eGNOSIS

 

Tadeusz Serwatka (ur. 1959) nieformalny sekretarz Klubu Gnosis (2003-2022), gospodarz biesiad klubowych. Badacz amator. Zainteresowania: rzeczywistość przejawiona (kosmos), wpół-przejawiona, chaos, pisma wyodrębnione i apokryfy. Archiwista społeczny. Muzyk początkujący.

Niniejszy tekst zamieszczony został w otwierającym III tom Światłości i Radości Jerzego Prokopiuka, dziale In memoriam.

 

 

Moja znajomość z Jerzym

                                                           cz. I.

 

Tadeusz Serwatka
 

 

 

Literatura na Świecie
W 1988 ukazał się numer „Literatury na Świecie” poświęcony gnozie i gnostycyzmowi. W 1989 Pusty Obłok wydał Podróż na wschód C.G. Junga. W obu wydawnictwach były nie tylko artykuły Jerzego Prokopiuka, ale widać było jego inspiracje. W miarę uporządkowany świat materialistyczno-techniczny świeżo upieczonego magistra inżyniera, otworzył się w nowe przestrzenie. Wcześniej co nieco poszukiwałem po omacku „czegoś”, prowadzony trochę przez wydawnictwo Pustego Obłoku, niezbyt dla mnie przystępnymi naukami wschodnimi, trochę w dziedzinie psychologii, trochę w filozofii. Ale właśnie opowieści o gnozie, własnej prawdzie, o jej walce, o głoszeniu niezależności, o niezłomności i szlachetności opisywanych tam postaci, zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, zwracając uwagę na ezoterykę — jakąś inną duchowość. Czytając Septem sermones ad mortuos, miałem wręcz hipnotyczne wrażenie, że czytam jakiś przekaz z zaświatów. Gnoza i Jung — to było moje pierwsze spotkanie z Jerzym Prokopiukiem.

Kluby dyskusyjne
Jesienią 1992 r, pocztą pantoflową doszły mnie informacje, że powstanie klub dyskusyjny — „Gnosis”, inspirowany właśnie przez Jerzego Prokopiuka. Nie mogłem tam nie być. Muzeum Etnograficzne, duża sala, wielki tłum ludzi, zafascynowanych gnozą i Jungiem, i zapewne inspiratorem spotkania. Sam Prokopiuk wyglądał na trochę zaskoczonego liczbą osób zainteresowanych. Miałem wrażenie, że większość z przybyłych zna go osobiście i witając się z nim, dziękuje jakby za inspirację. Finalnie powstały wówczas dwa przedsięwzięcia — Klub Gnosis i Klub Jungowski. W miarę możliwości bywałem na odczytach pierwszego z nich. Nie powiem, by wszystko było dla mnie zrozumiałe, ale na pewno poszerzało moje horyzonty. Po niespełna roku, wykłady w Klubie Gnosis wygasły.
Klub Jungowski pod przewodnictwem dr Z.W. Dudka działał w różnych formach. Mam zachowaną ulotkę z zapowiedzią cyklu spotkań w Centrum Sztuki Współczesnej, ale równolegle w Biocont przy ul. Ogrodowej Jerzy Prokopiuk miał cykl wykładów dotyczących m. in. Junga, alchemii, Hessego.

Wyprawa
W tym czasie, chyba wiosną 1995 powstała inicjatywa, zorganizowania wyprawy do Langwedocji Śladami katarów z udziałem Jerzego. W najskrytszych myślach nie marzyłem o takiej możliwości, ale wspaniała żona i roczny syn wyrazili zgodę, więc nie mogłem nie pojechać. Najbardziej inspirująca podróż w moim życiu! Od Pragi przez Norymbergę, Paryż, Wersal, Chartres, Albi, Tuluzę, Carcassonne, Montsegur, Quéribus, Peyrepertuse, Béziers i powrót przez Wenecję Wiedeń, Bratysławę. W trakcie jazdy autokarem, przed każdym z miejsc, w którym się zatrzymaliśmy, Jerzy dawał komentarz historyczno-ezoteryczny. Była to też okazja, żeby się trochę bliżej z Jerzym zapoznać. Pomimo jego otwartości i życzliwości, ogrom wiedzy jednak mnie dystansował.

Wykłady
W miarę możliwości uczęszczałem na kolejne cykle wykładów, poświęconych antropozofii, jodze, teozofii, kabale, spirytyzmowi, chrześcijaństwu ezoterycznemu... Już w mniejszym gronie, bardziej kameralnie. Spotkania poświęcone Ewangelii Św. Jana, omawianej od strony antropozoficznej — w sposób głęboki i prosty. Dla mnie było szczególną wartością, że Pismo można jednak pojąć bez studiowania teologii, czy czekania na jakąś szczególną łaskę.
W lutym 1999 w Domu Kultury na ul. Elektoralnej miała miejsce reaktywacja Klubu Gnosis, rozpoczęta wykładem Jerzego Stara gnoza. Jerzy od początku funkcjonowania Klubu prezesował mu, później prezesurę oddał w ręce Światosława Nowickiego, nadal udzielając się jako wykładowca. Częstotliwość spotkań była bardzo duża. Wachlarz poruszanych tematów — szeroki. Sprawy nie zawsze toczyły się tak, jakbyśmy chcieli, Klub przechodził kryzys lokalowo-organizacyjny, lecz nie miejsce tu na szczegóły — w każdym razie, włączyłem się w działalność Klubu — nie merytorycznie, a społecznie — integracyjnie.

Biesiady
Któregoś czerwca, (może 2003?) osoby aktywnie angażujące się w działanie Klubu, zaprosiłem do siebie, do Kań na biesiadę, a we wrześniu na kolejną. I tak, przez kilkanaście lat spotykaliśmy się w czerwcu na zakończenie sezonu i we wrześniu, by naszkicować program na kolejny.
Oczywiście najważniejszym gościem był Jerzy. Zawsze z laseczką, elegancki, opierścieniony ezoterycznie i wyjściowo, pachnący, zawsze z kwiatkiem lub bombonierką dla gospodyni. Nie zapominał też o dzieciach, z każdym zamieniał parę słów, zainteresowany osobą małego człowieka i jego światem. Na biesiady zwykle zabierał ze sobą osobę, która nie była jeszcze w naszym towarzystwie — taki przyczynek, byśmy mogli się nawzajem poznać.
Jadł skromnie i wegetariańsko, jednak, jak miał w zwyczaju żartować — „pozostawiał sobie prawo do decydowania o tym, co jest dla niego wegetariańskie”. W trakcie biesiadowania, często opowiadał anegdoty. Emanował pogodą ducha, niewątpliwie był duszą towarzystwa. W tym wszystkim nie wyczuwało się dystansu, wynikającego z jego wiedzy, doświadczenia, czy pozycji, nie narzucał swego zadnia, nie epatował swą wiedzą, choć oczywiście wtedy, kiedy trzeba, nawiązywał do ezoteryki, przytaczając czy to koncepcje, czy anegdoty o pisarzach czy książkach, które wydawały się być znane tylko jemu.

 

  

powrót do strony Opowiesci Wizjonerskich    powrót do strony głównej eGNOSIS