygrysa; z dala dochodziło wycie stada wilków ścigających jelenia.

Jezus i Śiwa byli podobnego wzrostu; jednakże szczupły, ciemnoskóry, nagi Śiwa wydawał się wyższy. Miał ciało smukłe i umięśnione. Jego twarz — zastygła, budząca lęk swą nieruchomością — sprawiała wrażenie wyrzeźbionej w bazalcie; bez zmarszczek i zarostu; długie, proste włosy Śiwy były w części rozpuszczone, a w części zebrane na szczycie głowy, wielkie oczy patrzyły w skupieniu; powieki miał półprzymknięte, wzrok ekstatyczny. Nozdrza nieco rozdęte wskazywały na stan serca.

Chwilami wydawało się, że jego ramiona, dotychczas nieruchome, mnożą się i drgają wokół tułowia na podobieństwo macek ośmiornicy; podobnie jak nogi. Jednakże tors Śiwy pozostawał wciąż wyprostowany, a twarz nie zmieniała wyrazu. Jego wargi nie poruszały się nawet wtedy, gdy mówił. Jego głos przypominał swym brzmieniem szum morza w muszli.

Niósł wszystkie swe atrybuty: bambus o siedmiu węzłach podtrzymywał jego włosy; sznur bramiński przepasywał jego pierś; w rękach trzymał konchę, dysk, puchar i miecz.

Stąpał otoczony kręgiem uciętych głów, które wykrzywiając się, poruszały się wraz z nim; liście, które muskał w przejściu, usychały; kamienie, których dotknął swą stopą, rozsypywały się w proch; ptaki i małpy, podobnie jak inne zwierzęta, padały martwe, gdy tylko napotkały jego wzrok — mimo iż spoglądał w przód, wpatrzony był w siebie.

Jezus zaś miał na sobie białą szatę — tunikę i płaszcz wędrowca opadający z jego bardzo szerokich ramion. Trzymał w dłoni jesionowy kij; głowę nosił wysoko; ręce i nogi widoczne spod szaty były muskularne, kroki stawiał duże, chód miał elastyczny, sprawiał wrażenie, jakby z każdym krokiem wyłaniał się z ziemi. Jego zdecydowanie wyrzeźbiona głowa miała wyrafinowany i nerwowy profil. Jego cera jasna, zdrowa i świeża, rysy zdecydowane, kościec zaś harmonijny. Oblicze pełne wyrazistych w swej zmiennej grze zmarszczek — można by rzec, że w każdej chwili walczy z nadludzkim cierpieniem. Włosy miał gęste i falujące, brodę zaś krótką.

Podczas gdy Śiwa swym wyglądem przywodził na myśl zjawę, Jezus był żywy, energiczny, żwawy, uważny — miał bystre oko i dźwięczny głos. Gdy idąc dotknął — stopą lub dłonią — gałęzi, czy zwierzęcia, obumarłego w kontakcie Śiwą, gałąź na powrót się zieleniła, a zwierzę ożywało. Ale jego towarzysz w ogóle tego nie dostrzegał, zapatrzony nieustannie w siebie.

W tle ich wędrówki przez dżunglę pojawiały się niczym zjawy: osioł bez sierści, bawół dotknięty nosacizną, krokodyl o cuchnącym oddechu, węże, zrujnowane pagody, wojownicy o czerwonych oczach — wszystkie te postacie oddawały pokłon Śiwie, Jezus spoglądał na nie z uśmiechem, ale pozostawał sam; nikt go nie poznawał.

Śiwa mówił z lekkim niepokojem, z obawą, pogardą. Jezus wydawał się nie dostrzegać jego wrogości, miał w sobie spokój niezwyciężonej mocy.

 

ŚIWA

Jestem we wszystkim i wszędzie; jestem niedostępny poznaniu.

Jestem Wdziękiem uniwersalnym, jestem Niezwyciężonym, Wielkim, Czarnym, jestem Czasem, wielkim niszczycielem; moją małżonką jest przestrzeń; nieuchwytna i wieczna — oddaje mi się bez przerwy i wszędzie — mnie i moim uczniom.

 

JEZUS

Oto jest Syn, który jest we wszystkim i wszędzie. Jeżeli ty jesteś nierozpoznawalny, jak ludzie mogą cię dosięgnąć? Jesteś zwyciężony przez Miłość; odarty ze szczątków swych ofiar, jesteś tylko słabym bogiem. Czas i przestrzeń są wyłącznie dziećmi mojego Ojca.

 

ŚIWA

Jam jest jaźnią. Jestem nie-jaźnią. Jestem źródłem. Jestem tym, który daje początek wszystkim światom. Jestem Tym[1]. Jestem Sobą. Jestem najwyższy. Jestem wszystkim. Jestem poznaniem. Jestem przymiotami. Jestem wolny od przymiotów. Jestem podwójny i jedyny. Jestem wszystkimi przeciwnościami. Jestem bytem i niebytem. Jestem wszechświadomością. Jestem tym, co podobne, jestem tym, co jest różne. Jestem tym, co jest zrodzone, jestem tym, co stworzone. Jestem tym, co nie istnieje. Jestem niezależny. Jestem bezcielesny, bez podpory, jestem wolny od wszystkiego. Jestem opiekunem. Jestem niszczycielem. Jestem aktorem. Jestem owocem ciszy. Jestem poza miejscem i czasem. Jestem niezmienny, nagi, wolny. Jestem wyzwolony bez wyzwolenia. Jestem nieruchomy, wieczny, niezmienny. Nie jestem ani bytem, ani niebytem. Nie ma nic podobnego mnie, ani nic, co by było ode mnie różne.

 

JEZUS

Ponieważ jesteś mną, jesteś skazany na niewolę; ponieważ jesteś nie-mną, jesteś skazany na nicość. Nie jesteś inicjatorem, początkiem, siłą sprawczą, ponieważ zwalczasz Życie; nie jesteś wszystkim, jesteś bogiem; przeczysz tworzeniu, i jesteś ofiarą własnego egoizmu. To, co mniemasz o sobie, istnieje tylko na obrzeżach potęgi, w której Ojciec pozwala ci trwać przez jakiś czas. Nie wiesz, że w Jego oczach cały ten świat jest mniejszy od ziarna piasku? A ty, jeżeli zechcesz na jedną sekundę porzucić faktyczne kłamstwo twojego pozornego istnienia, kim jesteś w tym ziarnku?

Wszystkie istoty są zrodzone i wszystkie mają w sobie coś wiecznego, i wszystkie mają w sobie coś, co nie istnieje. Wszystkie byty, istoty są wolne, wszystkie istoty czuwają, niszczą, działają. Wszystkie są podobne i odmienne. Co masz takiego, co im nie zostało dane?

 

Przez chwilę słowo Jezusa promieniowało; przeszyło mrok dżungli i wydało się, że czarne ciało Wielkiego boga rozprasza się w powietrzu, ale on się przeobraził i stał się jeszcze bardziej nieruchomy i jeszcze bardziej bezlitosny.

 

ŚIWA

Przeze mnie cały ten świat rozsypie się w proch, jak święte popioły na ofiarnym ołtarzu. To, co nie jest objawione słowem, lecz to, przez co słowo istnieje, to ja.

To, co nie może być poczęte poprzez myśl, ale to, poprzez co myśl działa, to ja.

To, czego oko nie może ujrzeć, ale widzi dzięki światłu, to ja. To, czego ucho, język, nos, ręce nie mogą słyszeć, smakować, wąchać ani poznawać, ale przez co żyją, to także ja.

 

JEZUS

Tak, jesteś ogniem, jesteś mrocznym płomieniem, czarnym, trupiobladym sinym i lodowatym. Nie chcesz się podporządkować, ponieważ wolisz rozsiewać wokół siebie to, co nazywasz stu ośmioma postaciami śmierci.

Jesteś jednak, niezależnie od tego, jak gwałtowny byłby twój bunt, tylko narzędziem w jakże dobrym ręku mojego Ojca.

Sam postawiłeś się — na koniec sam też uwierzyłeś w prawomocność swojej uzurpacji — ponad wszystkimi formami stworzenia, zapominając, że istniejesz tylko poprzez nie, że jesteś tylko pustym środkiem, wokół którego skupia się substancja w świecie fluidów. — O, stary Śiwo, jakże mi cię żal!

 

ŚIWA

Jestem królem wężów; moim spojrzeniem patrzą ich oczy, gdy hipnotyzują swe ofiary; gdy zimą zamierają na chłodzie, to poprzez moją nieruchomość; gdy rzucają się do walki, to przez moją wszechobecność. Jestem Kala Naga[2], czarnym wężem, i sam Garuda[3], sęp Wisznu, nie śmie zbliżać się do mnie.

To, przez co objawiają się byty, to Słowo, które niewiedzący uznają za ciebie samego. O, Chrystusie o jasnym obliczu, to ja jestem twoją podporą. Pochodzi ono od moich uczniów, którzy zstąpili do swych własnych piekieł; tam właśnie ujrzeli dwa zamarznięte smoki[4]: czerwonego i białego; widzieli jak jednoczą się one z sykiem i sztywnieją w śmiertelnym spazmie; a syn z ich miłości, syn ich agonii, to mój byk o potężnym karku; jego cztery rogi i jego ogon to dwa prawieczne węże; jego zaś głos, to ich małżeństwo.

Tak więc, moje dwa wierne smoki, samiec i samica, śpią w ludzkim piekle; a kiedy człowiek zuchwale je obudzi, cierpią, ale żyją jeszcze, walczą ze sobą, powstają, ich głowy uderzają głowę ucznia, ich pożądanie oplata jego serce, ich spazmy szarpią jego nerwy, a ich zjednoczenie się — gdy się właśnie dokonuje — z wielkim krzykiem wyrzuca duszę mojego Jogina poza ziemię; a wsiadłszy na grzbiet mego byka, mój jogin zdąża ku mnie bez pośpiechu, acz nieustannie.

 

JEZUS

Ach tak, ty fascynujesz, przykuwasz uwagę: ale czy byłbyś równie fascynujący, gdybyś nie był zagadką? Twoje oczy, o uparty, widzą tylko pod warunkiem, że są skupione. Widzisz tylko jeden aspekt świata, jedną drogę między milionami dróg, jedną pracę spośród milionów zatrudnień, jeden cel; nie wiesz nic o Życiu absolutnym, nigdy nie postawiłeś swej stopy na drodze, na której kończą się wszystkie drogi, nigdy nie rozpocząłeś pracy, która zawiera w sobie wszystkie inne prace; wierzysz, że jesteś Środkiem środków, a i tak zasiadasz nisko, prawie na samym dnie otchłani piekielnych.

Ogłosiłeś się wielkim zabójcą, ale karmisz się swoimi zbrodniami, zamiast przeżyć własną śmierć: tym niemniej poznasz ją wkrótce, gdy złote słońce, które nas oświeca, wejdzie w znak Wagi.

 

ŚIWA

Moją planetą jest Księżyc, ten, który przemierza wielką pustynię, pośród siedmiu miejsc, gdzie wznosi się góra Kailasa[5]. W ten sposób jestem przewodnikiem żałobnej sfory Jamy[6], boga umarłych i dziesięciu rodzajów agonii. Pod imieniem Jamuny[7], jestem śpiewem; pod imieniem Edźitrgupty rozpraszam akordy harmonii sfer.

 

JEZUS

Prawdziwym Bogiem jest Pan Życia, mój własny Ojciec, to mój Pan, któremu — czy uznajesz, czy nie uznajesz — Jemu się poddasz.

 

ŚIWA

Jestem siedmioma strunami liry, jestem lirą, jestem muzykiem, jestem Dźwiękiem.

Jestem siedmioma Stadiami Jedności, jestem Jednością, jestem Jeden, jestem Jednoczącym.

 

JEZUS

Nie jesteś Dźwiękiem, jesteś tylko jednym z brzmień, nie jesteś Drogą, jesteś tylko jedną z dróg. Skoro odrzuciłeś działanie, odrzuciłeś także kielichy, odrzuciłeś Światłość: dlatego mój Ojciec — nasz Ojciec — dał ci, o stare dziecko, samotność, jakiej chciałeś. Pozostań więc sam tak długo, aż wreszcie ogarnie cię rozpacz.

 

ŚIWA

To jestem ja, którego czczą w dwunastu Dżoterlingach[8]; na górze Śeśakala[9] pod postacią posągu Kartryka-swamiego[10], Władcy władców. To na moją cześć pradawni bramini spisują mahatmje[11].

 

JEZUS

Biada ci, istoto nocna, za błagalne modlitwy, jakie do ciebie zanoszą, za biedne serca nieszczęśników, którzy cię wielbią, za wzruszające wysiłki marnych ludzkich inteligencji, które trudzą się, by rozczarować się twymi misteriami. Bliski jest dzień, w którym, pod moją prawdziwą postacią, mój Ojciec wyśle mnie, abyś dał gardło.

 

ŚIWA

Moim miastem jest Kaśi, które pospólstwo zwie Benaresem; ono jest moją mocą najwyższą, błogosławieństwem niewyrażalnym, Pokojem nieruchomym; ono jest przestrzenią umysłu, moją siedzibą; jest jaskinią między oczami, oknem, z którego wychodzą dwie pochodnie. Ono jest siedzibą królewską Pogromcy grodów: mną. Ja sublimuję grubomaterialne ciała realne w ich dwojaką subtelność, tę podwójność — w ciało mentalne, a to ciało mentalne w niewymawialną monosylabę.

 Moje miasto jest moją małżonką; ona jest tożsamością ostateczną, wiedzą, złudzeniem fundamentalnym. Ona jest omroczeniem, wrodzonym, wiecznym; ona zawiera biel, czerwień i czerń; ona rozciąga się od aktywnego do biernego; ona jest trzonem mojego trójzębu; ona jest grobowcem mnie i nie-mnie; ona przemienia się w ogród rozkoszy.

 

JEZUS

Moim miastem jest ten cały, ogromny Świat; kocham go w jego wzniosłości i w jego kloakach: jedne i drugie mają jedną cenę w oczach mojego Ojca. Nie niweczę żadnych z ich energii, nawet owych najpodlejszych, ponieważ to mój Ojciec je uczynił i wszystkie pracują na jego chwałę. Jestem tymi energiami, kieruję nimi, leczę je, oczyszczam, prowadzę je Temu, który spoczywa we mnie.

 

ŚIWA

Moja małżonka jest Straszliwa, Krwiożercza[12]; jej dziesięć ramion to dziesięciu panów, którzy smagają ludzi leniwych w pracy; jej wierzchowcem jest lew Energii; jej stopy zgniatają demony. Jej synami są mądrość i bogactwo; kochają swoje siostry i w ten sposób dają ludziom myśl oraz działanie.

Moją małżonką jest wola ascetyczna, ona jest cudem, splotem słonecznym, łonem nieśmiertelności, twórczynią pięciu żywiołów, które się nawzajem pożerają.

 

JEZUS

Moją małżonką są zastępy dusz moich przyjaciół: w ich sercach mieszkam, jestem ich siłą, ich inteligencją i ich miłością. Oddaję się im, niezależnie od tego, co czynią; wszędzie, zawsze są pijani winem mojego błogosławieństwa; przeze mnie zwyciężają; ich bronią jest niepokonana łagodność; nie są okrutni wobec swoich braci, kochają ich, tak jak ja, ich starszy brat, ich kocham; nie zabijają, ale leczą; nie niszczą, lecz odbudowują; nie są aniołami żałoby — niosą moją ulgę, moją radość, moje światło, które jest światłem mojego Boga.

 

ŚIWA

Jestem metafizykiem, jestem noumenem, jestem skruchą, jestem ogniem pożerającym. Wisznu na żółwiu, który żywi świat, jest tylko jednym z moich aspektów. Ale wobec wiernych moją postawą jest milczenie. Jestem jednością myśli, słowa i formy. Jestem więc księgą i inkantacją, i misterium. Jestem pustką, jestem nieruchomy i wieczny. Jestem Ja. Sobą.

 

JEZUS

Jesteś tylko pozorem gnozy, myśli, jedności; twoje milczenie jest płaszczem okrywającym pustkę: milczenie w królestwie mego Ojca jest szatą Życia absolutnego.

 

ŚIWA

Mój byk pozwala tylko stopniowo widzieć swoje cztery rogi; czwarty róg widzi cały świat, trzeci dostrzegają tylko marzyciele; drugi słyszą mędrcy bez pomocy swych uszu; pierwszy zaś jest zastrzeżony tylko dla umysłów wtajemniczonych.

 

JEZUS

Mimo że chciałbyś, aby w to wierzono, o Przewodniku do Miejsc Mrocznych, nie jesteś Słowem, ponieważ są istoty, które nienawidzisz i którym, rozmyślnie każesz cierpieć.

 

ŚIWA

To ja kazałem na zawsze zaprzestać potrójnego bólu; to ja, który przywodzę ku sobie podmiot, narzędzie i przedmiot; jestem świadkiem dnia poprzedniego, marzenia i snu bezkształtnego; patrzę na istoty poruszające się w piekłach, na planetach i w raju. Jestem egoizmem, bez którego nikt nie może pracować, jestem w człowieku świadomością jego świadomości.

 

JEZUS

Cierpienie ma prawo do życia, o Mędrcze! Źle czynisz usuwając je zewsząd, ty je unicestwiasz, zabijasz. Daj mu, boże o kamiennym sercu, udziel mu gościny, pozwól mu karmić się sobą: boleść odpłaci ci w zamian cennym darem.

 

ŚIWA

To ku mnie kierują się pragnienia młodego studenta, znużenie ojca rodziny, medytacje ascety przebywającego w lesie i obojętny spokój nagiego żebraka.

Jestem Śiwą, który patrzy na splendor przedmiotów zmysłowych. Jestem Śiwą, który patrzy na myślny ruch sennego marzenia. Jestem Śiwą, który patrzy na mroczną ciemność, kiedy umysł się oddalił. Jestem Śiwą, który patrzy na wszystkie rzeczy, który jest czysty i najszczęśliwszy, jestem Śiwą w ekstazie.

 

Jezus nie odpowiedział, lecz patrzył ze współczuciem na ciemną postać boga o znieruchomiałym spojrzeniu.

 

ŚIWA

Dzięki mnie, moi uczniowie porzucają radości zmysłowe; potem porzucają pragnienie posiadania i rozkosz nieposiadania niczego; następnie to, co prawo nazywa sprawiedliwym i niesprawiedliwym, potem to, co filozofowie nazywają prawdą lub fałszem; na koniec pozostawiają tę wiedzę, za pomocą której porzucili całą resztę.

 

JEZUS

Czy wierzysz, Mędrcze o ciemnym sercu, że nasz Ojciec stworzył na tym świecie jakąkolwiek rzecz po to, abyśmy jej nie używali? Ludzkie zmysły, ludzka moralność i ludzkie idee są potrzebne, godne szacunku, cenne. Kiedy zrozumiesz, że niczym nie należy pogardzać?

 

ŚIWA

 Oto ja, Śiwa ochotnik, który rozdziela trzy rodzaje zbawienia: ten, w którym mój wierny — zjednoczony ze mną, osiąga mój stan, ten, gdy otrzymuje postać podobną do mojej, i ten, gdy przebywa u mego boku.

 

JEZUS

Nikogo nie zbawisz poprzez unieruchomienie. Bezwład jest zniewagą mego Ojca. Jest tylko jeden rodzaj zbawienia i nie jest ono ani ukryte, ani skomplikowane: zbawienie to życie; żyjąc stworzenie przychodzi do mnie, jednoczy się ze mną, ja mu się oddaję, a oboje ofiarowujemy się naszemu Ojcu: takie jest wyzwolenie, o sofisto.

 

ŚIWA

 Przebywam w palcu wskazującym i serdecznym; moja małżonka Uma[13] zamieszkuje dłoń. W ten sposób jestem dźwiękiem wiecznym, inspiracją, gnozą, głową boskiego łabędzia; ona jest czasową formą tchnienia, niewiedzą, ogonem łabędzia. Nasze mistyczne zaślubiny są zarodkiem świata, ogniem żywym, jednością, ciałem łabędzia.

 

JEZUS

Probierzem Miłości jest Ofiara; moi przyjaciele kochają mnie bez zastrzeżeń, ponieważ oddałem za nich życie. Zaś twoi uczniowie czują wobec ciebie tylko strach.

 

ŚIWA

W ciele subtelnym ucznia jestem białym lotosem o dwunastu płatkach, który sprawia, iż bije jego serce, oraz mocą, poprzez którą postrzega formę zewnętrzną rzeczy, jaką otrzymują one w przestrzeni słonecznej.

Jestem także czarnym lotosem o szesnastu płatkach, który przewodzi w słowie i który pochodzi z przestrzeni księżycowej.

Jestem też lotosem barwy rubinu, lotosem o dwóch płatkach, który znajduje się między oczyma, poprzez który uczeń myśli, osądza, określa się i sam siebie poznaje.

Na koniec, jestem najwyższym Wtajemniczającym, lotosem o tysiącu płatków, który rozkwita na czubku głowy jak słońce i w którego kielichu przebywa dusza, nim rozpocznie swój lot.

Jestem sześciokrotną ekstazą:

Ekstazą nieograniczoną, w której wszystko ukazuje się nie do odróżnienia w boskim świetle;

Ekstazą bezimienną, w której znikają nazwy;

Ekstazą nieokreśloną, niemającą kierunku;

Ekstazą pewną, w której znika wątpienie;

Ekstazą niezmienną, w której nie ma już zmian;

Ekstazą bezpostaciową, w której nie ma już życia.

  

JEZUS

Dla rzeszy stworzeń jestem światłem centralnym, poprzez które istnieją od początków świata.

Dla nielicznej garstki moich wybrańców jestem w nich wszystkim: energią ich mięśni, subtelnością ich nerwów; biciem ich serca, twardością ich kości. Jestem wybuchającymi fluidami, które w nich krążą; to ja karmię ich myśl, każę rosnąć ich sercu, niszczę granice ich wrażliwości; to ja wysyłam im moich aniołów, aby ich umocnić, to przez siłę, którą ich osłaniam, byty odsłaniają się w nich; to pokarm, jaki im przynoszę ze stołu mojego Ojca, sprawia, iż stają się niezmordowani; ponieważ ten chleb jest we mnie samym, to moja krew zaspakaja ich pragnienie.

 

ŚIWA

Sprowadzam do siebie tych, którzy mają być moimi uczniami, pokazując im nierealność rzeczy, ucząc ich wykonywania obowiązku wobec samych siebie bez oczekiwania na zadośćuczynienie.

W ten sposób przyjmują czarę samoopanowania; nie działają już bez udziału pełnej świadomości; praktykują wyrozumiałość wobec wszystkich stworzeń i tolerancję wobec wszystkich opinii i wszystkich zasad; stają się nieugięci, nic nie jest w stanie ich dotknąć czy zranić; wpatrują się we mnie, a żaden przedmiot zewnętrzny czy wewnętrzny nie może zakłócić ich spokoju; wierzą we mnie bezbłędnie, mimo że niczego jeszcze ze mnie nie pojęli.

Tak więc zbliżając się do nich sprawiam, iż umierają w dziesięciu rodzajach agonii:

Zabijam demony, które ich popychają do sprawiania zła poprzez słowo, myśl i uczynek.

Zabijam demony, które w nich każą im myśleć, mówić i działać przeciw ich sercu, przeciw mnie.

Zabijam demony, które w nich sączą zachłanność umysłową, cielesną i mentalną, i magnetyczną.

Zabijam demony, które ich pobudzają do rozmnażania, do żądz subtelnych i prostackich.

Zabijam demony, które ich wzniecają w nich gniew.

Zabijam demony, które ich popychają do nieposłuszeństwa wobec prawa, aby zachowali spokój — we wstrzymywaniu się i w działaniu.

Zabijam demony buntu, aby moi uczniowie znosili zarówno trudy, jak rozkosz.

Zabijam demony, które szaleją w sercach moich uczniów, gdy nawiedza ich bogactwo, bądź nędza.

Zabijam demona łakomstwa, który ogłupia ich intelekt.

Uczę ich unikania chorób fizycznych i chorób duchowych poprzez higienę i obrządki religijne w liczbie dziesięciu.

Kiedy już zwalczą wrogów, chcę aby moim wierni zwyciężyli porywczość swych nerwów i niezręczność swych członków: pokazuję im sześćdziesiąt cztery postawy związane z praktykowaniem uspokojenia pulsowania ich tętnic.

Kiedy już nauczą się panować nad własnym ciałem, uczę ich panować nad własnym życiem, nad regularnością oddechu na osiem różnych sposobów: w ten sposób ich ciała zaczynają jeść i spać mniej, ich aura zaś rośnie (początek str 38).

Tu właśnie moi uczniowie mnie dostrzegają i wybierają ten z moich aspektów, z którym chcą się zjednoczyć.

Jedni widzą piękno mojego ciała i naśladują ją równoważąc fluidy magnetyczne słoneczne i księżycowe: to sprawia, że stają się młodzi, przestają im doskwierać głód, pragnienie i sen, już ich nie uwiedzie najbardziej namiętna kobieta.

Inni widzą moje czyny i naśladują je na moją cześć: ci osiągają mnie w postaci Niszczyciela.

Inni szukają mego głosu w głosach Natury i poprzez dziesięć stopni dochodzą do pierwotnej pustki, gdzie ryczy mój byk.

Inni jeszcze przypominają sobie moje słowa i powtarzają je poprzez odprawianie niezbędnych obrzędów, tysiąc razy dziennie, przez dziesięć lub dwadzieścia lat: ci osiągają mnie w moim aspekcie Siewcy.

Inni mnie kochają: czeszą mnie, stawiają mi posągi, wznoszą mi świątynie, składają ofiary, śpiewają hymny — jak kochankowie. Ci jednoczą się ze mną, gdy ja jednoczę się z moją małżonką — ladacznicą.

Inni zgłębiają mnie poprzez wysiłek medytacji i tym ukazuję się jako racjonalna zasada świata.

Inni poszukują mnie studiując własności bytów: ci znajdują mnie zajętego pracą czyściciela.

Inni w końcu szukają mnie w sobie samych i nie znajdując mnie ani w swoim ciele grubo-materialnym ani w swoim ciele subtelnym, ani w ciele mentalnym, ani w ciele przyczynowym, wznoszą się do percepcji swojej wiecznej duszy, i odkrywają, że ta dusza to ja sam.

Jedynie ci zostają wyzwoleni.

 

JEZUS

Byłem tu, gdy mój Ojciec siał na równinie Nicości zarodki świata. Od tego dnia znałem tych, którzy mieli stać się moimi, ruszyłem w ślad za nimi, wspierałem ich.

Nie zabiłem niczego z tego, co mój Ojciec w nich włożył: poprzez cierpliwą troskę zmieniałem ich pychę w pobłażliwość, ich gniew w łagodność, ich pożądanie we współczucie, ich chciwość w miłość, ich lenistwo w pracę, ich łakomstwo w skruchę, ich lubieżność — w czystość.

Sprawiłem, że ich pamięć stała się przejrzysta, ich osąd jasny, a wola niezmącona.

Oddawałem się każdemu w miarę jak każdy mógł mnie przyjąć: i przyjmują mnie przyjęli mojego Ojca.

Uwolniłem ich stopniowo od tyranów, praw i rytuałów.

W ten sposób stałem się mały dla maluczkich; tak więc oni przestali się mnie obawiać; to są moi bliscy; jeżeli czegoś potrzebują, proszę o to dla nich mojego Ojca, który nam to daje natychmiast, i moi przyjaciele idą drogami całego świata w radosnej wolności Miłości; i absolut Boga, niepojęty, jest z nimi; Duch przebywa w ich ciałach i ich duszy, bez granic, bez miary, ponieważ oni pokochali mnie ponad wszystko.

Taka jest moja droga, o mroczny Joginie. Taka jest moja droga, którą i ty obierzesz tego dnia, gdy wyczerpie się czara twojej pychy. Ale najpierw idź swoją drogą, wyczerp skutki twoich pragnień.

 

 

Gdy rozbłysły pierwsze promienie wschodzącego słońca, pośród świergotu budzących się ptaków, paplaniny małp i donośnego trąbienia słoni nad brzegiem jeziora, Jezus zwrócił się ku Północy, ku wiecznym śniegom, Śiwa zaś w postawie lotosu spoczął w cieniu drzewa, w którego pniu mieszkały osy.


 

[1]  Tat twam asi — ty jesteś tym (tożsamość jednostki z istotą wszechświata — Brahmanem) z Upaniszadów.

[2] Kala Naga — Czarny Wąż. Nagowie to azjatyckie bóstwa chtoniczne o ciele wężowym. Słynęli z niezwykłego talentu poetyckiego i pięknych Nagiń.

[3] Garuda — w mitologii indyjskiej książę ptaków, wierzchowiec Wisznu, śmiertelny wróg Nagów.

[4] Wyobrażenie zaczerpnięte z alchemii.

[5] Kailasa — święte pasmo górskie w Indiach i zachodnim Tybecie, z jego zboczy wypływają Indus, Ganges i Brahmaputra. Zwana górą swastyki. Wg. braministów za szczycie Kailasy znajdują się nieba Śiwy i in. Zaś wg legend Tybetańczyków biały wierzchołek Kailasy to linga (fallus) Sziwy.

[6] Jama — ind. bóg zmarłych.

[7] Jamuna — rzeka wypływająca z Himalajów i jej personifikacja — piękna bogini stojąca na żółwiu.

[8] Dżoterlinga — linga blasku.

[9] Śeśakala — góra czarnego węża — Ananty.

[10] Kartryka-swami — właściwie Pan Karttikeja — syn Śiwy i Parwati, hind. bóstwo wojny.

[11] Mahatmje — religijne teksty pochwalne.

[12] Kali albo Durga — Wielka Matka, indyjska bogini, małżonka Śiwy.

[13] Uma — uosobienie wiedzy przedwiecznej, mocy stwórczych i piękności nocy, siakti Śiwy.

             

powrót do strony GNOSIS 12 powrót do strony GNOSIS głównej