|
||
Dr Tadeusz Kobierzycki – filozof, psychoterapeuta, kierownik naukowy Studenckiej Szkoły Higieny Psychicznej, autor książek Osoba. Dylematy rozwoju (1989) oraz Poza miłością i wolnością (w druku), opublikował około 100 artykułów i prac naukowych z zakresu higieny psychicznej, zdrowia psychicznego, teorii rozwoju osobowości, psychoterapii, bliski współpracownik prof. Kazimierza Dąbrowskiego, w latach 1981-1984 przewodniczący Polskiego Towarzystwa Higieny Psychicznej.
|
Religijność kobieca |
|
Tadeusz Kobierzycki |
||
Czasy
nowożytne zostały niejako stworzone przez Rewolucję Francuską. Wraz z
nią pojawiły się idee socjalistyczne, szukające źródeł w „gnozie
wspólnotowej”. A co za tym idzie, na nowo podjęto dyskusję nad rolą
kobiety jako odnowicielki „duchowej Europy”. Odnowa ta miała sięgnąć
do najwyższych poziomów życia - politycznego, artystycznego,
religijnego. Destrukcja dotychczasowych norm funkcjonowania państwa,
„wybuch demokracji” i stojąca na jej straży „dyktatura
demokracji” były możliwe ze względu na kryzys instytucji religijnych,
który złamał ich dotychczasową rolę gwaranta istniejącego ładu. Hasło
naczelne: wolność-równość-braterstwo, stało się „trójcą świętą”
pojęć, wchodzących do kanonu każdej „gnozy rewolucyjnej”. Do dziś
społeczeństwa znajdują się pod wpływem tej gnozy, swego rodzaju „świeckiej
religii”, która raj sprowadza na ziemię za pomocą środków
technicznych. Przymus i przemoc łatwo i szybko biorą pod rękę „panią
Demokrację”. Z tej symbiozy swą siłę czerpie faszyzm i komunizm,
dyktatury ubierające się w religijne przebrania. Praojcem czy może
lepiej bodhisatwą naturyzmu i naturalizmu czasów nowożytnych i współczesnych
był niewątpliwie Jan Jakub Rousseau, który w naturze ludzkiej odkrył
ukryte przedtem tęsknoty, wstydliwą część osobowości. Nazwana ona
została socjalizmem i zyskała preferencje intelektualne i organizacyjne
w tzw. państwach socjalistycznych. Do ich powstania i umocnienia
przyczynił się nie tyle marksizm, ile raczej psychoanaliza,
psychologiczna wersja gnozy rewolucyjnej. Państwa
zbudowane na modelu francuskiej rewolucji i późniejszej bolszewickiej
domieszki upadły. Ale idee, które je od spodu podtrzymywały, trwają.
Czeka je może nawet rozkwit. Wiara, którą szerzyły, pochłonęła tyle
ofiar, że trudno będzie przyjąć, iż były to ofiary daremne. Ta wiara
ma dzisiaj nową postać. Odżywa w ruchach ekologicznych, od nowa żywiących
się „czystymi ideami”. Teraz chodzi tylko o czystą żywność, wodę,
powietrze. Potem może okazać się, że to nie wystarcza. Tak jak nie
wystarczała „realnym socjalistom” domieszka klasowa. „Nieczystość”
ta była do niedawna tropiona i tępiona. Rychło mogą odżyć idee
czystości religijnej, narodowej, rasowej itd. Poczekajmy. Marzenia
o czystości osobistej, grupowej, klasowej, narodowej czy rasowej mają
swoje psychologiczne wzmocnienie w ideologii raju, nieba na ziemi.
Tropiono jej zaczątki w mentalności dziecięcej, w jej „niewinności”.
Ale już Freud, papież gnozy bioenergetycznej i ekologicznej, ostrzegł
ludzkość przed „naiwnością”' dziecka. Głębsza analiza tego słówka
prowadzi do odkrycia „dzikich instynktów”, zwierzęcości, agresywności
i destruktywności w tym, co z wierzchu wydaje się bezradnością. Ten
wielki mistyk naturalizmu, idąc tropem myśli starożytnej i nowożytnej,
dopisał kilka nowych stron na temat konfliktu: czystego z brudnym, syna z
ojcem, kobiety z mężczyzną, niewolnika z panem. Tu nie mniejsze zasługi
ma wielki Hegel oraz jego znani i nie znani uczniowie. Mała ewangelia Bogini Matki Wybitny
badacz religijności, Mircea Eliade, uważał, że zainteresowania
religijną pozycją kobiety to tylko moda. Choć - jak pisał - moda
„objawia nam sytuację duchową i egzystencjalną, coś w rodzaju
soteriologii”. Podobnie, jak dziś ruchy ekologiczne, feministyczne czy
bioterapeutyczne z ich kultem ciała, kobiecości, ziemi i matki, tak
dawniej, gdzieś pomiędzy rokiem 1900 a 1920, niemal wszyscy historycy
religii gorączkowo poszukiwali bogiń-matek, bogiń-matek kukurydzy, bóstw
wegetacyjnych i rzecz jasna, znajdowali je wszędzie, we wszystkich
religiach i folklorach świata. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się w
religioznawstwie dwudziestu lat końca wieku, można powiedzieć, że
pierwsze i ostatnie dwudziestolecie wieku naznaczone jest tą samą pasją,
potrzebą ubóstwienia natury, której symbolami są ziemia i kobieta. Niewątpliwym
impulsem i ewangelią wiary ekologicznej jest dzieło Zygmunta Freuda Totem
i tabu, w którym mistrz opisał ojcobójstwo. Był to wyraz nastrojów
epoki i strzał startowy dla teologii i psychologii kobiecej, błąkającej
się po marginesach i zakamarkach wiedzy naukowej. Eliade, nie bez
delikatnej ironii, pisze, że ta „dziwaczna powieść gotycka jest już
od trzech pokoleń jedną z pomniejszych ewangelii zachodniej
inteligencji”. Mimo iż spośród setek zbadanych plemion totemicznych
tylko cztery znały rytuał spożywania „totemu boga”, odkrycie Freuda
nie zostało odrzucone, ale jego znaczenie ma dla rzeczywistości
psychologicznej wartość nieprzemijającą. Oczywiście z punktu widzenia
wiedzy o kulturze, a więc o zbiorowościach, rację mają tacy uczeni,
jak W. H. R. Rivers, F. Boas, L. Kroeber, B. Malinowski czy W. Schmidt, którzy
poddali krytyce „ustalenia” Freuda. Nie dotyczy ona jednak faktów
intrapsychicznych, którym wystarczy introspekcja, jeden tylko
„przypadek” lub „dowód”, aby uznać je za ważne i istniejące.
Nikt nie zaprzeczy, że to, co męskie, wytwarza napięcie, gdy wchodzi w
kontakt z tym, co żeńskie. A o to w gruncie rzeczy chodzi w twierdzeniu
Freuda, który te dwa biologicznie stwierdzone fakty upsychologizował i
usakralizował, a więc zmitologizował. Religijne znaczenie obrazu ojca Uczeń
Freuda - Karol Gustaw Jung - porzucił nauczyciela, być może i z tego
powodu, że nie mógł odnaleźć w sobie pozytywnego obrazu ojca. Nie stał
się nim dla Junga także Freud, który na dodatek dokonał
psychologicznej destrukcji obrazu „każdego ojca”. Jak wiadomo, Jung
przeżywał przez pewien, wcale niekrótki czas zaburzenia psychotyczne.
Nie mógłby z nich wyjść, gdyby nie porzucił „ojca Freuda”, który
usakralizował ojcobójstwo. Niewątpliwe jest bowiem, że pozytywny obraz
ojca pełni funkcje depsychotyzacyjne, pozwala na powrót do zdrowia
psychicznego, utrzymuje zdrową tożsamość i ułatwia zdrowy rozwój
osobowości. Jung opracował nowy model dynamiczny tego, co męskie, i
tego, co żeńskie w osobowości. Ukazał te funkcje nie tyle w aspekcie
granic rozwoju, jego szczytów czy głębin, ile jako jego drugi i trzeci
etap. Ujawniają to symbole archetypów animy i animusa, Wielkiej Matki i
Starego Mędrca, a więc „środkowe” czynniki rozwoju wewnętrznego. O
negatywnych skutkach zburzonego obrazu ojca mówi szczegółowiej
psychologia uzależnienia. Matriarchat
i boskość kobiety O
tym, że zainteresowanie „boskością kobiety” nie jest tylko modą
lat dwudziestych początku XX wieku i jego końca, może świadczyć fakt,
że na Soborze Watykańskim II problem ten stanął na porządku dziennym.
Wzbudził wiele sporów, pobudził do kontestacji setki zakonnic, które
odkryły, że Dobrą Nowinę odnajdują raczej w celebrowaniu płciowej
ekstazy niż w przestrzeganiu reguł celibatu. Przeszły więc pod
ideologiczną władzę Freuda. Wiele lokalnych zgromadzeń trzeba było
rozwiązać. Równolegle z freudystami pracowali marksiści, zwłaszcza z
tzw. Szkoły Frankfurckiej, której kadra uciekając przed nazizmem
wyemigrowała do USA. Tam zakwitły kwiaty ekologizmu - ruch „dzieci
kwiatów”, „instytuty wschodnie”, feminizm, „zieloni”, „pomarańczowi”,
„różowi” itp. Tam kwitnie psychoanaliza synergetycznie spleciona z
gnozą marksistowską i ewolucjonizmem. Ze względu na odległość,
granice, zmiany klimatyczne i tym podobne trudności wynalazki te trafiają
po latach do Europy Wschodniej jako - „odkrycia”. A są to święcenia
mało skuteczne, liturgia bez liturgistów. Do
ojców duchowych „teologii kobiecej” należał Bachofen, który już w
roku 1861 w swojej słynnej pracy Das Mutterrecht udowadniał, że
religię bogów olimpijskich poprzedziła religia bogiń-matek. Podobnie i
niezależnie od Bachofena twierdził Morgan, badacz systemów pokrewieństwa
u Indian północnoamerykańskich. Nie są to twierdzenia, które łatwo
można by odrzucić. Zwłaszcza że podobne układy znajdowano w Azji, w
Australii i w Afryce. Matriarchat? Czemu nie? Czy rzeczywiście jednak
oparty był on na zasadach wolności, równości i braterstwa - wartościach
Rewolucji Francuskiej? I to już w starożytności? Matriarchat
i rewolucja tylko pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Związek ten
jest jednak przemilczany lub pomijany. Niemniej jednak nie jest to związek
ideologii Rewolucji Francuskiej, ale być może każdej rewolucji, która
domaga się „raju na ziemi”. Gnoza rewolucyjna, a dziś gnoza
ekologiczna, wzywa ku pomocy boginie-matki, które mają uleczyć upadłe
i chore społeczeństwa, mniej dbając o jednostki. Wołanie to słychać
w manifestach osób bezpłodnych, celebrujących dziewictwo umysłowe i
cielesne. One domagają się celibatu natury, celibatu totalnego. Osiągają
jednak skutek przeciwny zamierzonemu. Religijne organizacje rodziny Wróćmy
jednak do Bachofena, pobożnego protestanta, który pragnął wyzwolić się
spod władzy ojca i przejść pod władzę matki. Swoje dzieło zaczyna słowami:
Matki wspaniały obraz i pod wrażeniem tego obrazu maluje
idylliczny stan relacji rodzinnych, które sięgają poziomu religijnego.
Są trzy stopnie takiej organizacji: 1) heteryczny, 2) demetryjski, 3)
apolliński. Pierwszy (pra-stopień) wyraża horda, w której istnieje równość,
brak własności i wolność seksualna, patronują mu bagienne bogi, gdyż
miejscem życia hordy jest bagno. Drugi (stopień środkowy), wyraża
rodzina wiejska, oparta na matriarchacie, w którym istnieje małżeństwo,
równość, osiadły tryb życia, uprawa roli, panuje pokój, a patronują
im bóstwa ziemi. Trzeci (stopień końcowy), wyraża rodzina miejska,
oparta na patriarchacie, w którym istnieje racjonalna sprawiedliwość, własność,
hierarchiczność, a patronują im bóstwa światła. Jeżeli
chodzi o sposób interpretacji mitów z punktu widzenia religii płci, to
np. Wojna Trojańska jest, zdaniem Bachofena, wyrazem walki między
zasadą Afrodyty-Hetery a zasadą Hery-Matki i związana jest z
naruszeniem praw łoża małżeńskiego. Bitwa pod Akcjum zaś
symbolizuje walkę pomiędzy Kleopatrą a Augustem, heteryczną królową
a przedstawicielem władzy męskiej. Prawo matriarchatu Bachofen odkrył
na podstawie analizy: -
mitu o Eumenidach, mściły tylko mord matki (nie reagując na mord
ojca), -
matriarchalnych obyczajów starożytnych ludów górskich, zwłaszcza
illyryjskich, -
mitów jaskiniowych, -
podań o Hekate, Izis i Demeter, -
rytuałów związanych z kultem ziemi, -
symboli nagrobnych. Bachofen
zidentyfikował biegunowość relacji religijno-kulturowych kobiecości.
Uznał więc, że jest to świat ziemi i księżyca, świat leworęczny, w
którym cierpienia jest więcej niż działania, noc przeważa nad dniem,
dół jest ważniejszy niż góra, a świat podziemny dominuje nad
Olimpem. Na pierwszym poziomie organizacji matriarchalno-religijnej rządzi
prawo natury wspólne dla zwierząt i ludzi. Bogini Afrodyta napełnia je
popędem płciowym, wiąże węzeł między matką a dzieckiem, wszczepia
troskę o dzieci, a wszystkim, którzy się rodzą, gwarantuje wolność i
równość. Na drugim poziomie pojawia się Demeter, która patronuje
rodzinie i własności. Ale jest to możliwe dopiero wtedy, gdy ludzie
zbudują domy, założą rodzinę i zaorzą pługiem ziemię. Zanim do
tego dojdzie, zanim możliwe okaże się pełne osiedlenie (w fazie przejściowej)
działa Nemezis i jej krwawe prawo (tzw. ius talionis). Być może
prawo to działa nadal, gdyż nie wszyscy ludzie osiedlili się, założyli
rodzinę, orzą ziemię i są właścicielami. Zatem religia Nemezis żyje
spleciona z religią Afrodyty, nie pozwalając Demeter osiągnąć wpływów,
które uspokoiłyby ludzkość w ich wiejskich posiadłościach. Krwawe
prawo Nemezis odnajduje się we współczesnych rewolucjach społecznych,
krajów drugiego i trzeciego świata. Matka-ziemia
uczy nie tylko obowiązku wyżywienia dzieci, ale także - śmierci (tzw. debitum
naturae). Wyrazem tej nauki jest prawo natury, które upatruje
sprawiedliwość w śmierci, także tych, którzy nie popełnili żadnych
przestępstw. W śmierci są wszyscy równi. Sprawiedliwość śmierci
jest demoniczna, ale musi być czczona i ubóstwiona, bo nie zna zasady
hierarchiczności i własności, dotyczy wszystkich bez wyjątku i w
jednakowym stopniu. Śmierć jest demokratyczna. Symbolem sprawiedliwej
śmierci jest Penelopa, która wciąż pruje to, co utkała. I
wiecznie tka to samo. Natura jest punktem wyjścia i powrotu, narodzenia i
śmierci. Umierać w religii kobiecej znaczy tyle, co wracać do domu.
Idea ta była sfunkcjonalizowana jako tzw. prawo macierzyste. Ilustruje je
konflikt prawa Antygony i prawa Kreona. Teologia kobieca Teologia
kobieca (gineko-teologia) jest teologią natury, przyrody, zwierząt, a w
końcu człowieka. Rozwój jest w niej spostrzegany jako zasadniczo
fizyczny, a prawo niepisane jest ważniejsze od prawa pisanego (tzw. ius
strictum). Jednak po nocy Afrodyty, Nemezis i Demeter przychodzi dzień
Apollina. Patriarchat nie zostawia wiele miejsca na prawo natury.
Pozostają z niego tylko resztki w postaci tzw. aequitas, przekształcone
w stylu męskim. Prawo natury zostaje całkowicie pochłonięte przez
prawo cywilne. Patriarchat zniósł prawo matki, lecz go nie spełnił.
Nie mógł go także w pełni stłumić. Powrócił więc w postaci kultu
Dionizosa, nowego boga kobiet, wokół którego zbierały się Menady i do
którego kręgu należały wielkie królowe - Kleopatra i Helena. Bachofen
trzeźwo zauważa: Nie po to Helena strojna jest we wszystkie wdzięki
Pandory, aby miała się oddać na wyłączną własność jednemu tylko mężczyźnie.
Zatem ukryty dynamizm seksualny, freudowskie libido, zdaje się od wieków
rozsadzać teologię męską, opartą na monogamicznych regułach. Religia
dionizyjska nie znajdowała się już pod władzą prawną łona
kobiecego, lecz pod władzą podwójną wzgórka Wenery i Fallusa.
A więc był to bóg obojga płci. Powinien był przynieść uspokojenie i
równowagę religijną. Tak się jednak nie stało. I to nie dlatego, że
pojawił się Chrystus, który przyniósł prawdziwe orędzie miłości i
wolności. Ukryty nurt gnozy kobiecej, tzw. lewej gnozy, powraca przebrany
w kult maryjny np. w XVII wieku. A dziś kulminuje w tzw. mariocentryzmie
skierowanym przeciw chrystocentryzmowi. Zaradzenie temu konfliktowi miało
się dokonać przez redefinicję prawa naturalnego, które nie sięga do
materii, ale do ducha, i w nim znajduje źródła praw ludzkich oraz równowagi
religijnej. Znalezienie prawa naturalnego w duchowej płaszczyźnie
egzystencji zostało wzmocnione przez orędzie miłości pozbawionej
odwetu, miłości męskiej, obejmującej kobiecość prawym ramieniem. Miłość
ta została objawiona w Kazaniu na Górze. Ale czy została przyjęta
i zrozumiana? Chyba nie całkiem. Świadectwem może być moda na
psychoanalizę, bioenergetykę, ekologię itp. To nic, że kapłanami
nowej gnozy są ludzie pozbawieni zmysłu metafizycznego. Tacy ludzie są
zawsze. A więc zawsze ich pragnienia będą ważne. Oni bowiem, być może
w opacznej formie, domagają się nowego orędzia miłości i wolności.
Jest to w gruncie rzeczy postawa mesjaniczna, oczekiwanie na nowy głos
Boga, przyjście Mesjasza, który ogłosi koniec świata lub jego nowy
początek. Czy będzie nim Mężczyzna w przebraniu kobiecym, czy może po
prostu Kobieta? Bibliografia
1.
Bachofen J. J. - Das Mutterrecht, 1861. 2.
Bachofen J. J. - Der Mythus von
Orient und Okzident,1926. 3.
Briffault R. - The Mothers., New
York. 1927. 4.
Eliade M. - Occultism, Witchcraft and Cultural Fashions, 1978. (Okultyzm,
czary, mody kulturalne, tłum. I. Kania. Kraków, Oficyna Literacka.
1992). 5.
Freud Z. - Człowiek, religia,
kultura (tłum. J. Prokopiuk) Warszawa, KiW. 1967. 6.
Fromm E. - Zur Rezeption der Mutterrechtstheorie (w:) ,,Zeitschrift
für Sozialforschung”, III. 1934. 7.
Fromm E. - The Oedipus Complex and
the Oedipus Myth (w:) Ruth Nanda Anshen - The Family: Its Function
and Destiny, New York, 1948. 8.
Fromm E. - The Forgotten Language.
An Introduction to the Understanding of Dreams, Fairy Tales and Myths,
1951, (Zapomniany język. Wstęp
do rozumienia snów, baśni i mitów, Warszawa 1977; tłum. J. Marzęcki). 9.
Goethe J.W. - Faust, Warszawa
1962 (tłum. A. Sandauer). 10.
Kobierzycki T. - Poza miłością i
wolnością. Syndrom uzależnienia
psychologicznego, Warszawa, Bis, 1992. 11.
Morgan L. - Systems of Consanguinity and Affinity, Chicago. 1871. 12.
Schmid W. - Geschichte der grieschischen Literatur, Munich. 1934. 13.
Sofokles - Król Edyp (w:) Tragedie, (tłum. K. Morawski) Warszawa. 1969. |