Przed
zaprezentowaniem horoskopu Lucyfera - oczywiście, jedynie jako hipotezy -
wypada przedstawić ogólne punkty widzenia, które legły u podstawy tego
dość karkołomnego astrologicznego przedsięwzięcia. Po pierwsze więc,
ma to być astrologizacja pewnego archetypu, czy też mitu. Otóż postać
i dzieje Lucyfera to - na poziomie wyobrażenia - element Historii
Świętej, coś, co rozgrywa się w Niebie i o tyle może być zapewne
opowiedziane językiem astrologicznym, ale nie może być „namierzone”
astrologicznie, tzn. osadzone w konkretnym ziemskim czasie i miejscu, co
jest wszakże warunkiem sporządzenia horoskopu. Kwestię astrologizacji
postaci Lucyfera da się jednak potraktować jako problem sam w sobie i
dla siebie, tzn. niezależnie od jakiegoś konkretnego, rzeczywistego w
sensie astronomicznym obrazu nieba. Na jakich zasadach powinna się
opierać taka astrologizacja? Na ile w ogóle symbolika związana ze
znakami zodiaku, planetami i innymi elementami astrologicznymi nadaje się
do wyartykułowania treści takiego mitu, albo też - jakie są warunki
możliwości wykorzystania jej do tego celu?
Myślę, że trzeba przyjąć ogólne założenie,
iż problem Lucyfera to problem człowieka, i w związku z tym
rozpatrywać wszystko od strony inspiracji czy też aksjologii
Lucyferycznej, której ulega człowiek, albo nawet od strony
Lucyferycznego aspektu samego człowieczeństwa. W tym sensie cały
arsenał astrologiczny można uznać za narzędzie w zasadzie adekwatne.
Tyle tylko, że fenomen człowieczeństwa musi być tu rozpatrywany w
pewnej szerszej perspektywie, a konkretnie w perspektywie ezoterycznej, w
której ludzka egzystencja na ziemi traktowana jest jako inkarnacja i
istnienie w wymiarze materialnym pewnej istoty pochodzącej ze świata
duchowego, będącego poniekąd pewnym innym światem - zwłaszcza jeśli
patrzeć na to z „perspektywy Lucyferycznej”. Czy istnieje
astrologiczny model artykułujący te różnice? - Uważam, że tak,
aczkolwiek zawarty jest on raczej tylko implicite
w pewnym bardzo klasycznym, starożytnym schemacie - w symetrycznym
systemie rządów sprawowanych przez planety nad znakami zodiaku. Można
go zinterpretować tak, by spełniał wszelkie warunki symbolicznego
przedstawienia archetypu Jaźni.
I.
Wprowadzenie ogólnoastrologiczne
Wspomniany
starożytny system władztw planetarnych ma dwie osie symetrii. Przy
naturalnym ustawieniu koła zodiakalnego pozioma oś symetrii odpowiada
Ziemi jako planecie, której orbita znajduje się pomiędzy orbitami Wenus
(władającej po lewej stronie znakiem Byka, a po prawej - znakiem Wagi) i
Marsa (władającego po lewej stronie znakiem Barana, a po prawej -
znakiem Skorpiona). Dla geocentrycznej astrologii Ziemia nie jest jednak
żadną z widocznych na niebie planet i nie włada żadnym znakiem
zodiaku. Dlatego za realną astrologicznie poziomą oś symetrii całego
schematu należy uznać totalność Marsjańsko-Wenusjańską jako
zasadniczy wyznacznik sytuacji istoty inkarnowanej na Ziemi. Lewa strona
tej osi (Baran-Byk) to połączenie pierwiastka idealnego, duchowego
(świadomego siebie Ja) z materialnym ciałem.
Druga
jej strona symbolizuje dwie zasadnicze konsekwencje ziemskiej inkarnacji,
mianowicie dwojakiego rodzaju skończoność, w jaką popada wcielony w
materię duch. Po pierwsze, duch istnieje na Ziemi jako rozbity na
wielość jednostkowych, odizolowanych od siebie Ja i jest to nawet
warunek tego, by każde z nich - dzięki odnoszeniu się do innych -
mogło się wewnętrznie ukonstytuować jako odrębny byt dla siebie. Ten
społeczny kontekst Ja symbolizuje tu znak Wagi. Sąsiedni znak Skorpiona
ukazuje drugą konsekwencję istnienia w ciele - śmiertelność. Również
pionowa oś symetrii będzie podwójna, obejmując na dole znaki Raka i
Lwa, czyli totalność Księżycowo-Słoneczną, a na górze znaki Wodnika
i Koziorożca, które w tradycyjnym modelu są władztwami Saturna -
zgodnie z rządzącą tym schematem zasadą podwójnych władztw. Ale
kierując się analogią do totalności Księżycowo-Słonecznej na dole,
można je również ująć jako dualność Urana i Saturna, co też tu
zrobimy. W ten sposób osiem znaków zodiaku utworzy krzyż, a pozostałe
cztery (tzw. znaki zmienne) stanowić będą jak gdyby przestrzeń
pomiędzy jego ramionami. Górna przestrzeń to domeny Jowisza - Ryby i
Strzelec, symbol uniwersum duchowego, od którego Ja zostaje odcięte w
rezultacie ziemskiej inkarnacji. Dolna przestrzeń to domeny Merkurego -
Bliźnięta i Panna, symbol zewnętrzności czasoprzestrzennej - sposobu
istnienia inkarnowanej istoty. Dla interpretacji całości celowe będzie
dodanie tu jeszcze trójkąta, którego jednym z boków będzie górna
krawędź poziomej osi symetrii, czyli odcinek łączący punkty 30° Ryb
= 0° Barana i 30° Skorpiona = 0° Strzelca, a przeciwległym
wierzchołkiem - środek dolnego końca pionowej osi symetrii, czyli punkt
30° Raka = 0° Lwa. Wierzchołkami trójkąta są zatem punkty, w których
łączy się żywioł wody z żywiołem ognia. Na gruncie rozważanego
schematu ujmuję te punkty jako punkty stykania się „świata” z „zaświatami”.
Przekraczanie granicy Ryb i Barana to narodziny jednostkowej
podmiotowości, wyłanianie się indywiduum z niezindywidualizowanej
otchłani. Przekraczanie granicy Skorpiona i Strzelca to wkraczanie do
świata duchowego przez wrota, którymi jest śmierć. Przychodzi się na
ten świat z tamtego świata, a opuszczając ten świat powraca się w
zaświaty. Ale świat styka się z zaświatami również w trakcie
ludzkiego życia. Chodzi tu mianowicie o różnicę między
świadomością a podświadomością: przestrzeń świadomości to jakby
„ten świat”, a przestrzeń podświadomości - „tamten świat”.
Przekraczanie granicy Raka i Lwa ma więc znaczenie przenikania treści
podświadomych (Księżyc) do naszej samowiedzy i ich manifestowania się
dzięki energii świadomego Ja (Słońce). Formalnie, czynnikiem
kierującym indywidualnym życiem jest energia świadomego Ja. Im bardziej
się ona umacnia i utrwala jako byt dla siebie, tym bardziej blokuje
przepływ informacji z podświadomości i kieruje życiem jedynie we
własnym imieniu. Z drugiej jednak strony, im silniejsze jest ego, tym
bardziej staje się zdolne do urzeczywistnienia swej istotnej treści w
obiektywnym świecie. Problem polega na tym, że „słoneczna” energia
Ja to formalna wolność i powierzchnia świadomości pozbawiona własnej
konkretnej treści - treściową głębią Ja jest „księżycowa”
podświadomość. Zachodząca tu sprzeczność rodzi dwa przeciwstawne,
jednostronne sposoby urzeczywistniania się w życiu - Lucyferyczny i
Arymaniczny. Pionowa oś symetrii rozważanego schematu łączy je w
sobie. Odpowiednikiem Ziemi jako poziomej osi symetrii byłaby więc „droga
Chrystusowa” jako oś pionowa. Ale tak, jak Ziemia nie włada żadnym
znakiem zodiaku i usytuowana jest poniekąd pomiędzy znakami, tak samo
też pomiędzy znakami przebiega „droga Chrystusowa”, a po konkretnych
znakach - „droga Lucyferyczna” (Rak-Wodnik) i „droga Arymaniczna”
(Lew-Koziorożec). I to się nawet zgadza geograficznie: „droga
Lucyferyczna” jest po wschodniej (Ascendentowej) stronie Chrystusowej
osi symetrii, a „droga Arymaniczna” - po zachodniej (Descendentowej).
Na Zachodzie rok zaczyna się w znaku Koziorożca, a na Wschodzie - w
znaku Wodnika. Arymaniczny sposób samorealizacji to umacnianie własnego
ego poprzez zapośredniczenie społeczne: władzę nad ludźmi, pozycję w
ramach istniejących struktur, stan posiadania - towarzyszy temu blokada
podświadomości. Lucyferyczny sposób samorealizacji ma charakter
indywidualistyczno-introwertywny; nie chodzi w nim o urzeczywistnianie się
w świecie zewnętrznym, ale o poznanie samego siebie - znaczenie tego, co
prawdziwe, ma własny świat wewnętrzny, czerpiący obficie z zasobów
podświadomości. Człowiek Arymaniczny swój życiowy dorobek zostawia na
Ziemi. Człowiek Lucyferyczny zabiera go ze sobą w zaświaty. Pierwszy
wnosi wkład w cywilizacyjny rozwój Ziemi, wpływając w ten sposób na
warunki, w jakich będą tu żyć inne inkarnujące się istoty. Drugi
wykonuje na ziemi pracę istotną przede wszystkim dla „tamtego świata”
jako świata w swym zasadniczym charakterze myślowego. Punktem
odniesienia dla człowieka Arymanicznego są inni ludzie (władca
Koziorożca, Saturn, wywyższony jest w Wadze). Punktem odniesienia dla
człowieka Lucyferycznego jest własna śmierć (władca Wodnika, Uran,
wywyższony jest w Skorpionie). Nie wydaje się, żeby obie te postawy
były - z perspektywy astrologicznej - równie dobre, czy też równie złe.
Wymowną sugestię w tym względzie zawierają wywyższenia planet
rządzących przestrzeniami pomiędzy ramionami „krzyża Jaźni”.
Władca przestrzeni duchowej - Jowisz - wywyższony jest w Raku, co ma
związek z tym, że inkarnując się nosimy w sobie porcję zaświatów do
(poznawczego) przerobienia w warunkach ziemskich - w jedynym miejscu,
gdzie to jest możliwe. Z kolei władca zewnętrzności
czaso-przestrzennej - Merkury - wywyższony jest w Wodniku, co ma związek
z tym, że tak naprawdę chodzi w tym życiu o poznanie samego siebie i
temu w istocie służy konstytutywna dla „tego świata” forma
zewnętrzności, mająca stwarzać warunki umożliwiające w ogóle relację
podmiotowo-przedmiotową. Oba te wywyższenia znajdują się więc na „drodze
Lucyferycznej”: Rak-Wodnik. Logika całego schematu wymaga pewnej
modyfikacji tradycji astrologicznej - przyznania Wenus wywyższenia w
znaku Lwa. Uzasadnieniem tego (w interesującym nas kontekście) jest
pewien trywialny paradoks, polegający na tym, że egocentryczny Lew jest
w istocie podszyty charakterystycznym dla Wenus jako władczyni Wagi
skierowaniem ku innym - mianowicie z racji tego, że cechuje go próżność,
wewnętrzne uzależnienie od poklasku innych, a zatem brak prawdziwego
oparcia w sobie samym. Wprowadzając taką modyfikację, otrzymujemy
wywyższenia obu planet rządzących podwójną poziomą osią symetrii
całego schematu na „drodze Arymanicznej”: Lew (Wenus) - Koziorożec
(Mars). Oznaczałoby to w istocie, że już sam tylko fakt ziemskiej
inkarnacji silnie determinuje w kierunku samorealizacji typu Arymanicznego.
Dopełnieniem całego schematu jest wywyższenie Słońca w znaku Barana a
Księżyca w znaku Byka. Związane jest to z okolicznością, że
nośnikiem podświadomości (Rak) - jako pewnej wyższej niż
świadomość mądrości - jest ludzkie ciało (Byk). Jest to w szczególności
podstawą wschodnich praktyk cielesno-duchowych - takich, jak joga.
Natomiast charakterystyczne dla człowieka Zachodu umacnianie i utrwalanie
pierwiastka idealno-abstrakcyjnego prowadzi w konsekwencji do duchowego
wyobcowania od cielesności. Wszelako sytuacja znowu jest „dialektyczna”
- cielesność zarówno blokuje tę wyższą mądrość, jak i „zawiera”
ją w sobie.
W świetle powyższych wywodów lucyferyzm występuje w kontekście
inkarnacji - jako specyficzna reakcja na tę sytuację. Z tego punktu
widzenia Inkarnacja samego Lucyfera, o której mówi Rudolf Steiner, nie
jest żadną anomalią, ale jak najbardziej istotnym momentem w całej
Jego Historii. Otóż owa Inkarnacja to konkretne wydarzenie, które miało
miejsce na Ziemi w określonym miejscu i czasie, co oznacza, że
teoretycznie możliwy jest horoskop tej Inkarnacji. Po drugie więc,
trzeba przyjąć jakieś ogólne założenie co do daty tego Wydarzenia.
Zgodnie z rewelacjami Steinera, Inkarnacja ta miała miejsce w Chinach,
ok. 3000 lat przed Chrystusem. Lucyfer jest - mówiąc językiem naszych
ludzkich wyobrażeń - rodzonym bratem Chrystusa i jest to stosunek
mający swoje odbicie np. w biblijnej historii Kaina i Abla, czy też w
przypowieści o „synu marnotrawnym”. W ujęciu Steinera Inkarnacja
Chrystusa stanowi więc w całej sekwencji takich Inkarnacji tylko jedno
ogniwo (choćby było to skądinąd ogniwo centralne). Łatwo zauważyć,
że w naszym kalendarzu i w naszym liczbowym systemie dziesiętnym obie te
Inkarnacje określone są przez „okrągłe” daty. Jednostką są tu
tysiąclecia, toteż nasze czasy (ok. 2000 lat od narodzin Chrystusa)
pozostają w prostym stosunku arytmetycznym do dat odpowiadających
wspomnianym Inkarnacjom, przez co rozważania te są obecnie „na czasie”.
Ponieważ zaś okres 2000 lat jest pewnym przybliżeniem długości
trwania „wielkiego miesiąca” astrologicznego, więc można to ująć
tak, że Lucyfer inkarnował się półtora „miesiąca” przed
Chrystusem, a nasze czasy to „miesiąc” od narodzin Chrystusa. Ale,
dokładniej biorąc, 2000 lat to 1/13 a nie 1/12 trwającego ok. 26000 lat
precesyjnego cyklu. Ujawnia to pewną arbitralość występującą w
naszym kalendarzu. Bo o ile dzień i rok wyznaczone są astronomicznie
przez dwa podstawowe ruchy Ziemi (wokół własnej osi i wokół
Słońca), o tyle ruch Księżyca wokół Ziemi jako miara kalendarzowego
miesiąca kłóci się nieco z podziałem roku na 12 miesięcy. Mianowicie
rok liczy sobie ok. 13.37 miesięcy syderycznych (trwających średnio 27
dni 7 godz. 43 min. i 11 s.) i ok. 12.37 miesięcy synodycznych
(trwających średnio 29 dni 12 godz. 44 min. i 3 s.), co pozwala uznać
podział roku na 13 miesięcy za alternatywny w stosunku do jego podziału
na 12 miesięcy.
Patrząc na astrologiczne epoki z naszego europejskiego punktu widzenia,
wiążemy w naturalny sposób Erę Ryb z chrześcijaństwem, a naszą erę
datujemy od narodzin Jezusa z Nazaretu. Gdyby przyjąć, że nasza era
zaczyna się jednocześnie z Erą Ryb, oznaczałoby to, że jej początek
przypada na początkowy punkt cyklu precesyjnego, kiedy to znaki zodiaku
zwrotnikowego pokrywają się z odpowiadającymi im gwiazdozbiorami (znak
Barana znajduje się na tle gwiazdozbioru Barana itd.). Nasuwałoby to
hipotezę, że wielkie epoki astrologiczne znaczone są wielkimi
Inkarnacjami, dającymi każdorazowo ludzkości potężny duchowy impuls.
O ile jednak Inkarnacja Chrystusa zapoczątkowuje Erę Ryb, o tyle Lucyfer
inkarnował się w połowie Ery Byka. I, nawiasem mówiąc, według
Steinera1 dana astrologiczna epoka w sensie kulturowym zaczyna się
dopiero w połowie danego okresu wyznaczonego w sposób astronomiczny, z
czego wynikałoby, że Inkarnacja Lucyfera przypadałaby mniej więcej na
początek Ery Byka w sensie kulturowym (tzw. okres
egipsko-chaldejsko-babiloński). Z punktu widzenia stosunku zodiaków
zwrotnikowego i gwiazdowego fakt ten jest silnie zaakcentowany przez to,
że owa jedyna w swoim rodzaju opozycja dwóch ekliptycznych gwiazd
pierwszej wielkości, Aldebarana (a Tauri) i Antaresa (a Scorpii),
odpowiednio trzynastej i piętnastej co do jasności gwiazdy na niebie,
pokrywa się w tym okresie mniej więcej z osią 0° Barana - 0° Wagi,
dzielącą cały zodiak na dwie przeciwstawne połowy. Fakt ten okaże
się bardzo znaczący w analizie przedstawionego poniżej horoskopu
Inkarnacji Lucyfera. Można by jednak zapytać, dlaczego Inkarnacja ta
miała miejsce akurat 3000 lat a nie 2000 lat przed Chrystusem?
Astrologiczna odpowiedź jest dość prosta. 2000 lat to precesyjne
przesunięcie o 1/13 zodiaku. Po 3000 lat przesuwany w ten sposób punkt
0° Barana osiąga długość ekliptyczą 11°32’18” Byka. Stosując
jako miarę aspekty trzynastkowe, będziemy musieli zmienić układ
odniesienia i, zamiast do 0° Barana, odnosić tę pozycję do punktu
kardynalnego 0° Wagi (jako 180° - 360° x 5/13), tzn. traktować ją
jako punkt należący do opozycyjnego systemu punktów trzynastkowych w
stosunku do tego, który odniesiony jest do 0° Barana. I chodzi tu właśnie
o tę opozycyjność - wszakże Lucyfer i Chrystus to dwaj Bracia skłóceni
ze sobą, czy też może raczej nieposłuszny i posłuszny Syn Boga Ojca.
Z tego punktu widzenia Inkarnacja Arymana powinna nastąpić za ok. 1000
lat, na przełomie trzeciego i czwartego tysiąclecia naszej ery.
Podsumowując wszystkie dotychczasowe wywody, można wyznaczyć
najbardziej logiczne pozycje dwóch głównych mocy horoskopu Lucyfera - Słońca
i Ascendentu. Mianowicie Słońce należy umieścić w znaku Wodnika, w
punkcie trzynastkowym liczonym od 0° Wagi (jest tylko jeden taki punkt,
mianowicie 180° + 360° x 5/13 = 18°27’42” Wodnika), a Ascendent w
Byku (dla podkreślenia faktu Inkarnacji jako elementu konstytutywnego dla
całej sytuacji oraz dla zaznaczenia, że kontekstem tej Inkarnacji jest
Era Byka). Ascendent również umieszczę w punkcie trzynastkowym, ale
mierzonym od 0° Barana (0° Barana + 360° x 2/13 = 25°23’05” Byka),
wprowadzając tym samym element pewnej przeciwstawności do relacji
Słońce - Ascendent. Logika tej relacji opiera się na zapośredniczeniu:
najpierw pojawi się coś jako przykra konsekwencja tendencji właściwej
Słońcu - symbolizować to będzie Punkt Wchodni, również w znaku Byka
i również trzynastkowy, ale mierzony tak samo, jak w przypadku Słońca,
od 0° Wagi (tzn. 0° Wagi - 360° x 5/13 = 11°32’18” Byka). W związku
z długością ekliptyczną Słońca warto zaznaczyć, że wypada ona w
tym czasie w punkcie początkowym zodiaku gwiazdowego, tzn. na granicy
gwiazdozbiorów Ryb i Barana, a zatem w miejscu bardzo wyeksponowanym.
Oznacza to zarazem, że przy alternatywnym podejściu do epok
astrologicznych Era Byka była Erą Wodnika, a z kolei zaczynająca się
obecnie Era Wodnika jest Erą Byka (ponieważ początek zodiaku
gwiazdowego, czyli granica gwiazdozbiorów Ryb i Barana, przechodzi właśnie
ze zwrotnikowego znaku Barana do znaku Byka). Za astrologizacją
Inkarnacji Lucyfera na kanwie stosunku Wodnik - Byk przemawia jeszcze taka
dodatkowa okoliczność, że władca Wodnika, Uran, ma w znaku Byka swój
„upadek” (przeciwieństwo „wywyższenia” w Skorpionie), a trudno
przecież mówić o Lucyferze w oderwaniu od jego Upadku. Upadek Lucyfera
był konsekwencją jego Buntu przeciw Bogu Ojcu. Wypada zatem wprowadzić
w jakiś sposób Boga Ojca do horoskopu Lucyfera. W świetle naszych
wstępnych rozważań na temat znaków zodiaku i ich planetarnych władców
za sygnifikatora Boga Ojca należy uznać Jowisza i umieścić go w
punkcie 0° Barana, tak by punkt 0° Wagi, do którego odniesione jest
aspektem trzynastkowym Słońce Lucyfera, był w opozycji do planety
symbolizującej Tego, przeciw Komu (czy, jeśli kto woli - Czemu) Lucyfer
się zbuntował. Rywalizacyjny stosunek Lucyfera do Ojca zaznaczony jest w
ten sposób także przez to, że sygnifikator Ojca (Jowisz) znajduje się
na początku jednego zodiaku (zwrotnikowego) a Słońce Lucyfera (czyli
jego pełna pychy samowiedza) - na początku drugiego zodiaku
(gwiazdowego).
Na tym trzeba było zakończyć konstruowanie a
priori horoskopu Inkarnacji Lucyfera i
sprawdzić, czy w ogóle da się znaleźć w okresie ok. 3000 lat przed
Chrystusem stan nieba spełniający dwa proste warunki: Słońce w Chinach
ok. południa w pozycji ok. 18°27’42” Wodnika i jednocześnie Jowisz
w pozycji ok. 0°
Barana. Okazało się, że tak. Oto więc znaleziony horoskop,
spełniający powyższe założenia:

3/03/2982
p.n.e.; GMT: 3:32:28; JD = 632308.6413; OB = 24°01’39”; D T =
20:42:58;
Chiny, 119°58’ E, 34°09’11” N;
Medium Coeli - 6°35’36” Wodnika, Ascendent - 25°33’52” Byka,
Werteks - 25°43’49” Wagi, Punkt Wschodni - 11°40’14” Byka, Punkt
Szczęścia - 8°38’00” Wodnika;
Wierzchołki domów Placidusowych:
XI - 4°54’ Ryb, XII - 12°28’ Barana, II - 21°29’ Bliźniąt, III
- 13°32’ Raka.
Słońce - 18°24’05” Wodnika,
Księżyc - 1°28’13” Skorpiona,
Merkury - 8°32’52” Ryb,
Wenus - 13°25’00” Ryb,
Mars - 21°25’47” Strzelca,
Jowisz - 0°00’45” Barana,
Saturn - 4°54’36” Wodnika,
Uran - 27°45’07” Lwa R,
Neptun - 6°05’08” Panny R,
Pluton - 19°51’38” Bliźniąt R,
Płn. Węzeł: śr. - 15°23’15” Ryb, rzeczyw. - 14°08’45” Ryb,
Aldebaran - 29°38’18” Ryb,
Antares - 28°22’19” Panny,
Syriusz - 10°36’24” Byka.
Mogłem zresztą od razu stwierdzić, że wstępne
założenia zostały spełnione z nawiązką, bo moją konstrukcyjną
ideę dopełniła pozycja Saturna jako zwierciadlane odbicie Ascendentu po
drugiej stronie Boga Ojca Jowisza.
W niniejszym tekście najpierw omówię prostą wyjściową koncepcję
horoskopu, a w dalszej kolejności zanalizuję pozostałe jego elementy,
by stwierdzić, co ciekawego wnoszą one do badanej Sprawy. Zastosowana
metoda polegała na tym, że zadałem jak gdyby „gwiazdom” pytanie,
astrologizując pewne ogólne wyjściowe wyobrażenia, a następnie
rozważyłem otrzymaną całościową „odpowiedź”, by wniknąć -
tak, jak umiałem - w jej sens, który bynajmniej mnie nie rozczarował.
Analizy horoskopu Lucyfera dokonywałem w kontekście dwóch innych
horoskopów, kóre sporządziłem i przebadałem wcześniej, mianowicie
poczęciowego i natalnego horoskopu Jezusa. Oto więc te horoskopy:
Horoskop
poczęcia Jezusa

9/06/8
p.n.e.; GMT: 10:35:05; J.D. = 1718660.941; OB = 23°41’51”; D T =
2:58:29;
Nazaret; 35°17’ E, 32°40’39” N
Medium Coeli - 29°32’52” Bliźniąt, Ascendent - 29°34’45”
Panny, Werteks - 28°17’30” Ryb, Punkt Wschodni - 29°27’38”
Panny, Punkt Szczęścia - 8°12’51” Wagi.
Wierzchołki domów Placidusowych:
XI - 1°42’ Lwa, XII - 2°09’ Panny, II - 26°55’ Wagi, III - 27°22’
Skorpiona.
Słońce - 15°13’39” Bliźniąt,
Księżyc - 23°51’45” Bliźniąt,
Merkury - 11°08’41” Raka,
Wenus - 29°34’30” Barana,
Mars - 25°29’04” Byka,
Jowisz - 17°54’50” Wodnika R,
Saturn - 8°48’03” Ryb,
Uran - 1°54’13” Ryb R,
Neptun - 0°34’04” Skorpiona R,
Pluton - 5°00’05” Panny,
Płn. Węzeł: śr. - 24°51’ Byka, rzecz. - 25°52,6’ Byka
Syriusz - 16°49’05” Bliźniąt,
Kastor - 23°06’17” Bliźniąt,
Achernar - 18°37’57” Wodnika.
Horoskop
narodzin Jezusa

3/03/7 p.n.e.; GMT: 23:29:05 (2/03/7 p.n.e.); J.D. =
1718927.47853;
OB = 23°41’54”; D T = 2:58:21;
Betlejem; 35°12’ E, 31°42’36” N
Medium Coeli - 6°06’19” Wagi, Ascendent - 20°55’09” Strzelca,
Werteks - 6°37’25” Lwa, Punkt Wschodni - 5°07’30” Koziorożca,
Punkt Szczęścia - 10°53’16” Koziorożca
Wierzchołki domów Placidusowych:
XI - 5°06’ Skorpiona, XII - 29°06’ Skorpiona, II - 24°15’ Koziorożca,
III - 1°10’ Ryb.
Słońce - 10°10’43” Ryb,
Księżyc - 0°08’50” Barana,
Merkury - 16°39’34” Wodnika,
Wenus - 20°22’44” Ryb,
Mars - 20°41’14” Panny,
Jowisz - 3°03’12” Ryb,
Saturn - 11°41’36” Ryb,
Uran - 2°20’05” Ryb,
Neptun - 5°03’20” Skorpiona,
Pluton - 8°38’01” Panny,
Płn. Węzeł: śr. - 10°44’30” Byka, rzecz. - 8°58’54” Byka
Aldebaran - 11°40’36” Byka,
Kastor - 23°06’51” Bliźniąt,
Antares - 11°29’14” Skorpiona,
Achernar - 18°38’25” Wodnika
Deneb (z Aquilae) - 21°59’49” Strzelca.
Zwróćmy uwagę, że dzień urodzin Jezusa jest taki sam, jak dzień, na
który postawiony został horoskop Lucyfera - 3 marca, co „jest, albo
też nie jest przypadkowe”. Wynika to po prostu z niedokładności
kalendarza juliańskiego (wprowadzonego za czasów Juliusza Cezara), w
którym datujemy oba horoskopy. Faktycznie bowiem Słońca Jezusa i
Lucyfera nie są bynajmniej zodiakalnie tożsame: różnica ich pozycji
wyraża się teoretycznie formułą:
360° x (11/13 - 2/7 - 1/2) = 21°45’30”,
czyli jest to w dokładnym kalendarzu różnica ok. 3 tygodni.
II.
Prosta ogólna idea horoskopu Lucyfera
Podstawowa
struktura trzynastkowa
1. Jowisz w punkcie 0° Barana. Oznacza on Boga Ojca. Z czterech powodów.
Po pierwsze, jako największa planeta Układu Słonecznego i
najważniejsze bóstwo grecko-rzymskiego panteonu. Po drugie, ze względu
na specyficzną logikę symetrycznego systemu rządów sprawowanych przez
planety nad znakami zodiaku, z którego zdaje się wynikać, że Jowiszowe
domeny - Strzelec i Ryby - odpowiadają temu aspektowi Absolutu, który można
by nazwać absolutną przestrzenią duchową. Po trzecie, jako planeta
usytuowana w początkowym i końcowym punkcie zodiaku, a zatem jakby w
punkcie „alfa i omega”. Po czwarte, ze względu na charakter relacji,
jaka łączy go z Marsem, symbolizującym w tym horoskopie Chrystusa. Mars
znajduje się tu w punkcie odpowiadającym mniej więcej długości
ekliptycznej Ascendentu natalnego horoskopu Jezusa, a jego znakiem
zodiakalnym jest Strzelec, którym rządzi Jowisz, co sugeruje, że chodzi
tu właśnie o tego posłusznego Syna Boga. Ale sprawa ma głębszy
wymiar, ponieważ pomiędzy Jowiszem a Marsem zachodzi w tym horoskopie
tzw. „wzajemna recepcja”, czyli nie tylko Mars znajduje się tu we
władzy Jowisza, ale również Jowisz we władzy Marsa (jako władcy
Barana). Oznacza to, że Chrystus (jako druga osoba Trójcy Świętej)
jest tak samo istotnym momentem Boskiego Absolutu jak Bóg Ojciec. W tym
kontekście pozycja Jowisza w punkcie 30° Ryb = 0° Barana nabiera sensu
wyłaniania się bytu dla siebie (tego, co jednostkowe, indywidualnej
podmiotowości) z bytu samego w sobie, z tego, co ogólne,
niezindywidualizowane: to, że Bóg staje się Człowiekiem (znak Barana),
oznacza konieczny moment w rozwoju Boskiego Absolutu, który jako Bóg
Ojciec jest tylko bezwiednym bytem samym w sobie (znak Ryb).
2. Słońce w punkcie = 0° Wagi + 360° x 5/13 = ok. 18.5° Wodnika.
Oznacza ono Lucyfera jako Anioła, który się zbuntował. Z trzech powodów.
Po pierwsze, samo Słońce ma znaczenie wolnej, opartej na sobie samej
podmiotowości. Po drugie, na tym Słońcu wypada pogranicze gwiazdozbiorów
Ryb i Barana, a zatem początek zodiaku gwiazdowego, stanowiący analogię
do 0° Barana w zodiaku zwrotnikowym, co symbolizuje ambicje Lucyfera do
tego, żeby być suwerennym Bogiem. Po trzecie, Słońce to jest „zakotwiczone”
aspektem 5/13 w punkcie 0° Wagi, a zatem w punkcie opozycyjnym względem
0° Barana, w którym mamy tu Boga Ojca. Oznacza to otwarte
przeciwstawienie się Bogu Ojcu. W świetle tego, co powyżej zostało
powiedziane na temat „tożsamości” Boga Ojca, jest to de facto
„bunt” przeciwko własnym ontologicznym (czy też może raczej
metafizycznym) korzeniom, a nie przeciw jakiejś odrębnej osobowej woli.
Nie jest to jednak tylko jakieś nierozumne sprzeciwianie się
konieczności. Byt dla siebie zawiera przecież z natury rzeczy i ten
moment, że jest świadomością siebie nie po prostu i bezpośrednio jako
odnoszenie się do siebie bytu samego w sobie, ale raczej jako odnoszenie
się do siebie, którego podmiotem i przedmiotem jest sama świadomość,
odrywająca się w ten sposób od bytu jako formalna, absolutna wolność.
3. Punkt Wschodni w pozycji 0° Wagi - -360° x 5/13 = ok. 11.5° Byka.
Punkt ten oznacza Upadek Lucyfera jako konsekwencję Buntu. Z trzech powodów.
Po pierwsze, jako zwierciadlane odbicie położenia Słońca względem osi
0° Barana - 0° Wagi, co symbolizuje skutek Buntu jako dokładnie
odwrotny w stosunku do zamierzonego: mierzył zbyt wysoko, więc równie
nisko upadł. Po drugie, znak Byka to żywioł ziemi, świat materialny, w
który upadł Lucyfer i który stanowi przeciwny biegun względem świata
duchowego jako sfery, która jest właściwą rzeczywistością Wodnika.
Po trzecie, Punkt Wschodni to obiektywny wymiar indywidualności,
ponieważ tylko w tym sensie Lucyfer jest Upadłym Aniołem. Subiektywnie
jest Aniołem Zbuntowanym i Aniołem, który - po Upadku - tęskni za
Niebem. W interpretacji filozoficznej ten Upadek polega na tym, że to, co
nieskończone, popada w skończoną formę istnienia. Skończoność sama
jest wprawdzie momentem tego, co nieskończone, ale bezpośrednio
przejawia się to od strony negatywnej, jako wyobcowanie, utrata samego
siebie za sprawą uwikłania w zewnętrzność. W tej zewnętrzności ma
się po stronie wewnętrznej tylko pustą wolność, a odciętym się jest
od własnej duchowej pełni - od „Nieba”.
4. Punkt Zachodni jako opozycyjny w stosunku do Punktu Wschodniego,
symbolizującego Upadek, czyli Inkarnację, oznacza, rzecz jasna, śmierć
jako wrota, przez które powraca się do Nieba - wyinkarnowanie,
wyzwolenie się z ciała. Ascendentowy koniec tej osi horoskopu oznacza
więc to, co jest w teraźniejszości - upadek w cielesność. Natomiast
jej koniec Descendentowy odpowiada temu, co „inne” - perspektywie na
przyszłość.
5. Ascendent w punkcie 0° Barana + 360° x 2/13 = ok. 25.5° Byka.
Oznacza on aspiracje Upadłego Anioła do Nieba jako świata duchowego. Z
trzech powodów. Po pierwsze, znajduje się on w znaku Byka,
symbolizującym świat materii jako miejsce, gdzie jest się na Wygnaniu.
Po drugie, jest on „zakotwiczony” aspektem 2/13 w punkcie 0° Barana,
gdzie znajduje się Bóg Ojciec (Jowisz), w czym zawiera się moment
tęsknoty za powrotem do Ojca. Po trzecie, Ascendent oznacza
indywidualność w jej uwikłaniu w uwarunkowania zewnętrzne: to, że
Lucyfer pragnie powrócić do Nieba, uwarunkowana jest Jego Upadkiem.
6. Descendent w punkcie opozycyjnym do Ascendentu, symbolizującego
aspiracje Lucyfera do świata duchowego i Nieba, oznacza, oczywiście,
nastawienie na wartości czysto materialne i dążenie do opanowania
Ziemi. Descendent ma tu więc znaczenie Arymana jako przeciwnego bieguna
układu, w obrębie którego realizuje się wolność czlowieka jako
wolność wyboru.
7. Saturn w punkcie 0° Barana -360° x 2/13 = ok. 4.5° Wodnika.
Symbolizuje on zatrzaśnięte przed Lucyferem bramy Nieba. Z trzech powodów.
Po pierwsze, jako zwierciadlane odbicie Ascendentu po drugiej stronie osi
0° Barana - 0° Wagi. Tak samo jak konsekwencją Buntu jest Upadek,
rezultatem aspiracji Lucyfera jest zawód. Po drugie, horoskopowa pozycja
Saturna - IX dom - oznacza „wyższe rejony” jako cel dążenia. Po
trzecie, Saturn symbolizuje restrykcje, ograniczenia, zawód, konieczność
podejmowania ciężkiego wysiłku. Lucyferyczna strategia zbawienia to „odlot”,
ucieczka od świata rzeczywistego w iluzję. Nie chodzi tu w istocie o
problem, co jest większą iluzją, świat materii, czy też świat wizji
i marzeń, ale o to, że do zbawienia niezbędny jest wysiłek, praca, upór
- i to jest duchowa istota materialnego świata.
Precesyjne
przesunięcia w obrębie trzynastkowej podstruktury horoskopu Lucyfera
I. Na Inkarnację Chrystusa
1. Precesyjnie przesunięte Słońce znajduje się
na Jowiszu.
Znaczenie: Boskość (Jowisz) przyjmuje formę jednostkowej jaźni
(Słońce).
2. Precesyjnie przesunięty Jowisz znajduje się w Punkcie Wschodnim.
Znaczenie: Boskość (Jowisz) inkarnuje się w świecie materialnym (Punkt
Wschodni).
II. Na Inkarnację Arymana
1. Precesyjnie przesunięte Słońce znajduje się w
Punkcie Wschodnim.
Znaczenie: Punkt symbolizujący „zarycie w ziemię” - w ziemię, na której
Lucyfer bynajmniej nie czuje się u siebie - łączy się teraz ze
Słońcem jako wewnętrznym systemem wartości, konstytuując samowiedzę
Arymaniczną.
2. Precesyjnie przesunięty Punkt Zachodni znajduje się na Saturnie.
Znaczenie: Następuje zablokowanie świadomości śmierci jako
transformacji (a życia tu - jako szykowania się do istnienia „po
tamtej stronie”) i w rezultacie sprowadzenie całego sensu ludzkiej
egzystencji do wymiaru wewnątrzświatowego. Jest to już nie tylko
daremność aspiracji do „zbawienia”, ale w ogóle brak takiego dążenia
jako charakterystyczny element Arymanicznego świata.
3. Precesyjnie przesunięty Descendent znajduje się na Słońcu.
Znaczenie: Aryman jako „Książę Tego Świata”, reprezentujący
kierunek „ku ziemi”, nie jest już teraz jedynie „Innym” Lucyfera
(jako Descendent horoskopu), ale - łącząc się ze Słońcem - uzyskuje
własną jednostkową jaźń.
III. Na przełom drugiego i trzeciego tysiąclecia naszej ery, czyli na
nasze czasy
1. Precesyjnie przesunięty Descendent znajduje się
na Saturnie.
Znaczenie: Wpływy Arymana jako „Księcia Tego Świata” zostają
ograniczone. Można to skojarzyć z przepowiednią zawartą w Apokalipsie
św. Jana: „I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym
jest diabeł
i szatan,
i związał go na tysiąc lat” (Ap 20, 2). Przy dosłownym rozumieniu
tysiąclecia, o którym tu mowa, byłoby to trzecie tysiąclecie naszej
ery. Inkarnacji Arymana odpowiadałby dalszy ciąg tej przepowiedni: „A
potem ma być na krótki czas uwolniony” (Ap 20, 3) - tzn. wtedy, kiedy
precesyjnie przesuwany Descendent Lucyfera (Aryman) znajdzie się na
Słońcu (zob. wyżej).
|