|
||
Tadeusz Doktór (ur. 1950 r.), psycholog, pracownik naukowy UW. Opublikował m.in.: Spotkania z astrologią (1987), Taiji. Medytacja w ruchu (1988), Dzieci Wodnika (1988), Ruchy kultowe w Polsce (1991). |
Konspiracja Wodnika
|
|
Tadeusz Doktór |
||
Od
kilkunastu już lat coraz częściej możemy zetknąć się z pojęciem
„konspiracja Wodnika” używanym w najrozmaitszych kontekstach i
znaczeniach, na ogół w zestawieniu z innym, również wieloznacznym,
terminem „New Age”. Osobą w znacznej mierze odpowiedzialną za
spopularyzowanie obydwu tych pojęć jest Marylin Ferguson, autorka książki
The Aquarian Conspiracy. Personal
and Social Transformation in the 1980’s
(1980). Książkę można
uznać za manifest ideologiczny nowego ruchu społecznego, na który składa
się cały szereg różnorodnych nurtów, często pozostających ze sobą
jedynie w luźnym związku, lecz najczęściej wyraźnie się na siebie
nakładających. Składają się nań zbiorowości, grupy, organizacje,
jednostki i środki społecznej komunikacji związane z alternatywnymi
formami psychoterapii i rozwoju osobowości, nauki, religii i ekologii.
Nie jest łatwo o interpretację tak niejednorodnego zjawiska i zapewne z
tego powodu brak dotychczas w światowej literaturze wyczerpującej
monografii na jego temat. Być może jest na to jeszcze za wcześnie, gdyż
ruch ten ciągle poszukuje swej własnej tożsamości. Lecz już teraz
wywołuje wiele tak pozytywnych, jak i negatywnych emocji, a literatura na
jego temat prawie nigdy nie jest neutralnym opisem, lecz próbą bądź
jego propagowania, bądź zwalczania. Książka
Marylin Ferguson należy do tej pierwszej kategorii. Wbrew tytułowi nie
ma ona wiele wspólnego z astrologią, gdyż, jak pisze autorka, znajomość
astrologii jest jej obca. Zafascynował ją natomiast symbol epoki Wodnika
jako trafna metafora dokonujących się przemian kulturowych ucieleśniających
odwieczną tęsknotę za nastaniem ery światła i miłości. W swojej
pracy dziennikarskiej (od roku 1975 wydawała dwumiesięcznik Brain/Mind
Bulletin) zetknęła się z licznymi zjawiskami wskazującymi na fakt,
że społeczna innowacyjność kontrkultury lat sześćdziesiątych oraz
przemiany naukowego paradygmatu w następnej dekadzie zmierzają do swojej
historycznej syntezy: transformacji społecznej wynikającej z przemiany
indywidualnej świadomości. W
roku 1977 Marylin Ferguson rozesłała ankietę do 210 osób „zaangażowanych
w proces społecznej transformacji w wielu różnych dziedzinach”.
Otrzymała 185 odpowiedzi, które stały się inspiracją dla książki, będącej
rodzajem manifestu rodzącego się ruchu. Choć nie jest ona
socjologicznym opracowaniem wyników tej ankiety, warto przytoczyć niektóre
dane charakteryzujące respondentów. Być może pozwolą one określić
nieco precyzyjniej niejednoznaczne oblicze tego ruchu. Wśród
osób, które odpowiedziały na ankietę, znalazło się 131 mężczyzn i
54 kobiety. Prawie połowa to jedynacy lub dzieci urodzone jako pierwsze.
54% pozostawało w związku małżeńskim w momencie przeprowadzania
ankiety. Większość (46%) zamieszkuje w Kalifornii, reszta w innych
okolicach USA, a jedynie 4% poza granicami tego kraju. 40%
uznało zen za najbardziej inspirującą praktykę duchową dla ich
osobistego rozwoju wewnętrznego. Taki sam odsetek wskazał na jogę, 31%
- mistykę chrześcijańską, również 31% - dzienniki oraz zapisy snów,
29% - psychosyntezę, 23% - psychologię analityczną C. G. Junga, 23% -
buddyzm tybetański, 21% - medytację transcendentalną, 19% - sufizm, 11%
- analizę transakcyjną, 11% - est, 10% - kabałę. Ogromna
większość respondentów (81%) nie była już wyznawcami swoich
macierzystych religii. Dla 55% był nią protestantyzm, dla 20% - judaizm,
dla 18% - katolicyzm, inne religie - dla 2%, pozostałe zaś 5% wywodziło
się z rodzin areligijnych. Wielu
respondentów nie odpowiedziało w ogóle na pytanie dotyczące używania
środków psychodelicznych w przeszłości i obecnie. Lecz 39% wszystkich
respondentów stwierdziło, że doświadczenie psychodeliczne było
istotnym elementem ich wewnętrznej transformacji. Dla 16% jest ono
istotne również obecnie, 28% zaś nadal używa tych środków od czasu
do czasu. 96%
spośród wszystkich respondentów wierzy w telepatię, 89% - w prekognicję,
84% - w synchroniczność i 57% - w reinkarnację (spora część nie określa
zresztą tego jako wiary, lecz jako fakty, których osobiście doświadczyli). Poproszeni
o wskazanie najbardziej inspirujących idei respondenci najczęściej
wymieniali badania i koncepcje stanów świadomości (74%), różnice w
funkcjonowaniu obu półkul mózgowych (57%), parapsychologię (55%),
koncepcję archetypów C. G. Junga (53%), paradoksy w fizyce (48%),
holograficzny model rzeczywistości (43%), koncepcję rewolucji naukowych
Kuhna (39%), koncepcję rozwoju świadomości Teilharda de Chardin (35%),
paradoksy procesu ewolucji (25%) i paradoksy w matematyce (14%). Jako
myśliciele, którzy wywarli na respondentów największy wpływ, najczęściej
byli wymieniani: Teilhard de Chardin, C.G. Jung, Abraham Maslow, Carl
Rogers, Aldous Huxley, Roberto Assagioli i Jiddu Krisznamurti. Dość często
wymieniano również takie nazwiska jak: Paul Tilich, Hermann Hesse,
Alfred North Whitehead, Martin Buber, Ruth Benedict, Margaret Mead,
Gregory Bateson, Tarthang Tulku, Allan Wats, Sri Aurobindo, Swami
Muktananda, Daisetz Tetaro Suzuki, Thomas Merton, Willis Harman, Kenneth
Boulding, Elise Boulding, Erich Fromm, Marshall McLuhan, Buckminster
Fuller, Frederic Spielberg, Alfred Korzybski, Heinz von Foerster, John
Lilly, Werner Erhard, Oscar Ichazo, Mahariszi Mahesz Jogi, Joseph Chilton
Pearee, Karl Pribram, Gardner Murphy i Albert Einstein. Jako
instytucje znajdujące się w procesie najbardziej dynamicznej
transformacji 21% wskazało medycynę, 17% - psychologię, 13% - religię,
12% - rodzinę, 10% - biznes, 9% - środki masowego przekazu, 8% edukację,
6% - sztukę i jedynie 4% - politykę. Jako największe przeszkody dla
procesu transformacji 44% wskazało masowy lęk przed zmianą, 20% -
kontrakcję sił konserwatywnych, 18% - wewnętrzne podziały w ruchu na
rzecz przemiany i również 18% - nadmierne żądania zwolenników
przemian. Każdy
z respondentów mógł wybrać cztery najbardziej skuteczne narzędzia społecznej
transformacji. 79% wybrało osobisty przykład, 45% - związki z ludźmi o
podobnych poglądach (support
networks), 39% - elektroniczne środki masowego przekazu, 38% - oddziaływanie
osób wpływowych, 38% - książki, 37% edukację, 32% - konferencje i
seminaria, 22% - prasę, 20% - kształcenie zawodowe, 20% - projekty
pilotażowe, 12% - fundacje, 9% - programy rządowe. Z
przytoczonych tu danych wynika, że nurtem najbardziej pokrewnym ruchowi
„New Age” i stanowiącym chyba najbardziej zasadnicze źródło
inspiracji jest psychologia humanistyczna i ruch „Human Potential”. Być
może nawet można go uznać za swoistą metamorfozę tego ostatniego, gdyż
zawiera właściwie wszystkie wątki, może z wyjątkiem ekologicznego i
feministycznego, które uważane są za typowe dla „New Age”. Mamy tu
do czynienia zarówno z propozycją nowego paradygmatu naukowego w
dziedzinie psychologii i medycyny, religijnymi i parareligijnymi
inspiracjami najczęściej o orientalnym rodowodzie oraz wizją nowego społeczeństwa
i kultury opartą w znacznej mierze na kontrkulturowych doświadczeniach z
lat sześćdziesiątych. Jego
powstanie związane było z reakcją na dominację pozytywizmu w
psychologii w postaci ortodoksyjnej psychoanalizy i behawioryzmu. W
opozycji do nich, w latach sześćdziesiątych, pojawił się nowy nurt w
tej nauce o człowieku. Jest nim psychologia humanistyczna poszukująca
nowych podstaw filozoficznych dla psychologicznej refleksji o człowieku i
związanej z nią psychoterapii. W znacznej mierze dostarczyły jej niektóre
nurty filozofii europejskiej, jak egzystencjalizm, fenomenologia i
filozofia dialogu, lecz obok nich poważną rolę odgrywają
religijno-filozoficzne inspiracje orientalne: joga, buddyzm, taoizm. Dzięki
tym poszukiwaniom okazało się, że ten właśnie nurt psychologii
najbardziej uprzystępnił człowiekowi Zachodu tak przecież egzotyczne i
odległe systemy wschodnie. Carl Gustav Jung we wstępie do książki o
buddyzmie Zen trafnie zwrócił na to uwagę, pisząc: „W ramach naszej
kultury jedyną dziedziną, która częściowo ma, a częściowo mieć
powinna trochę zrozumienia dla tych dążeń, jest psychoterapia.
Nieprzypadkowo zatem niniejszy wstęp wychodzi spod pióra
psychoterapeuty” (Jung, 1979, s. 28). Jung pisał te słowa w roku 1939.
Od tego czasu wielu wybitnych przedstawicieli psychologii humanistycznej
zdawało się realizować jego zalecenia. Erich Fromm, Abraham Maslow,
Fritz Perls, Allan Watts wykorzystywali w swojej twórczości, czy to
teoretycznej, czy w zakresie metod psychoterapii, inspiracje orientalne.
Ich mniej sławni uczniowie i zwolennicy również dzielili swoje
zainteresowania pomiędzy wschodnie a zachodnie koncepcje osobowości. Z
czasem jednak granica pomiędzy nimi zaczęta się zacierać. Koncepcje i
metody proponowane przez hinduskiego guru zawierają niekiedy wiele
elementów zbliżonych do psychoterapii, a psychoterapeuta czerpie
swobodnie z repertuaru systemów orientalnych. Od czasów Junga, który
pierwszy zrobił krok w tym kierunku, psychoterapia uległa daleko idącej
„orientalizacji”. Koncepcje i metody zen, jogi i taoizmu tradycyjnie
związane z kontekstem religijnym znajdują tutaj nowe zastosowania,
zaspokajając najróżniejsze potrzeby i tęsknoty człowieka Zachodu.
Jego kultura macierzysta nie może ze względu na swoje wewnętrzne zróżnicowanie
dostarczyć mu podobnie całościowego narzędzia, które mogłoby wypełnić
luki pomiędzy jej poszczególnymi dziedzinami. Jedną z nich - lukę pomiędzy
psychiatrią a religią (na której istnienie zwrócił uwagę Talcott
Parsons), zapełniają systemy wschodnie i europejska tradycja
okultystyczna, a czynnikiem pośredniczącym w tym procesie staje się
psychologia humanistyczna, a zwłaszcza najbardziej „mistyczny” jej
nurt znany pod nazwą psychologii transpersonalnej oraz „Ruch Ludzkich
Możliwości” („Human Potential”) skupiający zwolenników różnorodnych
praktycznych zastosowań idei psychologii humanistycznej i
transpersonalnej. Prototypem stał się tutaj kalifornijski Esalen
Institute. Jest on zarówno „kuźnią nowych metod
psychoterapeutycznych”, popularyzującą nowości w psychoterapii, jak i
miejscem, gdzie można zetknąć się z jogą, tai chi, zen, aikido,
astrologią i innymi podobnymi praktykami. Jego elastyczna formuła
sprzyja łączeniu najróżniejszych tradycji, których wspólnym
mianownikiem jest przemiana świadomości. Podobnych ośrodków nie brak
obecnie na całym świecie (polskim jego odpowiednikiem byłoby chyba
Laboratorium Psychoedukacji). Jednak „Ruch Ludzkich Możliwości” to
nie tylko tego rodzaju ośrodki. Wokół nich konstatują się zazwyczaj
znacznie szersze środowiska kultury alternatywnej, pozostające w
opozycji do dominującego jej nurtu w dziedzinie nauki, religii,
instytucji społecznych i stosunku do środowiska naturalnego. Ten szerszy
nurt kulturowej opozycji i poszukiwania nowych rozwiązań często określany
bywa mianem „New Age”. W
dziedzinie religii przejawia się to w postaci nowych ruchów religijnych
zarówno orientalnych, okultystycznych, czy wywodzących się z
szamanizmu, jak i w zjawisku o znacznie szerszym zasięgu, które można
by określić jako tworzenie własnych indywidualnych światów
religijnych. Są to światy zbudowane z dostępnych elementów: fragmentów
doktryny Kościoła, niektórych koncepcji naukowych, najczęściej związanych
z nurtem psychologii humanistycznej, religii Wschodu oraz europejskiej
tradycji okultystycznej. Prywatna religia nie ogranicza się oczywiście
tylko do sfery doktryny. Jej integralną część stanowią również
praktyki wypracowane na gruncie wymienionych tu nurtów. Różne elementy
poszczególnych doktryn i praktyk tworzą synkretyczną strukturę o
niepowtarzalnym często doborze i proporcjach składników. Taka
indywidualna religia odzwierciedla biografię duchową jednostki. Znajdują
się w niej bowiem ślady lektur, doświadczeń wewnętrznych, kontaktów
z poszczególnymi osobami i całymi grupami. Nowy
typ religijności pojawia się w sytuacji kulturowej, w której wyraźnie
zaznacza się pluralizm konkurujących ze sobą wizji rzeczywistości. Żadna
z nich nie jest jut przyjmowana za oczywistą. „W warunkach pluralizmu
pomnaża się liczba struktur religijnych konkurujących między sobą. Ipso facto, prowadzi to do relatywizacji ich treści. Konkretniej
rzecz ujmując, treści religijne podlegają »deobiektywizacji«, to jest
pozbawia się je statusu przyjmowanego dotychczas za rzecz oczywistą,
pozbawia się je obiektywnej realności tkwiącej w świadomości.
Przybierają one charakter »subiektywny« w dwojakim tego słowa
znaczeniu: ich »realność« staje się »prywatną« sprawą jednostki,
to jest zatraca właściwość oczywistej obiektywnej wiarygodności -
zatem jut nie można »naprawdę mówić« o religii. Ponadto ich »realność«,
o ile jeszcze jest uznawana przez jednostkę, jest rozumiana jako
rzeczywistość tkwiąca raczej w świadomości jednostki, aniżeli
obejmująca zespół faktów zewnętrznego świata - religia nie odnosi się
już do kosmosu czy historii, lecz do indywidualnej Existenz
lub psychologii (Berger, 1984, s. 384). Nie
jest to sytuacja całkiem nowa w historii kultury. Religijny pluralizm i
synkretyzm były charakterystyczną cechą schyłkowego antyku. Rzym w
okresie cesarstwa przeżywał rozkwit orientalnych kultów prawie na skalę
współczesną. Pluralizacja nie ominęła też chrześcijaństwa. Jednak
podczas gdy reformacja sprawiła, że właściwie każdy mógł stać się
teologiem, współczesne przemiany religijności prowadzą do tego, że
jednostka staje się często twórcą własnej religii. Protestantyzm
przygotował jedynie odpowiedni grunt dla tych przemian. Słynne
stwierdzenia Payne'a „Moja dusza jest moim Kościołem” i Jeffersona
„Sam jestem sektą” dotyczyły tylko subiektywnego wyboru dokonywanego
w obrębie tradycji chrześcijańskiej. Obecnie obejmuje ona całość
tradycji religijnej ludzkości, a zwłaszcza jej mistycznych, a więc
najbardziej subiektywnych orientacji. Nurty zobiektywizowane poprzez
proces instytucjonalizacji nie są zazwyczaj brane pod uwagę jako
elementy składowe nowej religijności. Zamiast konfucjanizmu wybiera się
taoizm, zamiast ortodoksyjnego judaizmu mistyczne wątki chasydzkie, spośród
tradycji hinduistycznej formy zbliżone do jogi, a sufizm z tradycji
islamu. W tradycji chrześcijańskiej największym powodzeniem cieszy się
ruch zielonoświątkowy i nurty mistyczno-ezoteryczne. Nie
przez wszystkich jednak inspiracje religijne i parareligijne uważane są
za jądro ruchu. Budzą też one najwięcej kontrowersji, nawet wewnątrz
tego środowiska. Frithjof Capra, autor równie wpływowy co Marylin
Ferguson, wydaje się wyraźnie dostrzegać pewne niebezpieczeństwa, związane
zwłaszcza z ich niekiedy dość wyraźnie zaznaczonym komercjalnym
charakterem: Do
przestawiania się na system wartości upowszechniany przez ruch zdrowia
holistycznego, ruch ludzkich możliwości i ruch na rzecz ochrony środowiska
zachęcają również liczne ruchy »duchowe«, które zwracają uwagę na
poszukiwanie sensu życia i jego duchowego wymiaru. Działają w tych
ruchach »Nowej Ery« niestety również osoby ze skłonnością do
wyzysku i oszustwa, chorobliwym erotyzmem i nadmiernym zainteresowaniem
sferą materialną - a więc objawami zupełnie podobnymi do tych, jakie
obserwujemy w świecie wielkich koncernów; odchylenia te są jednak
przelotnymi przejawami współczesnych przeobrażeń kulturowych i nie
powinny przesłaniać prawdziwego charakteru obecnej zmiany wartości. (Capra,
1987, s. 567) Kontrowersji
takich nie powodują natomiast teorie pozostające w pewnej opozycji do
dominującego nurtu w nauce i dążące do jego zmiany. Przemiana dotyczyć
ma nie poszczególnych koncepcji, lecz całościowego sposobu uprawiania
nauki. Często przywoływane są w tym kontekście poglądy
antypozytywistycznych filozofów wiedzy T. Kuhna i P. Feyerabenda. Zgodnie
z poglądem spopularyzowanym przez pierwszego z tych autorów, zmiana ma
mieć charakter rewolucyjny i polega na pojawieniu się nowego
paradygmatu, który zastąpi obecny, tak jak fizyka Newtona zastąpiła
fizykę Arystotelesa w wiekach poprzednich. Program, według którego
nauka rozwijała się przez poprzednie dziesięciolecia, staje się
obecnie dla wielu nie do przyjęcia. Zbyt wielkie obszary ludzkiego doświadczenia
pozostają poza jego obrębem. Ten
sposób uprawiania nauki ma jednak swoich zagorzałych obrońców. Jak
zauważa Paul Feyerabend, nauka instytucjonalna przypomina pod tym względem
instytucjonalną religię z okresu średniowiecza, a gwałtowność, z jaką
broni swoich pozycji, jest średniowieczną spuścizną bez względu na
pozorną „naukowość” argumentacji. Jego zdaniem głównymi obrońcami
tych pozycji są filozofowie nauki. Wydawałoby się, że znając historię
nauki, mniej będą ulegać naukowej ortodoksji i rozwijać orientację
teoretyczną sprzyjającą nowym poszukiwaniom. Nic
z tego. Przeciwnie - większość filozofów nauki żyje ciągle w czasach
wiktoriańskich. Ich łaknienie porządku przypomina raczej katatonika niż
najbardziej nawet systematycznego badacza. (Feyerabend, 1982, s. 112) Sytuacja
ta zaczyna jednak ulegać obecnie pewnej zmianie, może nie tyle z
inicjatywy filozofów nauki, co samych naukowców. Wyraźne jej symptomy
możemy obserwować w postaci nowych nurtów nie tylko w naukach społecznych
(humanistyczna psychologia i socjologia), lecz również w naukach
przyrodniczych. Potrzeba zmiany dostrzegana jest coraz powszechniej w
obliczu prostej
konstatacji faktu, że obecny sposób uprawiania nauki postawił pod
znakiem zapytania kwestię nie tylko dalszego rozwoju ludzkości, lecz również
jej biologicznego przetrwania. Poważne „zasługi” ma na tym polu
nauka wiodąca w ramach pozytywistycznego paradygmatu fizyka. I może właśnie
dlatego niektórzy spośród jej przedstawicieli podejmują refleksję nad
przyszłym kierunkiem rozwoju nauki: Pytanie
zatem brzmi, pytanie ostatnie, czy są szanse, że w przyszłości ulegnie
zmianie tego rodzaju stan rzeczy, jaki dziś obserwujemy? Chciałbym
przekonywać wszystkich, że tak... Można przewidywać, że kryzys - ale
wolałbym to nazwać przejściem do nowego etapu rozwoju nauki - nastąpi
za lat pięćdziesiąt, a może sto, od dziś licząc. Wtedy przyrost
informacji naukowej będzie się dokonywał nieporównanie wolniej,
powiedzmy w tempie wzrostu liczebności ludzkości - który także musi
zmaleć. Być może wtedy powstaną dogodniejsze warunki do syntezy
filozoficznej w oparciu o naukę, ale i o poezję. Synteza taka może objąć
swoim zasięgiem takie przynajmniej dużą część społeczeństwa,
zdolnego i przygotowanego do odbioru i współtworzenia wartości
kulturalnych. Trudno mi o tym pisać, że bardzo w to wierzę. (Białkowski,
1967) Podobne
tendencje w nauce, choć nie mają na ogół żadnych powiązań z ruchem
„New Age”, uważane są jednak przez jego przedstawicieli za przejaw
dokonujących się zmian kulturowych. Nowy
sposób uprawiania nauki ma w szerszym stopniu uwzględniać postulat
szacunku, a nawet czci wobec przedmiotu badań, bez względu na to, czy będzie
nim człowiek czy natura. Zwłaszcza ta ostatnia uważana jest w środowiskach
„New Age” za ofiarę manipulacyjnego podejścia dominującego
dotychczas w nauce i technice. Dewastacja środowiska naturalnego jest
dotkliwym przykładem. Nie wystarczy więc uznać, że to, co nauka zepsuła,
nauka naprawi. Potrzebna jest bardziej zasadnicza przemiana stosunku człowieka
do przyrody wyrażająca się w jej resakralizacji, która może przybierać
różne formy: od franciszkańskiej mistyki natury po różne postacie
panteizmu i neopogaństwa. Wszystkie te nurty składają się na tzw. głęboką
ekologię, która w odróżnieniu od tradycyjnych działań na rzecz
ochrony środowiska naturalnego, związana jest z odmienną filozofią
stosunku człowieka do przyrody i bardziej radykalnymi metodami działań,
obejmującymi również przemianę stylu życia i natury więzi społecznych.
Zdaniem Frithjofa Capry Duchowa
istota wizji ekologicznej zda się znajdować idealny wyraz w
feministycznej duchowości propagowanej przez ruch kobiet, co można tłumaczyć
naturalnym pokrewieństwem pomiędzy feminizmem a ekologią, zakorzenionym
głęboko w odwiecznym utożsamianiu kobiety z naturą. Duchowość
feministyczna wyrasta z poczucia jedności wszystkich żywych form i ich
cyklicznych rytmów narodzin i śmierci, odzwierciedla tym samym głęboko
ekologiczny stosunek do życia. Jak podkreśla ostatnio wiele autorek,
wyobrażenie bóstw kobiecych zda się ucieleśniać ten rodzaj duchowości
znacznie lepiej niż bóstwa męskie. W istocie w wielu kulturach, łącznie
z naszą, kult Bogini poprzedza kult bóstw męskich i nie jest
wykluczone, że wiąże się on również z naturą mistycyzmu w dawnej
tradycji taoistycznej. (Capra, 1987, s. 567) Feministyczny
nurt ekologii jest tylko jednym z przykładów powiązania pomiędzy działaniami
na rzecz ochrony środowiska naturalnego i działaniami na rzecz zmiany
stosunków międzyludzkich i eksperymentowania z nowymi formami życia społecznego,
np. w postaci komun. Z jednej strony jest to wyraz tendencji do „powrotu
do natury”, którym to hasłem obejmuje się styl życia związany z
rytmami przyrody, sposób odżywiania oparty w dużej mierze na zasadach
wegetarianizmu i zdrowej organicznej lub biodynamicznej żywności. Z
drugiej zaś strony wspólnota wiejska, w pewien sposób oddzielona od
otaczającego ją świata społecznego, umożliwia łatwiejsze tworzenie
więzi wspólnotowych odmiennych od zatomizowania współczesnej
cywilizacji. Ułatwia ją także zaspokojenie potrzeb bytowych wspólnoty
przez prowadzenie własnego gospodarstwa rolnego. Kluczowe jednak
znaczenie mają w tym względzie praktyczne działania będące formą
realizacji owej ekofilozofii. Eksperymenty związane z uprawą roli bez użycia
środków chemicznych, zastosowanie alternatywnych technologii w sferze
wytwarzania energii i oczyszczania ścieków, pozwalają uznać niektóre
wiejskie wspólnoty za swoiste laboratoria innego sposobu współżycia z
przyrodą. Zastosowanie owych metod wiąże się często ze świadomym dążeniem
do ograniczenia konsumpcji w sferze materialnej. Hasło „więcej
produkować, by więcej konsumować” dość powszechnie uważane jest za
wytyczające ślepą uliczkę w rozwoju ludzkości. W jego miejsce
proponuje się swoisty ascetyzm konsumpcyjny i samoograniczenie w
zaspokajaniu potrzeb bytowych. Preferowane są tutaj zachowania proste i
„naturalne” i takież produkty o niskim stopniu przetworzenia. Ich
gospodarczym zapleczem staje się sfera specyficznych usług, produkcji i
handlu, których klienci wywodzą się obecnie już ze znacznie szerszych
kręgów niż tylko uczestnicy ruchu „New Age”. Upowszechnia się
prowadzenie własnych ogródków, korzystanie z naturalnych sposobów
leczenia (często o charakterze autoterapeutycznym), a także naturalne
sposoby rodzenia, karmienie piersią itp. Jest to wyraz braku zaufania do
wyspecjalizowanych instytucji społecznych posługujących się
wyrafinowanymi technologiami dla zaspokojenia potrzeb, które często tego
zupełnie nie wymagają. Nie
oznacza to jednak, że ruch „New Age” odcina się całkiem od
zaawansowanych technologii. Wręcz przeciwnie, niektóre z nich odgrywają
tam całkiem istotną rolę. Dotyczy to zwłaszcza elektroniki. Wśród
technik przemiany świadomości stosuje się np. aparaturę „biofeedback”
jako nowoczesną odmianę medytacji, sieci komputerowe zaś odgrywają
istotną rolę w tworzeniu „więzi poziomych” pomiędzy uczestnikami
ruchu. Mamy tu więc do czynienia z przedziwną odmianą syntezy elementów
archaicznych i najnowocześniejszych. Od
ukazania się książek Marylin Ferguson i Frithjofa Capry upłynęło już
ponad dziesięć lat. Były one zresztą może najważniejszymi, ale na
pewno nie jedynymi prezentacjami ideologii ruchu. Od lat sześćdziesiątych,
kiedy to termin „New Age” wszedł do obiegu, ukazało się już
kilkaset książek, w których tytule występuje. Większość z nich była
pisana przez jego zwolenników. Nie zabrakło jednak i takich, którzy dość
pojemny termin „New Age” wykorzystali jako rodzaj worka, do którego
wrzucić można prawie wszystko, aby się lepiej sprzedawało. To, co
znajdujemy obecnie w katalogach pod nazwą „New Age”, nie zawsze
odpowiada intencjom wspomnianych klasyków tego ruchu. Ich manifesty głoszące
rychłe nadejście nowej epoki w kulturze pozostają nadal na papierze.
Tymczasem pod tym szyldem upowszechnia się często dość wątpliwą
odmianę popularnego okultyzmu w komercyjnym wydaniu. Być może to jest
powodem, dla którego nie tak łatwo znaleźć dziś osoby, które chciałyby
określić się jako uczestnicy ruchu „New Age”. I to wcale nie
dlatego, że jest to „ukryte sprzysiężenie”, ale dlatego, że jego
nazwa zdążyła już obrosnąć nie zawsze właściwymi skojarzeniami, i
to nie tylko dzięki jego przeciwnikom. Tych nie brakuje zarówno wśród
chrześcijańskich fundamentalistów oskarżających cały ruch bądź
niektóre jego nurty, a zwłaszcza tzw. channeling,
będący swoistą odmianą spirytyzmu, że jest on narzędziem
lucyferycznej pokusy. Nie najlepszą opinią cieszy się też ten ruch wśród
przedstawicieli freudyzmu, którzy przypisują mu tendencje narcystyczne.
Podobny zarzut pada ze strony, jakby się wydawało, najmniej oczekiwanej,
a więc z kręgów głębokiej ekologii o inspiracji buddyjskiej. Nadal
bowiem ruch „New Age” nie posiada wystarczająco wyraźnie wyartykułowanej
wizji społecznej. Dla wielu krytyków koncepcja głosząca nieuchronność
zmiany społecznej w wyniku transformacji indywidualnej jest co najmniej wątpliwa.
Zwłaszcza gdy owa transformacja manifestuje się tak wyraźnym
zainteresowaniem własnym wnętrzem i własnym ciałem, co zdaje się
budzić narcystyczne skojarzenia, szczególnie w kulturze amerykańskiej,
gdzie psychoanaliza jest składnikiem wiedzy potocznej. W USA dyskusje wokół
fenomenu „New Age” są zresztą żywsze niż gdzie indziej,
prawdopodobnie jako kontynuacja podobnych debat wokół ruchów młodzieżowej
kontrkultury i „Human Potential” będących jego prototypami. W
Polsce mamy do czynienia jedynie z ich echem. Choć wiele się o tym
pisze, zwłaszcza w periodykach katolickich, to jednak na ogół są to
przedruki lub omówienia materiałów zagranicznych. Brak jakichkolwiek
odniesień do tego, co dzieje się w naszym kraju. I nic dziwnego, bo właściwie
nie ma o czym pisać. W przeciwieństwie do krajów zachodnich w zasadzie
nie istnieją w Polsce organizacje jednoznacznie określające się jako
związane z tym nurtem. Być może jest to skutkiem słabości niektórych
ruchów społecznych będących dla „New Age” źródłem inspiracji
ideowej, rekrutacji uczestników i organizacyjnych powiązań. Ledwo
widoczna była bowiem w naszym kraju kontrkultura lat sześćdziesiątych
i „Ruch Ludzkich Możliwości”, który na Zachodzie zajął jej
miejsce i przejął uczestników w latach siedemdziesiątych. Ferment schyłku
lat sześćdziesiątych został u nas „skanalizowany” politycznie, co
nie stworzyło odpowiedniego gruntu dla następnych stadiów metamorfozy
tego ruchu, by nie wspomnieć już o przyczynach tak prozaicznych jak
poziom ekonomiczny społeczeństwa, który nie mógł ułatwiać rozwoju
komercyjnych form działalności właściwych dla amerykańskiej wersji
„Human Potential”. Nie rozwinęły się też u nas szczególnie ruchy
ekologiczne i feministyczne. Mamy kilku wybitnych przedstawicieli nowego
paradygmatu w nauce, lecz nurt ten był raczej źródłem inspiracji
ideowej niż składnikiem ruchu „New Age”. Jedynym elementem istotnym
dla rozwoju tego ruchu, który ma w Polsce swoją wyraźną społeczną
reprezentację w postaci licznych formalnych i nieformalnych grup, jest
nurt duchowości orientalnej. Być może to jednak za mało, by pole
morfogenetyczne ruchu Wodnika objęto nas swoim zasięgiem. I choć niektórzy
przedstawiciele tego ruchu przytaczają zmiany w Europie Wschodniej jako
przykład przemian torujących drogę nowej epoce kulturowej i tym samym
jako potwierdzenie prognoz „New Age”, to jednak wśród tubylców
zamieszkujących te tereny idee tego ruchu nie zdążyły się jeszcze
zakorzenić. Większość z nich ma problemy zupełnie innego typu i, jak
się wydaje, komercjalna odmiana ruchu „New Age”, dominująca obecnie
na Zachodzie, nie ma u nas większych szans rozwoju. Bibliografia Berger
P. (1984), Sekularyzacja a problem
wiarygodności religii, w: P. Adamski (red.): Socjologia
religii, Kraków. Białkowski
G. (1983), Poezja a nauka, w: J.
Z. Brudnicki, J. Witan (red.) Pogranicza
poezji. Warszawa. Iskry. Capra
F. (1987), Punkt zwrotny. Nauka, społeczeństwo,
nowa kultura. Warszawa, PIW. Jung
C. G. (1979), Przedmowa, w: D.
T. Suzuki: Wprowadzenie do buddyzmu
Zen, Warszawa. Ferguson
M. (1980), The Aquarian Conspiracy.
Personal and Social Transformation in the 1980s. Los Angeles: J. P.
Tarcher. Feyerabend
P. K (1982), Krytyka naukowego
rozumu. Studia Filozoficzne, 1982, 9-10. |
||