eGNOSIS


Maria Magdalena i zagadka Ewangelii św. Jana

Wojciech Dastych

Wojciech Dastych  (ur. 1977) - ukończył studia magisterskie teologii, obecnie kończy studia magisterskie biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Interesuje się biblistyką i parapsychologią. W najbliższej przyszłości chciałby napisać szerszą pracę naukową, która stanowiłaby kontynuację problematyki zasygnalizowanej w niniejszym artykule. Mieszka w Poznaniu.

 

    

Wstęp

 

Bibliści wciąż poszukują sensu słów zawartych w ewangeliach i wiele fragmentów Pisma św. nadal nie jest całkowicie jasna. Skłania to do dalszych badań, spojrzenia z różnych perspektyw. Kwestia ta odnosi się szczególnie do Ewangelii św. Jana. Zasadniczy problem, który pragnę poruszyć w niniejszej pracy i który pozostawiam otwartym, będzie nawiązywał do spekulacji, jakie toczą się wokół ślubu Jezusa z Marią Magdaleną i ich męskiego potomka, który miałby w przyszłości stać się protoplastą królewskiego rodu Merowingów. Ukazanie nowotestamentowych korzeni tych poglądów może być pomocne, aby móc dogłębnie zastanowić się nad ich zasadnością.

Cały poniższy wywód będzie obracał się wokół trzech opowiadań zamieszczonych w Ewangelii św. Jana. Pierwsze z nich relacjonuje wesele w Kanie Galilejskiej (J 2,1-12), drugie - uzdrowienie syna królewskiego urzędnika (J 4,46-54), natomiast trzecie - wydarzenie cudownego połowu (J 21,1-14). Ponieważ będzie to dość istotne dla dalszego ciągu rozważań, przedstawię teraz kilka ważnych założeń, które będą niezbędne do przeprowadzenia dalszego toku myślowego:

 

Zacznijmy od tego, że główny wątek poniższych wywodów będzie obracać się wokół nieznanego nam bliżej redaktora, który wywarł mniejszy lub większy wpływ na ostateczne uformowanie Ewangelii św. Jana. Redaktor ów zamieścił w niej dwa cuda spinające rozdziały 2-4  (2,1-12 i 4,46-54) oraz cały rozdział 21[1]. Ujęcie takie wydaje się pozostawać w zgodzie ze zdaniem sporej części biblistów, gdyż wszystkie te fragmenty są zwykle uważane za „wciągnięte” do czwartej Ewangelii w późniejszym czasie (wskazuje na to m. in. fakt, że pierwsze dwa spośród nich są jedynymi zamieszczonymi w tej księdze opowiadaniami o cudach, które wydają się być pozbawione dalszych rozwinięć w formie komentarzy czy też mów Pańskich). Jedyną rzecz, jaką można powiedzieć o interesującym nas redaktorze, jest to, że człowiek ów mógł świetnie znać Septuagintę - analiza lingwistyczna zdaje się wskazywać, że chętnie czerpał stamtąd liczne zwroty.

Człowiek, o którym mowa, zamieścił w Ewangelii św. Jana także większą część ustępów o umiłowanym uczniu: J 21,20-23, J 13,21-25 (ostatnia wieczerza) i 19,34-35 (scena pod krzyżem, gdzie mowa jest o krwi i wodzie wytryskujących z przebitego włócznią boku Chrystusa). Czy redaktor ów jest autorem jakichkolwiek innych fragmentów Ewangelii św. Jana – pozostaje w tej chwili dla nas mniej istotne. Ważne są natomiast cieszące się coraz większą popularnością wśród biblistów teorie, wedle których umiłowany uczeń, o którym czytamy w Ewangelii św. Jana jest tożsamy z Marią Magdaleną. W myśl takiego założenia obydwa fragmenty, które wyraźnie oddzielają go od postaci Marii Magdaleny, sugerując zarazem, że „umiłowany uczeń” to mężczyzna, są wynikiem przeróbek oryginału i powstały w nieco późniejszym czasie. Taka wersja wydarzeń wydaje się dość prawdopodobna, gdyż ustępy te noszą wyraźne ślady niezbyt zręcznej działalności korektorskiej (jak w przypadku sceny z młodzieńcem, któremu Jezus oddaje swoją matkę; w poprzedzającym ją wersie <J 19,25> matka Jezusa zostaje wymieniona w pierwszej kolejności, później pojawia się druga Maria, natomiast Maria Magdalena pojawia się na końcu listy - porównanie z paralelnymi miejscami u synoptyków daje wiele do myślenia). Interesujący nas redaktor mógł posłużyć się jakąś spisaną, bądź też przekazywaną ustnie tradycją, pochodzącą z gminy, w której Maria Magdalena cieszyła się ogromną czcią. Choć miejsce jego działalności jest kwestią otwartą, przychylam się zdecydowanie do Aleksandrii.

 

Trzy cuda, wokół których będą się obracać nasze rozważania, łączy wspólny motyw Kany Galilejskiej (zob. J 2,1.11; 4,46), nawet w opisie cudownego połowu znajdujemy o niej wzmiankę, kiedy mowa o Natanaelu z Kany Galilejskiej (J 21,1) co może pobudzać do zastanowienia, gdyż przy poprzedniej sposobności (J 1,45-50) o pochodzeniu Natanaela nie było w ogóle mowy, a ponadto w całym Nowym Testamencie nie znajdujemy już o Kanie żadnej innej wzmianki. Przewodni motyw Kany jest dla nas o tyle istotny, że właśnie tam miały miejsce gody, w trakcie których Jezus miał zamienić wodę w wino. Wszystkie trzy opowiadania o cudownych zdarzeniach, o których będzie mowa, kończą się wreszcie bardzo podobnymi formułami greckimi, które spajając je w całość, burzą jednocześnie logiczny tok układu Ewangelii:

 

 

J 2,11

tauthn epoihsen

archn twn shmeiwn

 

o ‘Ihsouς

 

en Kana

thς Galilaiaς.

J 4,54

touto de palin

deuteron shmeion

epoihsen

o ‘Ihsouς  

 

elqwn ek thς ‘Ioudaiaς

eiς thn Galilaian.

J 21,14

touto hdh

triton

efanerwqh

‘Ihsouς  

 

toiς maqhtaiς

egerqeiς ek nekrwn.

 

       

Dogłębna analiza egzegetyczna przeprowadzona na perykopach J 2,1-12 i J 4,46-54 nasunęła niektórym egzegetom myśl o zaginionym zbiorze cudów zdziałanych przez Jezusa (Gospel of Signs Fortny[2], Zeichen - Quelle Schnackenburga[3] itp.), z którego miałby korzystać późniejszy redaktor Ewangelii św. Jana. Jak łatwo można się domyślić, perykopy te zajmowałyby w owym zbiorze dwa pierwsze miejsca. Istnieje wszakże również inna możliwość: trzy cudowne opowiadania, o których mowa, mogą tworzyć celowo przemyślaną kompozycję, mającą na celu alegoryczne i ukryte ukazanie głębszej prawdy, przesłania dotyczącego królewskiej roli Marii Magdaleny i potomka Jezusa. Jak zobaczymy poniżej, każdy z tych cudów zawiera jakiś dający do myślenia element, zaś złożenie tych elementów w całość może ostatecznie wyjaśnić nam genezę powyższych hipotez.

 

 

Cud pierwszy: opowiadanie o cudzie przemiany wody w wino (J 2,1-11)

 

Często słyszy się argument, że opowiadanie o cudzie w Kanie Galilejskiej przedstawia ślub samego Jezusa; można go oczywiście stosunkowo łatwo podważyć, jeśli zaczniemy analizować powyższą perykopę wers po wersie. Ale kwestię można postawić nieco inaczej i wtedy stanie się ona możliwa do zaakceptowania: jest dość prawdopodobne, że opowiadanie - o cudzie zdziałanym w Kanie Galilejskiej - dotyczyło ślubu Jezusa z Marią Magdaleną w swej wersji pierwotnej. Łatwo zauważyć, że dostępna nam dzisiaj forma, którą zamieszczono w Ewangelii św. Jana, poddana została znacznym przeróbkom redaktorskim. Wersety J 2,4n burzą strukturę całości, podobnie zresztą jak w przypadku perykopy o synu „królewskiego dworzanina” (por. wersety J 4,48n), która została przebudowana według tego samego schematu. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że to właśnie w ustępach J 2,4n jak i J 4,48n możemy znaleźć cały szereg zwrotów charakterystycznych dla Septuaginty[4], co tym dobitniej wskazuje na rękę osoby, o której wspomniałem na początku pracy. W odróżnieniu od powyższych wersetów, resztę tekstu cechuje szereg zwrotów zbieżnych ze słownictwem spotykanym w tradycji zachowanej u synoptyków, lub też takich, które w Nowym Testamencie występują bardzo rzadko - zarówno analiza słownictwa jak i palestyński koloryt wydarzeń wskazują zatem na bardzo stare korzenie obu opowiadań.

Nie będzie niczym odkrywczym, jeśli przypomnę w tym miejscu znany już zapewne wielu czytelnikom argument, mówiący, że w myśl powszechnie przyjętych na Bliskim Wschodzie obyczajów, osobą odpowiedzialną za zaopatrzenie biesiadników w wino był pan młody, zaś prawo do rozporządzania służbą podczas przyjęcia weselnego przysługiwało jego matce. Oczywiście dopóki nie uda się odnaleźć oryginalnej postaci perykopy, której pierwotnego kształtu możemy się obecnie jedynie domyślać, dopóty można w tej kwestii mówić jedynie o hipotezach.

 

 

Cud drugi: uzdrowienie syna „królewskiego urzędnika” (J 4,46-54)

 

Co się tyczy drugiego z trzech poruszanych tu cudów - uzdrowienia syna „urzędnika królewskiego” z Kafarnaum (J 4,46-54) - stanowiącego zmodyfikowany wariant opowiadania o setniku z Kafarnaum (Mt 8,5-13 par Łk 7,1-10) - na uwagę zasługują dwa fakty: po pierwsze, bohaterem opowiadania nie jest tu setnik (hkatonarcoς), lecz osoba określona mianem „ktoś królewski” (tiς basilikoς). Drugi z nich dotyczy tożsamości osoby uzdrawianej przez Jezusa: podczas gdy Łukasz używa terminów: douloς i paiς (niewolnik lub chłopiec), a Mateusz - tylko terminu paiς, w Ewangelii św. Jana mamy do czynienia z terminem uioς (syn), przy czym następuje trzykrotne powtórzenie formuły „syn twój żyje” (o uioς sou zh), co świadczy o szczególnym nacisku, jaki redaktor chciał położyć na te właśnie słowa.

Aby dojrzeć głębszy podtekst w powyższej perykopie, musimy odwołać się do synoptycznych przekazów, w których setnik składa pod krzyżem świadectwo o ukrzyżowanym Mesjaszu (Mt 27,54; Mk 15,39; Łk 23,47). Ze względu na jednogłośne poświadczenie powyższych przekazów, możemy śmiało wysnuć przypuszczenie, że scena ta była w czasach pierwotnego chrześcijaństwa powszechnie znana. Można domniemywać, że nasz redaktor celowo usunął w czwartej Ewangelii osobę setnika, aby rolę świadectwa pod krzyżem przejął umiłowany uczeń: I tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli (J 19,34-35). Dodam, iż jest to fragment, któremu poświęca się sporo uwagi w gnostyckich interpretacjach Ewangelii św. Jana, w tradycyjnej egzegezie natomiast scenę tę kojarzy się zazwyczaj ze sceną  przemienienia wody w wino w Kanie Galilejskiej (sic!).

 

O ile mamy tu do czynienia z tak właśnie ukierunkowanym, celowym działaniem redaktora, łatwo o przypuszczenie, że także w przypadku naszej perykopy powinniśmy domyślnie wstawić umiłowanego ucznia (Marię Magdalenę) w miejsce setnika; w takim wypadku zostałaby ona więc opatrzona mianem „ktoś królewski” (tiς basilikoς). Jeśli dodamy do tego wszystkiego trzykrotnie powtórzony zwrot „syn twój żyje”[5] – geneza wszystkich hipotez o potomku Jezusa i genealogiach rodu królewskiego, który miałby wywodzić się od Jezusa i Marii Magdaleny staje się chyba dostatecznie jasna...

 

 

Cud trzeci - cudowny połów

 

Tu kluczowy problem stanowi dość zagadkowa cyfra 153, użyta na określenie ilości złowionych w sieci ryb. Margaret Starbird zawarła w swojej książce bardzo ważną konstatację, zwracając uwagę na fakt, że greckie słowo h Magdalhnh posiada właśnie wartość gematryczną 153! Przydomek h Magdalhnh wcale nie musi zatem oznaczać pochodzenia Marii (Maria z Magdali), może ono mieć inne, ukryte znaczenie. Skoro liczba ryb w cudownym połowie oznacza ówczesny Kościół - z czym zgadzają się niemal wszyscy egzegeci - wówczas mielibyśmy w tym miejscu do czynienia z alegorią, gdzie Maria Magdalena stanowi figurę Kościoła - „pannę młodą” zaręczoną panu młodemu - Jezusowi.

 

 

Zakończenie

 

Biblię wciąż odkrywamy na nowo, ponieważ istnieje wiele kontrowersyjnych danych, które powinny bardziej motywować do dalszych badań niż służyć dla atakowania dogmatów czy burzenia fundamentalnych prawd wiary. Wszelkie zarzuty względem rodzącego się Kościoła hierarchicznego - jakoby miał celowo przeinaczyć treści pierwotnego chrześcijaństwa - można z łatwością odeprzeć - w wypadku takiej intencji postępowania, kompozycja ukazana powyżej zostałaby z Pisma świętego niechybnie usunięta. Dlatego stoję raczej na stanowisku, że klucz hermeneutyczny, niezbędny do prawidłowego odczytania Ewangelii św. Jana i znany nielicznym tylko hierarchom, do których mógł zaliczać się Klemens Aleksandryjski, mógł ulec z biegiem czasu zapomnieniu lub też przechowywany jest aż po dzień dzisiejszy w sekrecie. Oczywiście kwestia ta powinna zostać ostatecznie rozstrzygnięta przez ludzi kompetentnych - teologów i historyków, a wysnuwania jakichkolwiek przedwczesnych wniosków należałoby się raczej wystrzegać.[6]


 

[1] Postać ta dała prawdopodobnie asumpt do stworzenia masońskiej legendy o Ormusie, która mogła powstać w oparciu o Sekretną Ewangelię Marka - gdzie św. Marek przedstawiony jest jako brat Marii Magdaleny, jak również na gruncie faktów przedstawionych w dalszej części artykułu.

[2] R.T. Fortna: The Gospel of Signs. A Reconstruction of the Narrative Source Underlying the Fourth Gospel (MSSNTS 11). Cambridge 1970.

[3] R. Schnackenburg: Zur Traditionsgeschichte von Joh 4,46-54. Biblische Zeitschrift 8 (1964) s. 55-85.

[4] Zwroty: eipen proς oraz shmeia kai terata (4,48), ponadto legein proς (4,49) i ca³y wers 2,5, bêd¹cy niemal dos³ownym powtórzeniem greckiej formu³y z Rdz 39, 22

[5] U¿ycie terminu zhn w znaczeniu „wyzdrowieæ” (w ca³ym Nowym Testamencie jest to jedyny taki przypadek) mo¿e byæ ³atwo wyt³umaczone na gruncie starotestamentalnej tradycji; w Septuagincie wystêpuje on w podobnym kontekœcie na nastêpuj¹cych miejscach: Sdz 15,19 (ezhsen), 2 Krl 1,2 (ei zhsomai ek thς arrostiaς mou tauthς), 2 Krl 8,8.9.10.14 (zwh zhsh), Iz 38,16 (kai paraklhqeiς ezhsa) a zw³aszcza 1 Krl 17,23 (blepe, zh o uioς sou); por. ponadto Ps 21(22),30; 68(69),33; 142,11; 2 Mch 3,31.33 i in. Oczywiście samo słowo zwh (=życie) występuje w Ewangelii św. Jana dość często; pełni ono dużą rolę zwłaszcza w rozdziałach 5 i 11, gdzie Jezus ukazany jest jako dawca życia wiecznego- jednak tam użyte jest ono w formie rzeczownikowej i użyte w innym kontekście znaczeniowym, toteż próby odczytywania powyższej formuły w myśl tamtejszej teologii (jak to czyni szereg egzegetów) są dość dyskusyjne.

[6] Stąd nie należy przypisywać większej wartości historycznej faktom przedstawionym w legendzie z XVIII wieku, które mogłyby sugerować bezpośrednią zależność interesującego nas redaktora („Ormusa”) od tzw. Sekretnej Ewangelii Marka. Nie jest natomiast wykluczonym, że redaktor ów znał Ewangelię św. Łukasza i stamtąd zaczerpnął perykopę o setniku z Kafarnaum (jej zmodyfikowana postać, którą znajdujemy w Ewangelii św. Jana wykazuje znacznie większe pokrewieństwo lingwistyczne z wersją zamieszczoną w Ewangelii św. Łukasza niż z tą, którą znajdujemy u św. Mateusza), tym bardziej, że Ewangelia św. Łukasza jest także jedyną ewangelią synoptyczną, która zawiera perykopę o cudownym połowie (Łk 5,1-11 por. J 21,1-14). Za czas działalności redaktora Ewangelii św. Jana, o którym mowa, można zatem przyjąć okres nie wcześniejszy, niż koniec I wieku.

powrót do strony Punktu widzenia    powrót do strony głównej eGnosis