Leszek Szkutnik jest nauczycielem języka angielskiego i autorem wielu podręczników do nauki języków obcych. Interesuje się filozofia, a zwłaszcza hermeneutyka. Nauczanie i naukę języków obcych traktuje jako sztukę. Z antropozofią zetknął się za sprawa profesora Leona Manteuffla, światowej sławy kardiochirurga, filozofa i antropozofa, którego uczył angielskiego. Lekcje miały formę konwersacji, z których nauczyciel — jak sam mówi — skorzystał znacznie więcej niż uczeń. Przyjaźń ich trwała 17 lat, aż do śmierci Profesora.

 

Izabella Zaremba-Szydłowska — psycholog i historyk, psychoterapeuta, w ostatnich latach zajmuje się ruchem antropozoficznym Camphill w Europie Zachodniej. Współpracuje z pismem Camphill Corespondence. Mieszka w Warszawie.
Rozmowy z Krzysztofem Maurinem i Leszkiem Szkutnikiem ukazały się pierwotnie po angielsku w Camphill Corespondence oraz w Goetheanum. Dziękujemy serdecznie zarówno autorce wywiadów, rozmówcom, jak i redakcji Spotkań antropozoficznych za łaskawe udostępnienie polskiej wersji wywiadów.

 

Hermeneutyka i antropozofia

Z Leszkiem Szkutnikiem rozmawia Izabella Zaremba-Szydłowska

 

Izabella Zaremba-Szydłowska — Żyjemy w czasach, kiedy rozwój osobowości i doskonalenie się są przedmiotem zainteresowania coraz szerszych kręgów. W tym kontekście, w różnych kręgach kulturowych, także w Europie, pojawia się często postać guru, wielkiego nauczyciela i uzależnionych od niego uczniów. Czy twoim zdaniem w antropozofii jest miejsce dla guru?

Leszek Szkutnik: — W moim głębokim przekonaniu w antropozofii nie ma miejsca dla guru. Istnieje natomiast konieczność jasnego myślenia, pewnej determinacji w posługiwaniu się krytycznym rozumem, zaangażowania całego człowieka w proces poznawczy, w proces interpretacji świata — stosowania hermeneutyki.

— Co rozumiesz przez hermeneutykę?

— Sztukę interpretacji tekstów. Tekst jest pojęciem dość szerokim — może nim być tekst drukowany, dzieło sztuki lub jakaś sytuacja egzystencjalna. Wszystkie one wymagają od człowieka interpretacji, żeby stać się tekstami żywymi, które zmieniają człowieka w sposób zasadniczy, mają wpływ na kierunek jego rozwoju.

— Jak wiadomo, istnieją różne hermeneutyki, np. hermeneutyka historyczna, psychologiczna, egzystencjalna. Znając twoje wypowiedzi przypuszczam, że nie interesuje Cię próba rozmnażania tekstu przez współczesnych lub — „co autor miał na myśli" — tylko hermeneutyka heideggerowsko-gadamerowska.

— Rzeczywiście mam na myśli tę ostatnią. Wydaje mi się, że najbardziej pasuje do wizji świata, z jaką mamy do czynienia w tekstach twórcy antropozofii Rudolfa Steinera. Zanim jednak spróbuję uzasadnić to bardziej szczegółowo, chciałbym naszkicować pewną anegdotyczną sytuację.

Powiedzmy, że Polka próbuje wyjaśnić coś Rosjance po polsku. Rosjanka nie rozumie, mimo że języki są podobne. Polka powtarza swą wypowiedź w formie nie zmienionej za każdym razem coraz głośniej. Rosjanka wyczuwając zniecierpliwienie rozmówczyni zaczyna się denerwować i atmosfera braku zrozumienia utrzymuje się. Gdyby jednak Polka zastosowała inną strategię, gdyby zaczęła parafrazować swoją wypowiedź, stworzyłaby szansę natrafienia na obszary języka polskiego zrozumiałe dla Rosjanki. Otóż uważam, że hermeneutyka heideggerowska jest dość dobrze znana i rozumiana wśród ludzi oczytanych i że zawiera ona znaczne obszary pokrywające się z tym, co R. Steiner naszkicował jako antropozoficzną teorię poznania w swoich jeszcze dziewiętnastowiecznych pracach. Właśnie ta możliwość parafrazy kryje w sobie pewien potencjał lepszego rozumienia antropozofii jako tekstu.

— Steiner jako prekursor egzystencjalizmu.. Czy mógłbyś to uzasadnić bardziej szczegółowo?

— Ograniczmy się do kilku spraw podstawowych. Nie trzeba być filozofem, żeby docenić heideggerowski opis sytuacji człowieka w świecie. Człowiek rodząc się zostaje niejako wrzucony w to, co nazywamy światem. Jego wrzucenie w świat jest faktem, który wyprzedza pojawienie się indywidualnej świadomości.
Dotyczy to zarówno pojedynczego człowieka, jak i gatunku ludzkiego. Otóż u Steinera na tym świecie człowiek stopniowo dochodzi do punktu, kiedy może o sobie powiedzieć ,ja" (około 4 roku życia).
W wymiarze gatunkowym (filogeneza) człowiek w czasie czterech kolejnych inkarnacji Ziemi przebywa długą drogę budzenia się ze snu egzystencji w stan świadomości. (Okresy początkowe rozwoju człowieka jako gatunku nie zawierają w sobie elementu, który dzisiaj określamy jako świadomość.) W tym sensie w myśli Steinera mamy wyrażoną uprzedniość egzystencji w stosunku do esencji, co jest jedną z głównych myśli egzystencjalizmu współczesnego.

— Antropozofia, czyli mądrość o człowieku, a z drugiej strony niechęć Heideggera do używania terminu „człowiek". Czy to można pogodzić?

— Nie uważam się za znawcę Heideggera i cokolwiek o nim mówię, jest wyrazem tego, jak rozumiem jego tekst „w moim teraz". Myślę, że Heidegger by się o to nie obraził. Otóż wydaje mi się, że Heidegger unika pojęcia „człowiek" z dwóch zasadniczych powodów: po pierwsze, dla wielu, zarówno myślicieli jak i tzw. ludzi przeciętnych, człowiek jest jednym z wielu nie wyróżnionych radykalnie bytów światowych (skała, drzewo, chmura, człowiek), po drugie, nawarstwione w naszej kulturze znaczenia terminu „człowiek" w odczuciu Heideggera mogły zaciemniać prezentowany przez niego obraz. Warto tutaj wspomnieć, że przez całe swoje życie myśliciela Steiner zmagał się z językiem, o czym pisze w wielu miejscach, i w rozmaity sposób próbował wyrazić szczególne znaczenie, jakie przypisywał pojęciu „człowieka". U Heideggera Dasein jest bytem wyróżnionym między innymi przez zdolność rozumienia i interpretacji świata. U Steinera człowiek jest wyróżniony przez bycie jaźnią — tylko jaźń dysponuje możliwością globalnego rozumienia świata. I tu mamy pewną zbieżność.

— A jakie są następne?

— Jest ich wiele. Na przykład u Heideggera sytuacja typowa dla kondycji ludzkiej charakteryzuje się „przedrozumieniem". Do cech konstytutywnych Dasein należy swojego rodzaju wstępne rozumienie świata, ogólna orientacja we własnym położeniu. Dopiero interpretacja, to jest proces weryfikacji, rozwijania i uwyraźniania tego, co określamy jako przedrozumienie, stanowi ważny aspekt sensu istnienia — człowiek poszerza strefę swojego Dasein współtworząc i wzbogacając świat ludzki, a innego przecież nie znamy. Człowiek przebywa drogę od rozumienia do rozumienia, od rozumienia wstępnego do rozumienia w miarę pełnego (koło albo spirala hermeneutyczna).

— Czym one się różnią, koło i spirala?

— Przez spiralę rozumieniem koło hermeneutyczne wzbogacone głębokim rozumieniem — udziałem we współtworzeniu wyższego aksjologicznie świata.

— Czy tu także jest jakaś paralela do Steinera?

— Sytuacji przedrozumienia odpowiada w znacznej mierze (przynajmniej w moim rozumieniu) to, co Steiner określa jako czyste postrzeganie. W procesie myślenia wykrystalizowują się pojęcia, które dzięki człowiekowi łączą się ze światem czystych postrzeżeń, tworząc rzeczywistość (ludzką). Można zaryzykować twierdzenie, że droga od czystych postrzeżeń do pełnej realizacji tego, co nazywamy rzeczywistością, jest drogą interpretacji hermeneutycznej.

— Czy tak rozumiana interpretacja jest współtworzeniem świata?

— Tak właśnie, zarówno dla Heideggera jak i Steinera, przynajmniej w moim rozumieniu. Warto tu oczywiście dodać, że tym, co wyróżnia antropozofię i stanowi jej główną wartość, jest wiedza o świecie duchowym.

— Czy widzisz pewne podobieństwa w poznaniu (współtworzeniu) obydwu światów — jeżeli można to tak ująć?

— Widzę, Steiner mówi o postrzeganiu nadzmysłowym, które można odczytać jako swojego rodzaju przedrozumienie — zwłaszcza że ostrzega on przed możliwością fałszywych interpretacji. A zatem mamy sytuację: przedrozumienie (postrzeganie duchowe), proces interpretacji (weryfikacje, łączenie postrzeżeń z pojęciami), współtworzenie rzeczywistości duchowej.

— Czy jest gdzieś miejsce na inicjację?

— Inicjacja oznacza wprowadzenie w początek pewnego procesu. Nie musi to być procedura rytualna. W moim głębokim przekonaniu inicjacją może być lektura rozumiejąca. Tak to również opisywał Steiner. W książce pt. „Jak uzyskać poznanie wyższych światów", Steiner na samym początku pisze o tym, że zdolności postrzegania wyższych światów drzemią w każdym człowieku. Używając terminologii Heideggera powiedzielibyśmy, że latentnym (uśpionym) rysem Dasein jest przedrozumienie krajobrazu świata duchowego. Osoba czytająca, nie bez udziału własnej wyobraźni, koncentracji i powagi, wprowadzona jest w świat postrzeżeń, pojęć i interpretacji duchowych (Logosu). W ten sposób bez rytuału zewnętrznego człowiek może mieć swój udział we współtworzeniu nie tylko własnej duchowości, ale i duchowości świata. Mamy tu do czynienia ze szczególnym przypadkiem ożywiania tekstu mówiącego o sprawach ostatecznych.

— No dobrze. A co z działaniem?

— Absurdem jest przeciwstawianie myślenia uczuciu albo myślenia działaniu, tak jak absurdem jest oczekiwanie dobrego działania od bezmyślnego człowieka. Działanie dobre i rozumne musi mieć swoje źródła w refleksji i postawie twórczej wobec świata; wiedział o tym dobrze mistrz Eckhardt. Stwarzanie sztucznych przepaści między myśleniem, uczuciem a wolą — forma grzechu.

— Skoro już mówimy o grzechu, to czy tak rozumiana hermeneutyka ma jakieś odniesienie do grzechu pierworodnego, upadku człowieka czy wypędzenia z Raju?

— Hermeneutyka jest zawsze interpretacją, a interpretacja występuje w sytuacjach pewnej niejasności. Upadek człowieka, który dzieje się bez przerwy, polega m.in. na tym, że jest się rzuconym w świat niejednoznaczny, niejasny, nie dokończony, który dla swego istnienia potrzebuje naszej obecności i czynnego udziału. Nasze przedrozumienie jest zaciemnione i niedoskonałe, ale mamy ogromną szansę na stworzenie świata bogatszego niż ten, z którego zostaliśmy wypędzeni. Jest to jednak tylko szansa, sytuacja bowiem może mieć również zły koniec. Steiner, podobnie jak Heidegger, nie jest optymistą. Szczęśliwe zakończenie nie jest żadną oczywistością. Steiner w odróżnieniu od Heideggera ma jednak głęboką nadzieję związaną z postacią Chrystusa. Chrystologia jest rdzeniem antropozofii. Nie stanowi to jednak zaprzeczenia filozofii Heideggera, lecz wyjście poza jej granice.

— Granice skojarzą się z horyzontem i z tym, co nazywamy stopieniem się horyzontów, czy tak?

— Jest to jeszcze jeden aspekt podobieństwa między tymi dwoma myślicielami. Ograniczając się do tekstu pisanego (chociaż to samo dotyczy np. dzieła sztuki czy przyrody), można powiedzieć, że warunkiem koniecznym wydarzenia się tekstu żywego jest stopienie się naszego horyzontu egzystencjalnego, granicy naszego Dasein z tym, co stanowi horyzont świata tekstu pisanego. Inaczej mówiąc, tekst pisany, w momencie gdy go czytamy, musi być tekstem dla nas i o nas w sensie egzystencjalnym musi coś znaczyć dla naszego bycia, stawania się, życia i śmierci. W przeciwnym razie nie warto byłoby go czytać.

 

Uwaga
Hasło Martin Heidegger oznacza w tekście rozumienie pewnych aspektów myśli wielkiego filozofa przez Leszka Szkutnika i w żadnym wypadku nie ma związku z biografią Heideggera. Wydarzenie się tekstu Heideggera jako tekstu żywego zawiera w sobie interpretację osoby czytającej. Nie chodzi o odtworzenie (jeżeli coś takiego w ogóle jest możliwe) intencji autora w momencie pisania tekstu, lecz o twórczą recepcję tego tekstu w dniu dzisiejszym, tu i teraz.

powrót do strony GNOSIS 5    powrót do głównej strony GNOSIS