Nie
jestem podwórkiem! Ile razy mam powtarzać. Podwórko jest przestrzenią
zamkniętą, a jeśli nie zamkniętą, to przynajmniej wydzieloną, zaznaczoną
i zdefiniowaną i różniącą się od otaczającej ją przestrzeni, która jest
(lub przynajmniej powinna być albo wydaje się) inna. Mnie nic nie wydziela,
nic mnie nie zaznacza, nic mnie nie definiuje. Moje granice są tak niewyraźne,
że właściwie ich nie ma. Nikt z wchodzących do mnie nie wie czy już
wszedł czy jeszcze nie. Ani też nikt z wychodzących nie wiem, czy już
wyszedł czy też jeszcze we mnie przebywa. A skoro nie są określone granice,
nie ma też jasno określonego środka. Mogłoby się wydawać, że na środku
jest studnia. Lecz tylko wydawać - bo nawet gdyby znajdowała się ona
w punkcie, który byłby geometrycznym środkiem, to z całą pewnością życie
wokół niej się nie kręci, raczej można by o niej powiedzieć, że jest
zawalidrogą, chociaż tak prawdę powiedziawszy to niczego ona nie zawala,
żadnej drogi, bo trzy ważne ciągi komunikacyjne (z domu do szopy, z
domu na łąkę, z szopy na łąkę) omijają ją w sposób naturalny i niewymuszony.
Nie jest też ta studnia żadnym słońcem, żeby wszystko się wokół niej
kręciło niczym planety. Wszystko raczej woli stać spokojnie i być środkiem
siebie samego i własnego świata. Na przykład jesion - on bez wątpienia
uważa się za środek - jest dużo starszy od studni i wielokrotnie od
niej większy. Nie wiadomo jednak co on o tym sądzi. Milczy bowiem jak
zaklęty. Może i jest zaklęty, bo urósł taki wielki i ciągle rośnie.
Szumi tylko i nikt tego szumu zrozumieć nie może.
Albo nie chce. A może brak słownika. (Praca nad Wielkim Słownikiem
Szumów jest w stadium początkowym i przebiega bardzo ślamazarnie i wiele,
a może nawet wszystko, wskazuje na to, że nigdy nie zostanie ukończona.)
Mogłoby się też wydawać, że środkiem społeczno-intelektualnym jest taras,
ale to tylko złudzenie spowodowane wybraniem takiego a nie innego punktu
obserwacyjnego ....... W moim przypadku znacznie bardziej interesująca
byłaby koncepcja środka ruchomego i zmiennego. Dzisiaj takim środkiem
mógłby być biały kot, jutro szary kot, pojutrze
zielony ptak. I tak dalej. Chociaż z tym zielonym ptakiem przesadziłem.
Po pierwsze gdzie tu znaleźć zielonego ptaka? Tropikalnej dżungli jeszcze
tutaj nie ma. Nie ma też co liczyć na zabłąkaną papużkę zresztą to
chyba nie jest dobry pomysł powierzać ptakowi tak odpowiedzialną funkcję
jak bycie środkiem czegoś tam, bo może odlecieć za daleko i co wtedy
będzie? Czy może istnieć coś co nie ma środka? Może może. Tego nie wiem. |