eGNOSIS


Moc medytacji   cz.II

Maja Paruzel


Maja Paruzel  (ur. 1985) - studentka czwartego roku filozofii i trzeciego
roku psychologii Uniwersytetu Śląskiego, na psychologii w ramach
Indywidualnego Toku Studiów realizuje dwie specjalizacje główne:
Psychologię Zdrowia oraz Pracy i Organizacji. Interesuje się współczesną
etyką, antropologią, zwłaszcza problemem tożsamości narratywistycznej
oraz psychoneuroimmunologią. Kocha podróże. Mieszka w Imielinie (woj.
śląskie). Strona domowa: www.swiatmaji.prv.pl

   

Co nam daje medytacja?

 

W buddyzmie medytacja jest drogą do nirwany, „stanu najwyższego nieistnienia”[1], do stania się bodhisattwą, czyli istotą oświeconą taką jaką jest Budda. Religia ta uczy, iż po jej osiągnięciu zrywa się z kręgiem życia i śmierci (samsarą) i nigdy nie powraca się do ponurego, materialnego świata pełnego cierpienia, lecz wkracza się w niebiańską przestrzeń. Człowiek osiąga wtedy największe szczęście, czyli jak mawiał Budda, „splata się w uścisku z Prawdą.”[2] Nirwana daje wolność i spokój ducha nie zmącony ziemskimi troskami, daje poznanie, a „kto dostąpił poznania, będzie cieszył się myśląc, że jest jedynym panem własnego umysłu.”[3] Współcześnie medytacja nie zawsze ma charakter religijny, i osoby uprawiające medytację robią to w innym celu. N. Drury określa medytację jako „technikę kontroli umysłu” [4] i jej skutkiem jest nie tylko oświecenie, ale pozytywny wpływ na zdrowie człowieka. Przede wszystkim uspokaja ona ciało i umysł, pozwala odrzucić negatywne emocje i rozterki, ułatwia podejmowanie decyzji, zwiększa twórcze zdolności i polepsza koncentrację. Dzięki niej mamy szansę pogłębiać swoją osobowość, wzmocnić ją lub zmienić na lepsze. Także zbawiennie wpływa na ciało eliminując dolegliwości tj. bóle głowy, wysokie ciśnienie, skurcze menstruacyjne czy choroby serca. Nawet znane są przypadki wyleczenia raka. Ponadto zmniejsza poziom metabolizmu, poziom częstotliwości fal mózgowych, stężenie kwasu mlekowego we krwi, opór elektryczny skóry. Powoduje to relaks ciała i zmniejszenie lęku. Medytacja podnosi również poziom serotoniny wpływającej na nasze zadowolenie. Praktyka ta sprawia, że akceptujemy siebie, pogłębiamy własną osobowość, mniej się stresujemy, obiektywniej patrzymy na otaczający nas świat, daje nam też poczucie kontroli nad samym sobą. Stajemy się coraz bardziej świadomi obecnej chwili i pełniej postrzegamy swą egzystencję a wraz z nią śmierć. Odchodzimy od własnego ego ku świadomości nieskończonej jedności.

 

 

Cuda medytacji

 

W historii znanych jest wiele przypadków uzdrowień dzięki medytacji. Mieszkaniec Nowego Jorku, psychiatra Syed Abdullah, opisał uleczenie poprzez medytację pięćdziesięcioletniej kobiety chorej na astmę. Badana poprzez ćwiczenie swojego oddechu nauczyła się panować nad atakami choroby aż do jej zaniku. M. Brofman po otrzymaniu wiadomości o nowotworze jego ciele, rozpoczął codzienny trening medytacyjny, który po dwóch miesiącach pozwolił mu wrócić do zdrowia. Swoje myśli spisał w słynnej książce p.t. Wszystko można uleczyć. Z uzdrawiającej mocy medytacji korzysta również warszawski uzdrowiciel Andrzej Ryńca. Podczas terapii sugeruje, by rozluźnić wszystkie mięśnie aż do momentu odczucia tętna krwi w całym ciele. Poprzez przeniesienie się wyobraźnią do tzw. refugium czyli miejsca na łonie przyrody, osiąga się relaks psychiczny, zapomina się o swych kłopotach i chorobie. A. Ryńca stosuje również koncentrację na jakimś przedmiocie, np. swym ciele lub mantrze która pozwala odciąć się od otaczającego świata. O wielu przypadkach uleczenia ze śmiertelnych chorób pisali również  J. Murphy w znanej Potędze podświadomości oraz L. Le Shan w Świecie jasnowidzących. Ciekawy jest pogląd głoszony przez L. Le Shana, mówiący o tym, że wiara nie wpływa istotnie na leczenie i nawet sceptycy zostają uleczeni.

 

 

Dowody naukowców

 

Naukowcy odkryli, że istnieje ścisły związek pomiędzy stresem a rozwojem choroby nowotworowej. Już medycyna chińska tłumacząc działanie mechanizmu medytacji na zdrowie, zwracała szczególną uwagę na jej oddziaływanie na śledzionę jako zbiornik życiowej energii chi. Śledziona pełni oczywiście rolę w procesie odbudowy krwi. Dr L. Le Shan przebadał setki osób chorych na raka. Jednoznacznie stwierdził iż ponad 80 % badanych przeżyło skrajne napięcie psychiczne przed poznaniem okrutnej prawdy o swej chorobie. Najczęściej uraz emocjonalny miał miejsce w okresie od sześciu do osiemnastu miesięcy przed zachorowaniem. Z opinią tą zgadza się większość psychologów i lekarzy. C. Simonton opisał charakterystyczne cechy osoby podatnej na nowotwór. Są nimi m.in. niezdolność do wybaczania innym, tendencja do utrzymywania żalu, trudności w nawiązaniu bliskich kontaktów, niska samoocena oraz skłonność do litowania się nad sobą. Już wybitny prof.

H. Selye, badając zjawisko stresu uznał, że osłabia on system immunologiczny, zwiększając prawdopodobieństwo wystąpienia zaburzeń. Stres podnosi poziom kortyzolu który hamuje działanie systemu immunologicznego. Dlatego też współczesna medycyna stosuje na szeroka skalę, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, techniki relaksacji i wizualizacji. Australijski psychiatra dr Meares zaleca swoim pacjentom chorym na raka codzienną medytację zmniejszającą poziom kortyzol we krwi. Ponadto, jak sugerują immunolog N. Hall i psycholodzy B. Gruber oraz S. Hersh, relaks stymuluje wytwarzanie limfocytów odpowiedzialnych za skuteczną walkę z nowotworem. J. Murphy taką medytację nazywa „medykacją”. Ogólnie rzecz biorąc, poprzez medytację utrzymujemy równowagę pomiędzy sympatycznym i parasympatycznym układem nerwowym. Ponadto stwierdzono także jej wpływ na układ hormonalny, m.in. powoduje zwiększenie się poziomu melatoniny zwanej „pigułką młodości” i hormonem DHEA, który również jest ważnym czynnikiem związanym ze starzeniem się organizmu człowieka. Podczas medytacji następuje  spadek poziomu TSH, który wpływa na zwiększenie wydzielania hormonów tarczycowych sterujących przemianą materii we wszystkich narządach i tkankach organizmu. Medytacja pomaga nam więc zachować nie tylko zdrowie, ale i młodość.

Te i wiele innych badań naukowych doprowadziły do powstania nowej nauki – psychoneuroimmunologii (PNI) która podkreśla rolę psychiki w walce z chorobą. Lekarze zrozumieli wielką wiedzę mędrców Wschodu o tym, że uleczenie duszy to zarówno uleczenie ciała. Dowody przedstawianie przez naukowców pozwalają nam stwierdzić, iż medytacja to realnie istniejący wewnętrzny stan, a nie tylko kwestia wiary czy religii.

 

 

Medytacja i Zachód

 

Na Zachodzie zainteresowania nad medytacja mają swój wyraz w nauce Maharisziego Mahesh Yogi oraz ruchu Transcendentalnej Medytacji (ITP.). Maharishi Mahesh Yogi to twórca Medytacji Transcendentalnej, słynny guru Beatlesów. Samo słowo mahariszi oznacza „wielkiego mędrca”. Propagując swoją drogę na Zachodzie, założył on w Londynie Międzynarodowe Towarzystwo Medytacji zrzeszające tysiące członków. Medytujący ćwiczą ducha dwa razy dziennie po dwadzieścia minut, najczęściej skupiając się na mantrze lub określonym dźwięku.

Inną popularną metodą jest Terapia Holotropowego Oddychania przypominająca technikę rebirthingu stworzoną przez Leonarda Orr w Kalifornii. Obie metody pochodzą z pranajamy czyli indyjskiej jogi oddechu i polegają na przyjęciu wygodnej pozycji i rytmicznym oddychaniu. Oddychanie holotropowe zostało opracowane przez Stanislava Grofa wspólnie z żoną Christiną. W Terapii Holotropowego Oddychania dodaje się różnego rodzaju muzykę, na przykład S.Grof stosuje rytmy plemion afrykańskich, indyjskie ragi, japońskie flety, śpiewy sufi itp. Efektem sesji jest zmniejszenie docierającego tlenu do kory mózgowej, co powoduje stan potocznie nazywany „hajem”, bardziej naukowo mówiąc- odmiennym stanem świadomości. Terapia ta prowadzi do samorozwoju lub uzdrowienia, w zależności od potrzeb konkretnej jednostki. Często po sesji zaleca się osobie rysowanie mandali, co ma pomóc w integracji osobowości i uzyskanych efektów. Metoda rebirthingu oznacza dosłownie „odradzanie”. Nazwa ta pojawiła się stąd, iż częstym przeżyciem podczas terapii jest powtórne przeżycie własnych narodzin. Podczas sesji głębokiego oddychania do mózgu dochodzi duża ilość tlenu, który przyśpiesza spalanie glukozy w komórkach powodując wzrost energii. Celem osoby jest pozwolenie, aby energia ta płynęła przez całe ciało. Podczas rebirthingu wchodzi się w odmienne stany świadomości wypełnione różnymi wizjami, najczęściej z przeszłości.

Kolejną drogą do samopoznania jest biofeedback. To technika biologicznego sprzężenia zwrotnego z ciała wykorzystująca aparaturę elektroniczną do kontrolowania funkcji ciała. Została zapoczątkowana w drugiej połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych przez dr Joe Kamiya, który potrafił kontrolować fale mózgowe alfa za pomocą elektroencefalogramu. Zdumiewający jest fakt, iż wyobrażając sobie w stanie alfa proces powracania do zdrowia, możemy spowodować efekty uzdrowienia. Mówi się tu o tzw. neurofeedbacku. O niesamowitych możliwościach człowieka świadczy eksperyment przeprowadzony w 1979 roku z udziałem Swami Satya Moorthi w wieku 102 lat. Jogin potrafił zatrzymać na długi czas bicie swego serca, zmniejszyć temperaturę ciała do 26,8°C czyli do najniższej temperatury jaką żyjący człowiek był kiedykolwiek w stanie posiadać oraz obniżył wagę swego ciała o 5,5 kg. A to wszystko dzięki medytacji, podczas której odpowiednie urządzenia rejestrowały stan organizmu badanego. Biofeedback jest więc środkiem do zdobycia kontroli nad procesami własnego ciała. Podczas sesji stale informuje się osobę o stanie fizjologicznym jego organizmu. Nie podaje się tu jednak konkretnych liczb, lecz stosuje się na przykład wizualizację lecącego w górę lub w dół samolotu.

Technikę tę stosuje się na szeroką skalę w szpitalach do leczenia głównie migreny, nadciśnienia, stanów napięcia, chorób serca czy dolegliwości jelit. Dr M. Cade podkreśla głębokie zależności pomiędzy medytacja a stanem organizmu. Wykazał on, iż wysoka ESR

(elektryczna reakcja skóry) oraz fale alfa są typowe dla stanu medytacji, podczas której zarówno ciało jak i umysł są rozluźnione. Natomiast w przypadku pobudzonego umysłu jaki ma miejsce np. w medytacji zen oprócz fal alfa występują także fale beta związane z aktywnym myśleniem oraz teta korelujące z myśleniem twórczym i wyobraźnią.

G. Blundell skonstruował specjalnie dla metody biofeedbacku tzw. zwierciadło umysłu. Jest to przyrząd mierzący fale płynące z obu części mózgu i łączący te rytmy w pewien wzorzec wizualny widoczny na ekranie. Dzięki tej metodzie okazało się, iż jesteśmy w stanie kontrolować stan własnego ciała, a więc istnieje w nas potencjał samouzdrawiania.

W Polsce znany jest  Ośrodek Higieny Psychicznej oraz Ośrodek Harmonijnego Rozwoju w Olsztynie prowadzone przez Halinę Romanowską- Łakomy, antropologa filozoficznego zajmującego się psychologią fenomenologiczną i holistyczną. Istnieje też wiele ośrodków proponujących kursy medytacji prowadzonych przez psychologów oraz wiele szkół, na przykład Szkoła Zen Wan Um pod duchowym przewodnictwem Dae Soen Sa Nima Seung Sahna, 78 patriarchy buddyzmu Zen.

 

  

Nadzieja na przyszłość

 

Bez medytacji nie ma rozwoju. Niestety, współczesny świat zapomina często o tym, że człowiek składa się nie tylko z części materialnej. Jeśli jednak chcemy żyć długo i szczęśliwie, musimy zdać sobie sprawę z faktu, iż na stan naszego zdrowia wpływa utrzymanie harmonii między ciałem a duchem. Drzemie w nas ogromny potencjał, wrodzone możliwości lecznicze, o których wspominali już lata temu Maslow, Sutich i Esalen. To cudowne, że cała Prawda tkwi w nas. Wystarczy zajrzeć w głąb własnej duszy…Medytacja poszerza nasze poczucie istnienia. Fakt, iż mamy szanse kontrolować swój umysł i ciało, wpływa zbawiennie na nasze spojrzenie na człowieka. Skoro to my decydujemy o chorobie, to już teraz mamy możliwość zwalczania potencjalnego cierpienia. I tu otwiera się rozumienie medytacji nie tylko jako potężnej mocy uzdrawiania, lecz również jako profilaktyki przed zaburzeniem harmonii ciała i ducha. Musimy stać się świadomi odpowiedzialności za własne zdrowie. Otaczający nas świat ma tendencje do zaburzania wewnętrznego ładu, ciągle nam coś zabiera- bliskich, pracę, cenne przedmioty… Dlatego trzeba podjąć walkę. Proces powstawania choroby można powstrzymać poprzez rozładowanie traumy. Każdy z nas powinien wybrać najbardziej odpowiadającą mu formę medytacji i rozpocząć codzienną praktykę. Najłatwiej jest przyjąć pozycję siedzącą z wyprostowanym kręgosłupem i zamkniętymi oczami. Można skrzyżować nogi i oprzeć na nich ręce. Następnie, poprzez powolny, głęboki oddech należy zrelaksować całe ciało. Można skupić się na jakimś słowie, miejscu, muzyce lub też starać się nie myśleć o niczym. W większości przypadków zaleca się medytację dwa razy dziennie po około dwadzieścia minut. Efekty zależą od indywidualnego człowieka, przede wszytkom od jego zaangażowania.

Patrząc z perspektywy wielkich cudów dokonanych za pomocą medytacji, daru zdrowia i młodości, fakt czterdziestominutowego poświęcenia nie wydaje się być trudną i nierealną terapią. Technika ta otwiera przed nami wielką przemianę yin i yang. Mamy szansę opanować czarnego konia z platońskiego zaprzęgu i harmonijnie płynąć poza czasem i przestrzenią Wszechświata. Budda poucza w Samannaphalasuttam Dutijam, iż człowiek medytujący „czuje się wolny od pragnień i oczyszcza myśl z wszelkiego pragnienia. Wyzwolił się podłości i zepsucia, jego myśl pozbawiona jest złości; pragnie nieść dobro wszystkim żywym istotom. Wyzwolił się z lenistwa i ospałości. Widzi światło, jest świadomy siebie i wyrozumiały. Oczyszcza swoją myśl, żyje bez niepokoju, zachowując spokój wewnętrzny; jest wolny od zwątpienia, wahania, stykając się z dobrymi rzeczami.”[5]

 Poznałeś już Prawdę o ludzkiej naturze, zrozumiałeś, że „nie zerwiesz kwiatu

bez wzburzenia oceanu”[6]. Kolejnym krokiem jest jej doświadczenie, nazywane w buddyzmie zen kensho. Jesteś obecnie w trzecim obrazku Jitoku – Jeszcze nie ciałkiem prawdziwy. Przedstawia on pasterza oraz woła, który jest w połowie biały, a w połowie czarny. Biel symbolizuje wiedzę, czerń iluzję. Aby wkroczyć w Prawdziwy Umysł koniecznie musisz zrealizować poznaną Prawdę w działaniu, dopiero wtedy osiągniesz jedność ciała i psyche stając się nowym człowiekiem, a pasterz i wół staną się jednym.

  

 

 

 

BIBLIOGRAFIA

 

N. Drury: Psychologia transpersonalna. Ludzki potencjał, przeł. H. Smagacz, Poznań 1995;

L. Le Shan: Świat jasnowidzących, przeł. B. Moderska i T. Zysk, Poznań 1994;

J. Lilly: The Centre of Cyclone, wyd. Kalder& Boyars, 1973;

R. Seremet: Alchemia i moc medytacji, Białystok 2004;

S. Grof: Przygoda odkrywania samego siebie. Wymiary świadomości. Nowe perspektywy w psychoterapii, przeł. K. Azarewicz, Gdynia 2000;

Maharishi Mahesh Yogi: Nauka o bycie a sztuka życia, transcendentalna medytacja, przeł. E. Skweres, 2006;

G. M. Khan: Budda oświecony, przeł. H. Borkowska, Warszawa 2003;

A. Maslow: The Farther Reaches of Human Nature, New York 1971;

Platon: Fajdros, przeł. W. Witwicki, Kęty 1999

Zenkei Shibayama: Milczenie kwiatu. Eseje zen, przeł. B. i D. Stobieccy, Kraków 1998;

S. Muktananda: Wolność stania się kim zechcesz, [w:] http://www.samadi.republika.pl/rart50.htm

W. T. Stace: Mysticism and Philosophy, wyd. Macmillan, 1960;

T. Leary: The Psychedelic Experience, wyd. University Books, 1964;

L. Weres: Mandala życia, Poznań 1982, tom II;


 

[1] G.M. Khan: op. cit. s.18

[2] Budda: Suttapitaka Dighanikaja [w:] G.M. Khan: ibidem, s.117

[3] Budda: Suttapitaka Dighanikaja [w:] G.M. Khan: ibidem, s.115

[4] N. Drury: Psychologia transpersonalna. Ludzki potencjał, przetł. H. Smagacz, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 1995, s. 113

[5] Budda: Samannaphalasuttam Dutijam [w:] G. M. Khan: op. cit., s.121

[6] Francis Thompson [w:] L. Le Shan: op.cit., s. 51

powrót do strony W labiryncie duszy     powrót do strony głównej eGNOSIS